„Niektórzy ludzie mówili o sposobie, w jaki się nimi cieszyli, i jak ich radość zmniejszyła się z czasem,” powiedziała. „Ale rzeczy, o których mówili, że im się podobały, były objawami stresu pourazowego.” Opisywali niepokój. Ponownie przeżywali swój czas na stronie, tak jak można to zrobić po traumie, ale opisywali to z poczuciem spełnienia. Dalej, Dr. Tait powiedział: „Zauważyłem pragnienie przekazania tej traumy innym ludziom, tak aby mieć innych ludzi, z którymi można by o tym porozmawiać.”
Przywołało to na myśl ostatnie rozmowy, które przeprowadziła z mieszkańcami Christchurch, z których jeden powiedział jej podczas krótkiego spotkania w supermarkecie, że obejrzał film strzelca dwa razy. Mówił abstrakcyjnie o tym, że nie dotknęło go to tak bardzo, jak się spodziewał. „Przypomniało mi to ludzi z Ogrish,” powiedział dr Tait. „Czułem, że ten facet, który to oglądał, był nieco rozczarowany.”
Eksperci niemal powszechnie odradzają obsadzanie konsumpcji brutalnych materiałów filmowych jako zjawiska skrajnego. Jennifer Malkowski, asystentka profesora filmu i studiów medialnych w Smith College, która używa zaimków they/them i jest autorką książki „Dying in Full Detail: Mortality and Digital Documentary”, zwróciła uwagę, że Liveleak, który jest tylko jednym z wielu źródeł takich materiałów, jest sklasyfikowany przez firmę śledzącą sieć Alexa jako 695. największa strona na świecie, zaraz obok The Onion, Jezebel i Forever21. Mainstreamowe platformy internetowe przeznaczają ogromne sumy pieniędzy i pracy (w dużej mierze niewidocznej) na usuwanie koszmarnych treści, zatrudniając tysiące moderatorów treści, którzy identyfikują i usuwają często traumatyczne i nielegalne treści. Ale „są one rozpowszechniane przez wiele osób”, powiedzieli. „Myślę, że kiedy widzisz te numery z Facebooka, jesteś konfrontowany z tą rzeczywistością.”
„Zdajesz sobie sprawę, że te filmy nie są rozpowszechniane przez kilka niedostosowanych jednostek,” dodali.
„Skupianie się na platformach technologicznych jest jak importowany kryzys,” powiedziała Barbie Zelizer, profesor na Uniwersytecie w Pensylwanii i autorka książki „About To Die: How News Images Move the Public.” Powiedziała: „Nie można wyodrębnić jednej części środowiska medialnego od reszty”. Rozmowy i normy wokół reprezentowania śmierci, przemocy i terroryzmu w mediach obejmują pokolenia i media. (Autorka zauważa w swojej książce, że Google doświadczył przedłużającego się wzrostu wyszukiwań materiału filmowego z 2004 roku o ścięciu głowy Amerykanina w Iraku). Normy dotyczące tego, co powinno być pokazywane w telewizji i w gazetach – które według dr Zelizera stały się bardziej konserwatywne – ustąpiły miejsca debatom na temat platform technologicznych. „Nie ma wątpliwości, że obrazy mają wpływ,” powiedziała. „Ale nie wiemy, co to jest wpływ, nie w sposób, który mógłby napędzać jakiś rodzaj uzasadnionego zestawu odpowiedzi.”
Duże platformy technologiczne, innymi słowy, dziedziczą, z wielu innych, problem, który był kiedyś rozumiany jako mediów. Ale usługi takie jak Facebook są znacznie większe niż jakakolwiek pojedyncza gazeta. Duże platformy mediów społecznościowych odziedziczyły wiele z reszty sieci i jej użytkowników – w tym tych, którzy mogli spędzić czas na stronie takiej jak Ogrish.
Violence and More, Made for Sharing
Na Liveleak wciąż jest mnóstwo filmów z okropnymi rzeczami. Jest też wiele filmów o imigracji, o tym, jak media atakują Donalda Trumpa, o „politycznej poprawności” i o islamie. Jest to jedna z niewielu platform, która nadal gości filmy z Infowars, która została zakazana na YouTube i Facebooku w zeszłym roku, chociaż nie wydają się one zdobywać wielu wyświetleń.