AP Photo
By CHRIS DEROSE
11/01/2020 07:00 AM EST
Chris DeRose (@chrisderose) jest bestsellerem New York Timesa, autorem pięciu książek. Ten artykuł został zaadaptowany z jego najnowszej, The Fighting Bunch: The Battle of Athens and How WWII Veterans Won the Only Successful Armed Rebellion Since the Revolution, opublikowanej Election Day od St. Martin’s Press.
August 1, 1946 – Election Day
Stella Vestal i pięć innych kobiet szły przez centrum Athens, Tennessee, do lokalu wyborczego wodociągów. Ich plan zakładał spotkanie w centrum miasta i głosowanie w okolicach godziny zamknięcia. Potem miały się bronić i domagać się prawa do bycia świadkami liczenia głosów. Obserwatorzy głosowania byli zastraszani, aresztowani i napadani przez cały dzień. Czy ci bandyci na pewno nie groziliby kobietom? Stella i jej ekipa zagłosowali bez incydentów. A potem zostali.
„Wynocha!” krzyknął Carl Neil, urzędnik wyborczy.
„Mamy prawo patrzeć, jak liczysz karty do głosowania,” powiedziała Stella.
Stella wiedziała, że pozostanie zmusiłoby do konfrontacji, która mogłaby doprowadzić do śmierci jej syna. Poprowadziła grupę kobiet z wodociągów i z powrotem przez ulicę na plac sądowy. Byli ostatnimi wyborcami tego dnia.
Wewnątrz wodociągów Scott i Vestal otrzymali rozkaz siedzenia z dala od liczenia. Przez przezroczyste drzwi z płytowego szkła tłum setek ludzi mógł zobaczyć, co się dzieje i ryknął w gniewie.
Charles Scott Sr., ojciec Shy’ego, krzyknął z drugiej strony ulicy: „Chodźcie na zewnątrz. Nie chcemy, żebyście chłopcy byli tam sami z tymi gangsterami”.
„Jeśli nie możemy zobaczyć kart do głosowania, nie ma sensu zostawać” – powiedział Shy. On i Vestal wstali i zaczęli wychodzić.
Carl Neil odezwał się. „Ludzie, jeśli musicie ich zabić, zabijcie ich,” powiedział do zastępców. „Nie wypuszczajcie ich”.
„Siadaj, zostajesz tutaj”, powiedział jeden z zastępców, celując z pistoletu w dwóch weteranów.
Mężczyźni siedzieli, czekając, aż zobaczą, że redaktor Post-Athenian Neal Ensminger i wydawca Lowell Arterburn pojawią się, aby uzyskać wstępne wyniki głosowania. Reporterom kazano odejść, ale Shy Scott uznał, że jego szanse na ucieczkę nigdy nie będą większe niż z dwoma dziennikarzami na zewnątrz. Odwrócił się twarzą do zastępców: „Lowell Arterburn patrzy na mnie. Nie wierzę, że macie na tyle odwagi, by strzelać”.
Scott wyskoczył z krzesła, wykorzystał biurko jako trampolinę i z łomotem uderzył w szklane drzwi. Nie pękły. Vestal był tuż za nim. Zastępcy ruszyli na nich z mosiężnymi kastetami i pistoletami. Scott ponownie skoczył na drzwi i rozbił szybę, upadając na ziemię, a Vestal podążył za nim. Scott i Vestal byli na kolanach w stosie rozbitego szkła, pocięci i krwawiący. Windy Wise był pierwszym zastępcą za nimi. GI szybko stanęli na nogi. Wznieśli ręce do nieba i przeszli między zaparkowanymi samochodami po drugiej stronie ulicy w kierunku tłumu.
Windy Wise wycelował swoją broń wprost w plecy Shy Scotta.
„O Boże, nadchodzi” – krzyknęła jedna z kobiet.
Giganci ubiegali się o urząd na nietypowej platformie: „Twój głos zostanie zaliczony jako oddany”. Społeczeństwo nie musiało być przekonane, aby przegłosować maszynę z urzędu: W rzeczywistości prawdopodobnie zrobili to już wcześniej co najmniej trzy razy. Ale reżim nie obawiał się przegranej i nigdy nie pozwolił ludziom o tym zapomnieć.
Szeryf i jego zastępcy używali miasta jako swojego osobistego banku, aresztując obywateli za wymyślone przestępstwa i zgarniając do kieszeni pieniądze zarobione na każdym aresztowaniu. Wielu żołnierzy przekonało się o tym na własnej skórze: Deputowani witali każdy autobus powracających weteranów i wiedząc, że mają żołd, wymyślali powody, aby zabrać ich do więzienia. To było tylko to, co zarobili w księgach: Kasyna, burdele i domy drogowe płaciły za ochronę.
Wybory przebiegały według znanego scenariusza: Maszyna zaznaczała i wysyłała sobie karty wyborcze „absentee” na nazwiska innych, z których niektórzy żyli; uzbrojeni zastępcy prowadzili show; niekwalifikującym się wyborcom pozwalano na oddanie głosu, czasami więcej niż raz, podczas gdy prawowici wyborcy byli zawracani lub zmuszani do używania przezroczystych kart wyborczych; członkowie społeczeństwa, uprawnieni do oglądania liczenia głosów, byli wypychani na muszce; urny wyborcze były usuwane z lokali wyborczych do więzienia i innych budynków kontrolowanych przez strzelców maszynowych. Wyniki były takie, jakie ustaliła maszyna.
Dla GI, którym powiedziano, że walczą za wolny świat, sytuacja była nie do zniesienia. Ich ruch polityczny był planowany w tajemnicy. Organizatorzy porozumiewali się szyfrem i nigdy nie spotykali się dwa razy w tym samym miejscu. Wystąpili publicznie w maju 1946 roku, na konwencji 300 weteranów, nominując kandydaturę GIs w programie dobrego rządu. Wszelkie wyobrażenia, że będą mieli uczciwe wybory, zostały szybko rozwiane.
Hrabstwo dostarczyło jedną książkę rejestracyjną dla weteranów, która nigdy nie znajdowała się w budynku sądu, kiedy GI jej szukali. Ci, którzy zdołali się zarejestrować, często byli aresztowani, a ich kwity podatku pogłównego, które musieli przedstawić w dniu wyborów, aby móc głosować, zostały skradzione przez funkcjonariuszy. Jeden z GI opowiedział swoją historię prasie i został ponownie aresztowany, wraz ze swoim ojcem, i zmuszony do podpisania rezygnacji przed czterema samochodami zastępców, sędzią, komendantem policji i burmistrzem Aten.
Kandydaci GI i ich zwolennicy byli zastraszani przez telefon i przez pocztę. Ich wolontariusz atakować deputowany i ich siedziba wandalizowany.
W okresie poprzedzającym dzień wyborów, Clyde Rogers, urzędnik sądowy hrabstwa, miał problemy z maszyną. On publicznie ujawnił, jak on i jego ojciec pomógł ukraść wyścig szeryfa 1936 dla Paula Cantrella, który ustanowił maszynę w biurze. Ojciec Clyde’a został aresztowany i okradziony przez zastępców. Siostra Clyde’a zadzwoniła do żony Cantrella i powiedziała jej, co o tym myśli. Godziny później szwagier Clyde’a, Bill Murphy, został zastrzelony za ladą swojej apteki przez braci Rucker, dwóch najbardziej zabójczych policjantów zatrudnionych przez maszynę.
Prawdopodobnie najstraszniejsze ze wszystkiego, maszyna nie podjęła żadnego wysiłku, by prowadzić kampanię. Nie odpowiedzieli na zarzuty GI o korupcję. Nie było żadnych oznak, że planują wygrać przy urnach wyborczych.
Głosy otwarto o 9:00 rano 1 sierpnia. GI wydali oświadczenie przez WLAR: „Idźcie do swoich okręgów wyborczych, głosujcie i zostańcie cały dzień, żeby usłyszeć, kto wygra. To nie są stare Niemcy. Hitler nie będzie wam mówił jak macie głosować. Będziecie bezpieczni w lokalach wyborczych i wasze głosy zostaną policzone jako oddane.”
Deputowani byli skupieni przy wejściu do każdego lokalu wyborczego, „tak gęsto, że wyborca ledwo może się dostać.” Niewielu zostało wpuszczonych na raz i linie pozostały długie. Zastępcy unosili się nad wyborcami, gdy ci zaznaczali swoje karty do głosowania.
Pilna wiadomość została wysłana do Departamentu Sprawiedliwości: „TERRORYZOWANI, UWIĘZIENI I ODSUNIĘCI OD LOKALI WYBORCZYCH. OBYWATELSTWO TRZYMANE NA MUSZCE PRZEZ ARMIĘ UZBROJONYCH ZASTĘPCÓW SZERYFA W LOKALACH WYBORCZYCH W HRABSTWIE MCMINN.” Nie było żadnej odpowiedzi. Ponad 1,000 wiadomości zostało wysłanych do DOJ z hrabstwa McMinn w ciągu poprzednich 10 lat – według jednego z prokuratorów generalnych USA, były to najgorsze oskarżenia o oszustwa wyborcze, jakie kiedykolwiek przedstawiono. Ale Departament Sprawiedliwości zrobił niewiele, spóźniając się z oskarżeniem kilku popleczników niskiego szczebla, którzy zostali uwolnieni przez skorumpowanego sędziego. Maszyna, która zarządzała hrabstwem McMinn była częścią sieci, która zarządzała stanem, i zawsze mogli liczyć na sądy, policję stanową, gwardię narodową i zastępców z sąsiednich hrabstw, aby zapewnić, że pozostaną u władzy.
J. B. Collins z Chattanooga News-Free Press siedział w samochodzie i wściekle bazgrał na swoim notatniku: „… napięcie elektryczne generowane przez jedną z najbardziej zaciekłych kampanii politycznych … wydawało się bliskie punktu krytycznego, gdy lokale wyborcze zostały otwarte o godzinie 9 rano. … Mieszkańcy miasta stali w cichych, szepczących grupach na rogach ulic …”.
Collins spojrzał w górę, aby zobaczyć grupę oficerów otaczających jego samochód. „Nazwisko, adres i twój interes tutaj,” zażądali.
Powiedział im.
„Nie można ryzykować z nieznajomymi”, powiedzieli, odchodząc. Collins wrócił do pisania: „Wszyscy spekulowali na temat 'kiedy zaczną się fajerwerki'”. Byłaby to godzina 15:00, jak się okazało.
Tom Gillespie, lat 60, był tak miłym człowiekiem, jak można znaleźć w Przyjaznym Mieście. Traktował swoje prawa poważnie jako wnuk ludzi, którzy nie mogli głosować. Wszedł do Athens Waterworks i zaznaczył swoją kartę do głosowania na kandydatów GI.
Deputowany Windy Wise stanął między Tomem Gillespie a urną wyborczą. „Nie może pan głosować” – powiedział.
„Dlaczego, panie Wise?”
„N—-r, nie może pan tu dziś głosować.”
Gillespie upierał się przy swoim prawie do oddania głosu. Wise uderzył go mosiężnymi kastetami i wypchnął za drzwi na chodnik.
Wtedy Gillespie wstał. I wszedł z powrotem do lokalu wyborczego. Złożył ręce i oparł się o ścianę, dając wszystkim do zrozumienia, że nigdzie się nie wybiera.
„Niech cię szlag!” powiedział Wise. „Mówiłem ci, że nie będziesz dziś głosował w tym cholernym okręgu!”. Wyciągnął dziko pistolet i pociągnął za spust.
Nastąpiła konsternacja i cisza. A potem koszula Gillespie’go zaczerwieniła się od krwi. Oparł się o ścianę dla wsparcia.
„Zabierzcie stąd tego n—-r,” krzyknął Wise.
Tłum na zewnątrz poszedł z niepokoju do wściekłości, jak zastępcy przeciągnęli Gillespie z wodociągów. Zastępcy wymachiwali bronią, aby utrzymać ich na dystans.
Radiomen Allen Stout i Frank Larkin przybyli z WROL Knoxville, aby nadać wiadomości z dnia wyborów. Ich pierwszym przystankiem było więzienie, aby porozmawiać z szeryfem Patem Mansfieldem. Przeszkodzili im zastępcy niosący zakrwawionego Toma Gillespie. „Co mamy z nim zrobić?”
„Zabierzcie go do szpitala”, powiedział Mansfield, który wznowił rozmowę, jakby nic się nie stało.
Obserwatorzy sondaży GI byli bezradni, aby chronić siebie, a tym bardziej swoich zwolenników. Jeszcze przed otwarciem lokali wyborczych zostali pobici i wtrąceni do więzienia. To oni mieli szczęście.
Les Dooley, obserwator plebiscytu GI, który stracił rękę w inwazji na Maroko, wstał i poczuł broń w żebrach od dwóch różnych zastępców. Wilburn próbował wyciągnąć swoją broń. Zatrzasnął się w kaburze. Pociągnął za nią mocniej. Wielokrotnie. Dooley myślał, że wystrzeli i zabije leżącego na ziemi Harrilla.
Kiedy Wilburn w końcu skończył bić, dwóch zastępców zabrało Harrilla – krwawiącego i nieprzytomnego – do więzienia, gdzie zastępcy ukradli jego portfel, w tym zdjęcia rodziny, które nosił przy sobie przez całą wojnę.
To wtedy Wilburn zdecydował, że było wystarczająco dużo głosowania w Dixie Café, 45 minut przed planowanym czasem zamknięcia 4:00 p.m. On i inni zastępcy zablokowali drzwi używając dwóch-by-four. Wilburn wycelował broń w Dooleya i nakazał mu udać się na zaplecze kawiarni, zastawione pustymi butelkami po piwie. „Siadaj. Nie ruszaj się”.
Zastępcy otworzyli urnę wyborczą i zaczęli liczyć głosy, osuwisko dla maszyny, słysząc jak to opowiadają.
Wejście do Dixie Café było w alejce. Zastępcy zablokowali oba końce samochodami i stali na straży na wypadek, gdyby ktoś nie dostał podpowiedzi.
Po ucieczce Shy Scott i Ed Vestal z lokalu wyborczego w wodociągach, urny stamtąd i Dixie Café zostały usunięte przez małą armię zastępców i przywiezione do więzienia na liczenie. Ludzie patrzyli, ich „twarze były ponure”. Kolejne wybory zostały skradzione na ich oczach.
Bill White, żołnierz piechoty morskiej, który służył na Guadalcanal i Tarawie, wiedział, że do tego dojdzie. Wcześniej tego lata wstał na spotkaniu GI Party i zapytał: „Czy myślisz, że pozwolą ci wygrać te wybory?” Nikt nie chciał tego słuchać. Teraz stał wśród przygnębionej i malejącej grupy żołnierzy w garażu w centrum Aten. Większość poddała się i poszła do domu, oddając kolejne wybory maszynie. White nigdy w życiu nie wygłosił żadnego przemówienia. Ale teraz wiedział, że jeśli ktoś nie rozpali ognia w garstce żołnierzy, którzy pozostali w centrum, wszystko będzie stracone.
„No! Oto jesteś!” powiedział White – „Po trzech czy czterech latach walki za swój kraj. Przeżyliście to wszystko. Wróciłeś. I do czego wróciłeś? Do wolnego kraju? Wróciłeś do Athens w Tennessee, w hrabstwie McMinn, które jest rządzone przez bandę banitów. W tej chwili w całym hrabstwie są wynajęci rewolwerowcy. Po co? W jednym celu. Żeby was tak wystraszyć, że nie odważycie się stanąć w obronie praw, za które krwawiliście i umieraliście. Niektóre z waszych matek i niektóre z waszych sióstr boją się chodzić ulicami do lokali wyborczych. Wielu mężczyzn też! Bo oni wiedzą, co się dzieje. W nocy przejeżdża samochód i strzela w wasze okna. Jeśli to cię nie przestraszy, podpalą twój dom lub stodołę. Pobiją członków twojej rodziny i wsadzą ich do więzienia. Bez powodu! Czy to jest ten rodzaj wolności, o którą mieliście walczyć? Czy wiecie, jakie są wasze prawa? Ile praw wam zostało? Żadnych! Nawet prawo do głosowania w wolnych wyborach. Kiedy to tracicie, tracicie wszystko.
„I jesteś cholernie dobrze będzie go stracić, chyba że walczyć i walczyć w jedyny sposób, że rozumieją. Ogień z ogniem! Musimy sprawić, żeby to były uczciwe wybory, ponieważ obiecaliśmy ludziom, że jeśli zagłosują, to będą to uczciwe wybory. I tak się stanie. Ale tylko wtedy, gdy zobaczymy, że tak będzie. Będziemy musieli przepędzić tych zorganizowanych przestępców z miasta, a możemy to zrobić, jeśli będziemy trzymać się razem. Boisz się ich? Mógłbym wziąć łodygę banana i przejechać każdego z tych brzuchatych, uchylających się od służby wojskowej przez Depot Hill. Wynoście się stąd i weźcie coś do strzelania. I wracajcie tak szybko, jak tylko możecie.”
Giganci otworzyli swoją kwaterę z takimi fanfarami – znak ich politycznej żywotności przecznicę od gmachu sądu. Spędzili tam szczęśliwe dni, odbierając zachęcające telefony i witając się z entuzjastycznymi zwolennikami. Teraz byli tutaj, rozdzielając broń i amunicję.
Wtedy Bill White i walcząca zgraja po raz ostatni wyszli z kwatery głównej. Skręcili w prawo w Jackson Street, minęli First National Bank i wodociągi z rozbitymi szklanymi drzwiami, szli chodnikiem splamionym krwią Shy Scotta i Eda Vestala, którzy pragnęli jedynie być świadkami uczciwego liczenia. Przeszli obok budynku Post-Athenian, z jego gigantyczną pustą tablicą. Gdyby to było jakiekolwiek inne hrabstwo w Ameryce, patrzyliby, jak ta tablica wypełnia się, okręg po okręgu, odnotowując oblężenie na rzecz GIs. Przeszli przez Hornsby Street i zatrzymali się przed Tennessee Wesleyan College. Reporter zauważył, że „kłębili się na środku ulicy”, obwieszeni amunicją, niosąc broń. Czekali na ostatnie światło, by ruszyć na więzienie.
Walt Hurt z The Knoxville News-Sentinel podszedł do nich. „Jaki jest wasz cel tutaj?” zapytał.
„Chcemy tylko uczciwych wyborów”, odpowiedział jeden.
„Uczciwego liczenia”, powiedział inny.
Reporter porównał atmosferę do „elektryzującej iskry, którą czuje się tuż przed kickoffem na mistrzowskim meczu futbolowym”.
Allen Stout wznowił swoją audycję o 20:30: „Tłum zbiega się w tej chwili do więzienia okręgowego. Ale nie zgłoszono żadnych aktów przemocy. Wszyscy tutaj zachowują się tak, jakby czekali na wybuch bomby zegarowej. To może się stać. Wszystkie kobiety zostały właśnie wyproszone z ulicy”.
„Wyprowadźcie te pudła i nie będzie żadnych kłopotów” – krzyknął ktoś od strony GI.
Odpowiedź nadeszła z więzienia. „Będziecie musieli po nie przyjechać”.
„To jest to, co zamierzamy zrobić.”
„Dlaczego nie wezwiesz prawa?” ktoś krzyknął z więzienia.
„Nie ma żadnego cholernego prawa w hrabstwie McMinn!” ktoś krzyknął z nasypu.
Dość gadania, pomyślał Bill White. Odciągnął rygiel w swoim karabinie.
Chuck Redfern był na antenie w swoim studiu naprzeciwko gmachu sądu: „Słuchacie WLAR, przyjaznego głosu Przyjaznego Miasta”. Strzelanina eksplodowała w tle i została przeniesiona na falach radiowych do domów w całym hrabstwie.
The „zatłoczone ulice i chodniki natychmiast … zmienił się w masowy nieład. Kobiety i dzieci krzyczały i uciekały w poszukiwaniu schronienia, potykając się, czołgając, wbiegając w drzwi i alejki, chowając się za pojemnikami na popiół, samochodami, słupami telefonicznymi. Mężczyźni, niektórzy przeklinający, inni modlący się głośno, podążali za nimi”. J. B. Collins wbiegł do wejścia do sklepu odzieżowego, „na wpół klęcząc, na wpół kucając”, stłoczony z tuzinem innych ludzi.
Ella Eaves, 50 lat, upadła i uderzyła głową o chodnik. Pierwsza kontuzja w czasie bitwy.
Obydwie strony strzelały niemal jednocześnie, „Błyski przeszywały ciemność, gdy karabinki, strzelby, pistolety i sporadycznie karabin maszynowy wchodziły do akcji.”
Bitwa o Ateny, jak będzie znana, zakończyła się po sześciu godzinach strzelaniny, czterech wybuchach dynamitu, ponad 20 hospitalizacjach i niezliczonych zniszczeniach mienia, zanim karty do głosowania mogły zostać policzone.
Czy to brzmi jak doświadczenie Dnia Wyborów, które chciałbyś mieć?
Przemoc rozstrzygała spory przez prawie całą historię ludzkości i nadal to robi w dużej części świata. Amerykanie generalnie – z wyraźnymi wyjątkami – byli z niej zwolnieni. Ale w tym roku, ponad 40 procent Republikanów i 40 procent Demokratów uważa, że co najmniej trochę przemocy byłoby uzasadnione w nadchodzących wyborach, jeśli wygra nominat drugiej partii. Powyżej widać, jak wyglądają brutalne wybory, w których GI zdobyli najwięcej głosów i stwierdzili, że to nie wystarczy.
Eleanor Roosevelt nazwał bitwę „ostrzeżeniem” przed próbami uniemożliwienia ludziom pokojowego korzystania z prawa do głosowania i nierespektowania ich decyzji. Ale jeśli bitwa jest ostrzeżeniem, to jej następstwa dają powody do optymizmu. Mieszkańcy powiatu McMinn szybko odłożyli na bok przeszłość i ruszyli naprzód pod wodzą nowych przywódców GI. Jeśli potrafią się pogodzić – po dekadzie podziałów i bitwie na karty do głosowania, która zakończyła się bitwą na kule – jest nadzieja dla nas wszystkich.
- Filed Under:
- History Dept.,
- POLITICO Magazine