Przyjemny mały film w tradycji Vice Adama McKaya i The Big Short. To zmieszane z unikalnym stylem Stevena Soderbergha skutkuje dziwacznym i zabawnym filmem o dość nudnym temacie.Jego pouczający, zabawny, trochę smutny w niektórych momentach i zawsze wyjątkowo dobrze zagrany.Najbardziej wybitny występ pochodzi od Meryl Streep, która naprawdę zaskakuje ( nie mówię tutaj zbyt wiele) i naprawdę łączy swój wyjątkowy humor z wieloma głębokimi momentami. Naprawdę świetny występ, ale kto by się spodziewał, że będzie inaczej? Gary Oldman również był świetny. Jeden z jego najzabawniejszych występów w historii, nigdy nie myślałem, że ma to w sobie, najwyraźniej Oldman miał dużo zabawy grając tę rolę i to widać. To samo tyczy się Antonio Banderasa, który również błyszczy jako partner Oldmana. Łamanie przez nich czwartej ściany było czasami trochę irytujące, ale szybko można się do tego przyzwyczaić. Na uwagę zasługuje również Nonso Anzonie, który był fantastyczny. Wished there had been more of Sharon Stone, I really enjoyed her cameo and character. Również Jeffrey Wright, prawie nierozpoznawalny, miał kilka naprawdę niezapomnianych momentów. Scenariusz był naprawdę bardzo dobrze napisany i bardzo podobała mi się reżyseria Stevena Soderbergha. Naprawdę udało mu się uczynić taki suchy temat zabawnym. Jedyną rzeczą, która naprawdę nie podobała mi się zbytnio, było samo zakończenie. Inne niż to, że jest to bardzo dobry film i jeden z tego roku Netflix najlepsze.