„Ale ty nie wyglądasz na Turka!”: The Changing Face of Turkish Immigration | Reset DOC

author
16 minutes, 41 seconds Read

Kiedy dwa i pół roku temu przeprowadziłam się do Niemiec, aby pracować jako badacz podoktorski na Uniwersytecie w Getyndze, uważałam to za tylko kolejny przystanek w moim nieustannie nomadycznym życiu akademickim. Nie wiedziałem, że ta przygoda zmusi mnie do zastanowienia się nad moją tożsamością narodową w sposób, w jaki nie uczyniło tego żadne z moich poprzednich doświadczeń migracyjnych. Opuściłam rodzinną Turcję w 2007 roku, aby zrobić doktorat z socjologii w Stanach Zjednoczonych i przed przeprowadzką do Niemiec mieszkałam w Wielkiej Brytanii i Holandii.

Ale dopiero w Niemczech usłyszałam komentarz „ale ty nie wyglądasz na Turczynkę!”, kiedy wspomniałam, skąd pochodzę. Wkrótce mój umysł został zajęty tym, co to znaczy „wyglądać po turecku.”

Mając to pytanie na uwadze, w 2018 roku zobaczyłem online serię foto-performance autorstwa berlińskiego tureckiego artysty Işıl Eğrikavuk. Zaintrygowana częstotliwością, z jaką otrzymuje ten sam komentarz, odkąd przeprowadziła się do Niemiec we wrześniu 2017 roku, Eğrikavuk pozowała do serii zdjęć niosąc tabliczkę z napisem „ale ty nie wyglądasz na Turczynkę!”. Wyjaśnia tło tego projektu w następujący sposób: „Bycie Turkiem w Niemczech jest bardzo interesujące ze względu na istniejącą tu od dawna społeczność Gastarbeiterów oraz ze względu na silne stereotypy w umysłach ludzi… Jedną z rzeczy, którą często słyszę, jest to, że nie wyglądam ani nie zachowuję się jak Turek. To sprawia, że często zastanawiam się: „Czym jest dla Ciebie Turecka kobieta?”. To dziwne, gdy ludzie stereotypów tylko patrząc na swoje pochodzenie „.

Projekt Eğrikavuk pozwolił mi zobaczyć, że nie jestem sam w moim dążeniu do poruszania się po ustalonej percepcji tureckości w Niemczech. To skłoniło mnie do zgłębienia tego tematu i przeprowadzenia wywiadów z wysoko wykwalifikowanymi imigrantami z Turcji, którzy przybyli do Niemiec w ciągu ostatnich 10 lat.

Kredyty: Işıl Eğrikavuk, BUT YOU DON’T, Fotografia, 2018

Jakie reakcje spotykają, gdy przedstawiają się jako Turcy/pochodzący z Turcji? Czy zdarza im się usłyszeć niesławne „ale ty nie wyglądasz na Turka”? Jeśli tak, jak na to reagują? Jeśli nie, z jakimi innymi uwagami się spotykają? Na podstawie 15 wywiadów, które przeprowadziłam do tej pory w Goettingen, Dusseldorfie, Kolonii, Berlinie, Bielefeld, Moguncji, Giessen i Monachium, mogę z łatwością powiedzieć, że „ale nie wyglądasz na Turka” nie dotyczy tylko pochodzenia etnicznego czy tożsamości narodowej.

Dotyczy statusu społeczno-ekonomicznego. Chodzi o religię. Chodzi o pochodzenie wiejskie/miejskie. Co więcej, nie jest to tylko kwestia postrzegania Turków przez Niemców. Odzwierciedla również postrzeganie samych siebie przez Turków oraz linie podziału, które historycznie dzieliły heterogeniczne społeczeństwo tureckie.

Niewinne i proste, jakkolwiek może to brzmieć, jest ucieleśnieniem istniejących sądów na temat tureckiej diaspory w Niemczech, a rozpakowanie wielopoziomowych konotacji, jakie ze sobą niesie, wymaga zbadania złożonej historii tureckiej imigracji do Niemiec.

Historia imigracji z Turcji do Niemiec

Według danych niemieckiego Federalnego Urzędu Statystycznego w 2017 roku w Niemczech mieszkało około 2,7 mln osób o tureckich korzeniach – stanowiąc 3,4% całej populacji liczącej 81,7 mln osób. Początki tureckiej imigracji sięgają 1961 roku, kiedy to Turcja i ówczesne Niemcy Zachodnie podpisały dwustronną umowę o rekrutacji siły roboczej.

W latach 1968-1973 80% z 525 000 pracowników, którzy opuścili Turcję, przybyło do Niemiec Zachodnich jako „pracownicy gościnni” (Gastarbeiter). W rezultacie liczba ludności tureckiej w kraju wzrosła z 6.700 w 1961 roku do 605.000 w 1973 roku. Początkowo pracownicy nie mogli zabierać ze sobą rodzin, a umowa o zatrudnieniu ograniczała ich okres pobytu do maksymalnie dwóch lat. W 1964 roku zniesiono dwuletnie ograniczenie i zezwolono na łączenie rodzin.

Do 1974 roku 20% tureckich imigrantów w Niemczech stanowili niepracujący małżonkowie, a kolejne 20% – dzieci. Pomimo całkowitego wstrzymania rekrutacji zagranicznej siły roboczej w 1973 roku, liczba tureckich imigrantów w Niemczech nadal rosła.

Badania z 1963 roku przeprowadzone w Niemczech Zachodnich przez Państwową Organizację Planowania wykazały, że w porównaniu z późniejszymi przybyszami, tureccy imigranci przybywający na początku lat 60-tych byli lepiej wykształceni: 13% miało ukończone gimnazjum, a 15% szkoły zawodowe, podczas gdy 49% było absolwentami szkół podstawowych.

Ta pierwsza grupa migrantów była również raczej miejska (tylko 17% miało pochodzenie wiejskie) i pochodziła z całej Turcji, w tym z bardziej rozwiniętych miast zachodnich i północno-zachodnich. Był to jednak raczej wyjątek niż norma. Sytuacja zmieniła się gwałtownie w drugiej połowie lat 60-tych XX wieku.

Ponieważ niemieccy producenci potrzebowali średnio wykwalifikowanych lub niewykwalifikowanych robotników do pracy na liniach montażowych i do pracy zmianowej, rekrutowali głównie tureckich pracowników z niskim poziomem wykształcenia; 73% tureckich imigrantów w pierwszym pokoleniu w krajach europejskich miało jedynie wykształcenie podstawowe.

Dodatkowo, na początku lat 70-tych, tureckie służby zatrudnienia zaczęły traktować priorytetowo wnioski z rozwijających się i słabo rozwiniętych prowincji, co doprowadziło do napływu imigrantów z wiejskich tureckich miasteczek.

W latach 80-tych i 90-tych, w wyniku przewrotu wojskowego z 1980 r. i nasilającego się konfliktu kurdyjskiego, wzorzec migracji przybrał inny obrót. Wielu azylantów i uchodźców z Turcji – głównie Kurdów i alewitów, ale także lewicowców uciekających przed represjami po 1980 roku – zaczęło przybywać do Niemiec.

Choć ta nowa grupa była przeciętnie znacznie lepiej wykwalifikowana i wykształcona, wielu z nich zostało wykluczonych z rynku pracy z powodu braku statusu prawnego lub kwalifikacji nieuznawanych przez pracodawców. Większość skończyła pracując na nieudokumentowanych stanowiskach. Tak więc, gdy imigranci z Turcji w Niemczech stawali się coraz bardziej zróżnicowani społecznie, politycznie i etnicznie, ich ogólny status społeczno-ekonomiczny niewiele się zmieniał.

Tendencja ta ma się teraz zmienić, ponieważ „nowa fala” tureckich imigrantów zakorzenia się w Niemczech. Według niemieckiego Ministerstwa Imigracji, 47 750 osób imigrowało z Turcji w 2017 roku – 15% wzrost w stosunku do 2016 roku. Liczba osób ubiegających się o azyl gwałtownie wzrosła po próbie zamachu stanu z lipca 2016 roku; wzrosła również liczba łączenia rodzin.

Ta „nowa fala” imigrantów jest dość zróżnicowana: Gülenistów (zwolenników Fethullaha Gülena, tureckiego duchownego z siedzibą w USA, uważanego za mistrza nieudanej próby zamachu stanu w 2016 r., po jego rozejściu się z Erdoğanem), pracowników umysłowych, którzy nie widzą już dla siebie przyszłości w Turcji, studentów, lewicowych postaci opozycyjnych, kurdyjskich aktorów politycznych, prześladowanych pracowników akademickich i intelektualistów na wygnaniu, między innymi.

W 2018 roku 48% z 10 600 obywateli tureckich, którzy złożyli wniosek o azyl w Niemczech, zgłosiło posiadanie dyplomów uniwersyteckich. Nawet w latach 2012 i 2015 niedawni imigranci z Turcji mieli wyższy poziom wykształcenia niż ich wcześniejsi odpowiednicy. Pochodzą z dużych miast, takich jak Stambuł, Izmir i Ankara, są również bardziej zurbanizowani.

W związku z tym profil społeczno-ekonomiczny migrantów z Turcji zmienił się drastycznie w ostatnich latach. To właśnie ta rozbieżność rodzi komentarz: „Ale ty nie wyglądasz na Turka!”. Ponieważ nowo przybyli imigranci nie pasują do istniejącego w Niemczech wyobrażenia o tureckości, większość z nich musi w końcu tłumaczyć, że oni również są Turkami/pochodzą z Turcji. Zmęczenie spowodowane tym procesem jest najczęściej wymienianym uczuciem wśród moich rozmówców.

„Męcząca jest konieczność ciągłego tłumaczenia się”

„Rozumiem, skąd pochodzi ten komentarz”, mówi Duygu, antropolożka, która przybyła do Niemiec dwa lata temu, po tym jak została zwolniona z pracy na tureckim uniwersytecie za podpisanie petycji „Akademicy dla pokoju”. „Nie noszę jednak mojej czapki naukowca społecznego 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Zazwyczaj, jeśli zaczynam rozmowę po angielsku, myślą, że jestem Hiszpanką lub Francuzką. Kiedy mówię, że jestem z Turcji, ich twarz ciemnieje i cofają się o krok.

Kiedy rozmowa zostaje przerwana w ten sposób, jestem sfrustrowana. Myślę sobie: „Co ja ci zrobiłem? Dlaczego karzesz mnie tylko dlatego, że pochodzę z Turcji?”

Damla, specjalistka ds. marketingu mieszkająca w Niemczech od 2010 roku, podziela tę frustrację:

„Kiedy otrzymuję taki komentarz, natychmiast podaję szczegóły: 'Nie urodziłam się tutaj, przyjechałam do pracy, jestem inna niż mieszkający tutaj Turcy’. Jednak życie w kraju, w którym nie czuję się komfortowo, deklarując, że jestem Turkiem, przeszkadza mi w dziwny sposób. Nie doświadczyłam tego w Stanach Zjednoczonych. W Niemczech ciągle muszę wyjaśniać, że 'nie jestem jednym z tych Turków'”.

Esin, pracownik naukowy, który przebywa w Niemczech od 2017 roku, podkreśla siłę rasizmu i panujących w Niemczech uprzedzeń: „Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Niemiec, bywałam dość wściekła na ten komentarz, zwłaszcza jeśli następowały po nim pytania o członkostwo Turcji w UE lub o to, 'dlaczego nie noszę chusty’. Z czasem stało się to mniej irytujące.

Wiem, że rasizm jest silny w tym kraju, więc po prostu już się tym nie przejmuję. Mimo to, konieczność tłumaczenia się na początku rozmowy męczy mnie. Ponadto, ponieważ większość ludzi używa 'ale nie wyglądasz na Turka’ jako 'komplementu’, czasami zdarza mi się bronić rzeczy dotyczących Turcji, których w innym wypadku bym nie bronił.”

To znużenie jest szczególnie wyraźne w narracjach dotyczących diety i postrzeganej religijności. Demir, inżynier elektryk, który przeprowadził się do Niemiec cztery lata temu, mówi:

„Nie mogę pić piwa i wina, piję tylko whisky. Dlatego też, kiedy jem kolację z moimi niemieckimi kolegami, od razu pytają, czy nie piję alkoholu, bo jestem Turkiem. Nie”, odpowiadam, „piję whisky, tylko nie w porze kolacji”. To samo z wieprzowiną. Za każdym razem, gdy unikam jej podczas firmowych kolacji, czuję potrzebę wyjaśnienia, że to nie z powodów religijnych, ale dlatego, że po prostu nie lubię jej smaku. Konieczność wyjaśniania tych wszystkich szczegółów staje się czasami męcząca”.

„Czasami boję się 'wyznać’, że nie jem wieprzowiny, myśląc, że może mnie to postawić w tej samej kategorii, co Turków mieszkających tutaj”, mówi Damla. Zerrin, pracownica naukowa, która od pięciu lat mieszka w Niemczech, określa to jako „autoorientalizm”: „Kiedy byłam w ciąży i nie mogłam pić alkoholu, czułam potrzebę wyjaśnienia dlaczego, nawet jeśli o to nie pytali. Jak się nad tym zastanowić, to jest właśnie autoorientalizm”.

„Nie jesteśmy tacy jak oni!”: Reprodukowanie stereotypów

Niektórzy rozmówcy są mniej reakcyjni. Podkreślając, jak bardzo różnią się od diaspory tureckiej w Niemczech, uważają za zrozumiałe, że niektórzy Niemcy mogą uważać, że nie są Turkami. Merve, chemiczka, która przyjechała do Niemiec na studia doktoranckie, mówi:

„Kiedy po raz pierwszy otrzymałam ten komentarz, byłam zakłopotana; zapytałam tę osobę, dlaczego uważa, że nie jestem Turczynką, a ona odpowiedziała: 'ponieważ nie nosisz chusty’. Z czasem doszłam do wniosku, że musimy wczuć się w sytuację Niemców, oni od lat żyją z obcokrajowcami i nie każdy Turek w Niemczech jest wykształcony i nowoczesny jak my.

Teraz, kiedy wracam do Turcji, niepokoi mnie liczba Arabów i Kurdów w moim rodzinnym mieście. Wtedy stawiam się na miejscu Niemców i zadaję sobie pytanie: „Czy chciałabym, żeby moje dziecko chodziło do szkoły z dziećmi syryjskimi?”

Begüm, inżynier mechanik, która przeniosła się do Niemiec pięć lat temu „po reakcji rządu na powstanie w Gezi”, powtarza rozróżnienie między nowoprzybyłymi a diasporą o ugruntowanej pozycji. Zwraca uwagę na to, jak jest on reprodukowany nawet przez tę ostatnią: „Zazwyczaj nie denerwuję się, gdy słyszę ten komentarz.

Wyjaśniam, jak różni są Turcy tutaj w Niemczech, zwłaszcza pod względem wykształcenia. Ponadto pochodzę ze Stambułu, a ludzie wiedzą, że mieszkańcy Stambułu są bardziej nowocześni. Ponadto, prowadzę takie rozmowy również z Turkami urodzonymi i wychowanymi tutaj. Na przykład, są zaskoczeni, że mówię płynnie po angielsku. Szczególnie młodsze pokolenie nie wie, że tacy Turcy jak my istnieją w Turcji”.

Niektórzy rozmówcy obawiają się powielania tego rozróżnienia. Orhan, inżynier przemysłowy, który opuścił Turcję z „powodów politycznych i społeczno-ekonomicznych” 18 miesięcy temu, mówi:

„Uważam, że ten komentarz jest raczej normalny. Na początku czułem się nawet dumny, myśląc 'to dobrze, że nie wyglądam jak tutejsi Turcy’. Z czasem zaczęłam tłumaczyć szczegółowo: 'Patrzcie – mówię – połowa ludności tureckiej jest taka jak ja, a druga połowa jest taka jak Turcy w Niemczech’. Jednak jestem również niezadowolona z akceptowania i powielania tego rozróżnienia”.

Gamze, specjalistka ds. marketingu, która opuściła Turcję z powodu „nieludzkich godzin pracy”, twierdzi, że takie komentarze krzyżują się z klasą. Nie otrzymuje ich w życiu biznesowym, gdzie „ludzie są przyzwyczajeni do spotykania się z ekspatami”.

Przyjmuje je jednak w bardziej publicznych miejscach: „Zaledwie kilka dni temu, w szpitalu, powiedziano mi, że nie wyglądam na Turczynkę. Wyjaśniłam pielęgniarce, że Turcja to zróżnicowany kraj o różnych kolorach skóry. Czasami nie jestem aż tak cierpliwa i denerwuję się, że osądza się mnie na podstawie tego, skąd pochodzę. Myślę jednak, że my, Turcy, jesteśmy o wiele bardziej osądzający niż Niemcy, którzy są dość otwarci.

Ogłaszając, że „nie jesteśmy tacy jak Turcy tutaj”, wyróżniamy tych Turków. Wcale mi się to nie podoba, ale ja też to robię. Na przykład, gdy ktoś wcina się w kolejkę lub łamie przepisy ruchu drogowego, mój mąż i ja natychmiast myślimy „ta osoba musi być Turkiem”.

Granice tureckości w Niemczech i w Turcji

Moi rozmówcy często zauważają, jak mało pomocna jest kategoryzacja fenotypowa, jeśli chodzi o definiowanie „tureckości”. „Jako blondynka często spotykam się z takim komentarzem” – mówi Bora, która pracuje w doradztwie w zakresie zarządzania. „Tłumaczę, że Turcja jest zróżnicowana etnicznie, jest domem dla ludzi o różnych cechach fenotypowych”.

Kiedy pytam, czy uważa, że wygląda na Turka, kontynuuje: „Nie sądzę, aby można było zdefiniować tureckość. Turcja może nie jest tak zróżnicowana jak, powiedzmy, Brazylia, a przeciętny Turek może mieć ciemniejsze włosy, ale mimo to uważam, że wyglądam dość turecko”. Podobnie Duygu, która jest etnicznie Tatarką, mówi, że nie ma żadnego konkretnego obrazu, który przychodzi jej do głowy, gdy myśli o Turku. „To taki mieszany kraj. Ponieważ jest tak mieszany, równie dobrze może być tak, że wyglądam jak Turek.”

Başak, pracownik naukowy mieszkający w Niemczech od 2012 roku, podsumowuje problem następującą anegdotą: „Od czasu do czasu umawiam się na randki online. Kiedy moi randkowicze zadają mi to straszne pytanie o pochodzenie, zalotnie proszę ich o zgadywanie. Zazwyczaj wymieniają kraje śródziemnomorskie aż do Grecji i na tym poprzestają w zakłopotaniu (niektórzy przechodzą do Ameryki Łacińskiej). Domyślam się, że myślą, iż „turecka kobieta – domyślnie muzułmanka, w ich oczach – nie może robić czegoś, czego oczywistym celem jest przygodny seks”.

Turcja jest rzeczywiście fenotypowo zróżnicowana, co sprawia, że trudno jest wymyślić stereotypowy „turecki” wygląd. Jednak jeśli chodzi o szczegóły demograficzne, „ale ty nie wyglądasz na Turka” może mieć w sobie nutkę prawdy.

Wysoko wykwalifikowani imigranci z Turcji, przynajmniej ci, z którymi do tej pory przeprowadziłam wywiady, różnią się znacznie od większości populacji tureckiej, nie tylko w Niemczech, ale również w Turcji, pod względem wykształcenia, przekonań/praktyk religijnych i stylu życia. Według ogólnokrajowego reprezentatywnego badania przeprowadzonego w 2018 r. przez firmę badawczą KONDA z siedzibą w Stambule w 36 tureckich miastach z udziałem 5 793 respondentów, 16% respondentów miało wyższe wykształcenie.

Podobnie, tylko 2% matek i 5% ojców miało wyższe wykształcenie. Z drugiej strony, wszyscy moi rozmówcy mają wyższe wykształcenie, a ich rodzice są w większości absolwentami wyższych uczelni (z wyjątkiem kilku osób, które ukończyły szkołę średnią). Podobny schemat można zaobserwować w przypadku przekonań religijnych. Tylko 3% respondentów określiło się jako ateiści, a 2% jako niewierzący. W przeciwieństwie do tego, ponad połowa moich rozmówców to ateiści lub niewierzący, a pozostali to „wierzący niepraktykujący”.

Na koniec, podczas gdy 45% respondentów określiło się jako tradycyjni konserwatyści, a 25% jako religijni konserwatyści, tylko 29% uważa się za „nowoczesnych”, do której to kategorii należeliby wszyscy moi rozmówcy.

Jako takie, naukowcy i pracownicy umysłowi, z którymi przeprowadziłem wywiady, są outliers, jeśli chodzi o status społeczno-ekonomiczny i styl życia. Wyjaśnia to, dlaczego niektórzy Niemcy uważają, że nie wyglądają na Turków. Wyjaśnia to również, dlaczego prawie wszyscy czują się wyobcowani z Turcji.

Jednakże tożsamość narodowa to nie tylko cechy fenotypowe i szczegóły demograficzne. Wielowarstwowa i nieustannie negocjowana, to także emocje, język, kody kulturowe i znajomość. Dlatego też, pomimo podkreślania swojej obcości wobec Turcji, wysoko wykwalifikowani tureccy imigranci mają trudności z rozwinięciem poczucia przynależności do Niemiec i są zakłopotani, gdy mówi się im, że nie wyglądają jak Turcy. Jak mówi Demir, „są po prostu czarnymi owcami. nigdzie nie pasują.”

Gülay Türkmen jest postdoktorantką na Wydziale Socjologii Uniwersytetu w Getyndze. Jej praca bada, jak pewne historyczne, kulturowe i polityczne wydarzenia wpływają na kwestie przynależności i kształtowania się tożsamości w społeczeństwach wieloetnicznych i wieloreligijnych. Publikowała w kilku czasopismach naukowych, w tym w Annual Review of Sociology, Qualitative Sociology, Sociological Quarterly oraz Nations and Nationalism.

Abadan-Unat, Nermin. 2011. Turcy w Europie: From Guest Worker to Transnational Citizen. New York and Oxford: Berghahn Books.

Aydın, Yaşar. 2016. „The Germany-Turkey Migration Corridor: Refitting Policies for a Transnational Age”. Washington, DC: Migration Policy Institute.

Fassman, Heinz, and Ahmet İçduygu. 2013. „Turks in Europe: Migration Flows, Migrant Stocks and Demographic Structure”. European Review 21 (3): 349-361.

Kaya, Ayhan, and Ferhat Kentel. 2004. „Euro-Turks: A Bridge, or a Breach, between Turkey and the European Union? A Comparative Research of German-Turks and French-Turks”. Istanbul: Istanbul Bilgi University, Center for Migration Research.

Martin, Philip. 1991. The Unfinished Story: Turecka migracja zarobkowa do Europy Zachodniej. Genewa: International Labor Office.

Ray, Annie. 2017. „Wage Discrimination in Germany Between Turkish Immigrants and German Natives: An Empirical Analysis of Labor Market Outcomes of Turkish Immigrants”. Issues in Political Economy 26 (2): 267-283.

W tej pracy używam „tureckiego” w odniesieniu do narodowości i na oznaczenie „tych z Turcji”, niezależnie od ich przynależności etnicznej.

Abadan-Unat wyjaśnia, że „chociaż ponad połowa próby w badaniu z 1963 roku podała Stambuł i Trację jako miejsce pochodzenia, tylko 17 procent faktycznie urodziło się w tym regionie” (2011: 52).

12,81% tureckich pracowników miało nieodpowiednie wykształcenie, podczas gdy 26,36% miało wykształcenie podstawowe, 43,54% średnie zawodowe, a 9,18% wyższe. Liczby te wynosiły 0,43%, 5,63%, 45,78% i 31,75% dla niemieckich pracowników (Ray 2017: 274-5).

Wszystkie imiona zostały zmienione w celu ochrony tożsamości rozmówców.

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.