What to Know
Zakończenie zdania przyimkiem takim jak „with”, „of” i „to,” jest dopuszczalne w języku angielskim. Istnieją teorie, że ta fałszywa reguła pochodzi z wczesnych przewodników Joshuy Poole’a i Johna Drydena, którzy próbowali dostosować język do łaciny, ale nie ma powodu, aby sugerować, że kończenie zdania przyimkiem jest złe. Niemniej jednak idea, że jest to reguła, jest nadal utrzymywana przez wielu.
Gdy spojrzy się wstecz na chwalebną i krwawą historię wojen gramatycznych i użytkowych, szybko staje się jasne, że wiele z tych rzeczy, które doprowadziły naszych przodków do wściekłości, nie przeszkadza nam już tak bardzo. George Fox, założyciel Religijnego Towarzystwa Przyjaciół, był tak zdenerwowany tym, że ludzie używali „ty” (zamiast „ty”), zwracając się do jednej osoby, że w 1660 roku napisał o tym całą książkę. „Czyż nie jest on nowicjuszem” – pisał Fox – „i niemoralnym, i idealistą, i głupcem, który mówi do jednego, co nie powinno być mówione do pojedynczego człowieka, ale do wielu?”. Reszta z nas całkiem poszła dalej.
W odniesieniu do zasady zakazującej kończenia zdania przyimkiem, Churchill jest znany z powiedzenia „To jest rodzaj nonsensu, z którym nie będę się pogodzić.” Jest jednak mało prawdopodobne, że kiedykolwiek coś takiego powiedział.
I wtedy są pewne zakazy, które mają osobliwie wytrwałą zdolność do trzymania się (takie jak nie zaczynać zdania od i), wbrew zdrowemu rozsądkowi, ekspertom gramatyki, i sposób, że rzeczywiste ludzie używają języka angielskiego. Być może najbardziej znaczącym tego przykładem jest reguła przeciwko kończeniu zdania przyimkiem (znana również jako przyimki lub przyimki końcowe zdania, dla tych z was, którzy chcieliby zaimponować/alienować swoim przyjaciołom).
Skąd się wzięła ta reguła?
Nie ma pewnej różnicy zdań co do tego, w jaki sposób doszliśmy do tego, że obgryzamy języki ludziom, którzy kończą swoje zdania przyimkiem of, to, lub through, ale zgadza się, że przeszkadzało to ludziom przez bardzo długi czas. Wiele osób uważa, że zasada ta pochodzi od XVII-wiecznego poety Johna Drydena, który w 1672 roku zganił Bena Jonsona: „Przyimek na końcu zdania; powszechna u niego wada.” Jonson prawdopodobnie nie wziął sobie zbytnio do serca tego napomnienia, widząc, jak był martwy, ale nieopisane miliony ludzi cierpiały w kolejnych latach z tego powodu.
Nuria Yáñez-Bouza zaproponowała alternatywną teorię: odkryła, że kilkadziesiąt lat przed Drydenem, niejasny gramatyk o nazwisku Joshua Poole zajął podobne stanowisko w swojej książce The English Accidence. Poole był bardziej zainteresowany tym, by przyimki były umieszczone w „ich naturalnym porządku” i nie wspominał o końcu zdania tak szczegółowo jak Dryden.
Jeśli mamy być sprawiedliwi, możemy uznać Poole’a za stworzenie reguły, a Drydena za jej popularyzację. Zarówno Dryden, jak i Poole byli prawdopodobnie motywowani chęcią uczynienia angielskiej gramatyki bardziej zgodną z łaciną, językiem, w którym zdania składniowo nie mogą kończyć się przyimkami.
W XVIII wieku wielu ludzi, którzy lubili mówić innym ludziom, że się mylą, uznało, że Dryden miał rację i zaczęło odradzać terminalny przyimek. Czasami rada dotyczyła tego, by nie kończyć zdania przyimkiem. Innym razem była ona bardziej ogólna, tak jak zasada Poole’a. Na przykład Noah Webster, w swojej książce o gramatyce z 1784 roku, zadbał o to, by odradzać oddzielanie przyimków „od słów, którymi rządzą”. Dopuścił jednak, że „gramatycy wydają się dopuszczać ten sposób wyrażania w rozmowach i znanych pismach, ale jest on powszechnie uważany za nieelegancki, a w stylach poważnych i wzniosłych jest z pewnością niedopuszczalny”.
Jednakże do czasu, gdy XX wiek zatoczył koło większość gramatyk i przewodników użytkowania doszła do wniosku, że nie było naprawdę nic złego w terminalnych przyimkach. W rzeczywistości, od około 100 lat istnieje prawie jednomyślność w tym względzie ze strony przewodników użytkowania. Sprawa musi być zatem rozstrzygnięta, nieprawdaż?
Nie, nie musi. Szybkie spojrzenie na gazety z ostatniego roku wskazuje, że nadal jest pewna liczba ludzi, którzy uważają przyimek terminalny za ohydę, na tyle, że są chętni – być może, jak można sobie wyobrazić, nawet chętni – do pisania listów do redaktora każdej gazety, w której go znajdą.
Dlaczego zarówno redaktorzy jak i autorzy listów muszą rażąco rozdzielać bezokolicznik? I na koniec, kończenie zdania przyimkiem to coś, bez czego możemy się obejść!
– list do Daily Camera (Boulder, CO), 17 lutego 2016Myślałbym, że państwowy felietonista zna poprawną angielszczyznę, chyba że zrobiono to, by zwrócić uwagę ludzi. To na pewno dostało moją. Pierwsze zdanie drugiego akapitu: „Oto, gdzie jesteśmy”. Naprawdę… Żadne zdanie nie powinno kończyć się przyimkiem. Powinno być: „Tu jesteśmy”. Jeśli nie było to zrobione celowo, sugerowałbym Patrickowi powrót do Gramatyki Angielskiej 101 zanim napisze swoją następną kolumnę.
– list do Asheville (NC) Citizen-Times, 15 lutego 2016Konwencjonalna mądrość uznałaby, że obywatel Kanady jest Kanadyjczykiem, niezależnie od statusu. Plus, nie powinno się kończyć zdania przyimkiem.
– The Star Phoenix (Saskatoon, Saskatchewan), 25 września 2015
Wydaje się, że niektórzy ludzie są zdecydowani trzymać się tej zasady, bez względu na to, ile razy są informowani, że tak naprawdę jej nie ma. W podobnym duchu, wielu ludzi, którzy lubią używać terminalnych przyimków, poda jakąś zmistyfikowaną wersję cytatu z Winstona Churchilla: „To jest rodzaj nonsensu, z którym nie będę się zgadzał”. Językoznawca Ben Zimmer wykazał niezbicie, że, jak w przypadku tak wielu cytatów Churchilla, prawie na pewno nigdy nie zostało to przez niego powiedziane.
Jeśli nie lubisz kończyć swoich zdań przyimkami, nie musisz tego robić – po prostu nie mów, że jest to reguła. A jeśli lubisz kończyć zdania zwięzłym „z”, to proszę bardzo, rób to dalej – tylko nie cytuj Winstona Churchilla, gdy ktoś mówi, że nie powinieneś.
.