To była opiekunka do dzieci, która otworzyła drzwi.
Dryfter nosił „jakieś dziwne buty robocze”, wspomina Arlo Guthrie, i szukał ojca Arlo.
„Byłem zaintrygowany i zaprosiłem go do środka”, powiedział Guthrie.
Niańka spłoszyła się.
Arlo usiadł z nieznajomym i „wymienił się historiami”. Dwójka zaczęła grać razem na harmonijce.
Teraz opiekunka naprawdę się pociła.
„Następną rzeczą, jaką wiedziałem, była wizyta u mojego ojca w szpitalu. I w bardzo krótkim czasie wszyscy znali jego imię”, mówi Guthrie, 73 lata.
Nieznajomym, oczywiście, był Bob Dylan.
Reszta jest historią amerykańskiej muzyki.
Urodzony na Brooklynie w 1947 roku, najstarszy syn ikony folku Woody’ego Guthrie i zawodowej tancerki Marjorie Mazia Guthrie, Arlo dorastał w otoczeniu legend folku – Pete’a Seegera, Sonny’ego Terry’ego, Brownie’ego McGhee, Ramblin’ Jacka Elliotta, by wymienić tylko kilku.
Od śmierci ojca w 1967 roku Arlo pełni funkcję patriarchy rodziny Guthrie, „strażnika płomienia”, jak trafnie stwierdza jego strona internetowa.
Więcej
I oczywiście Guthrie jest również niesławnym śmieciarzem, który pewnego fatalnego Święta Dziękczynienia zrzucił stertę śmieci z 15-stopowego klifu. Na dole klifu znajdowała się kolejna sterta śmieci. Zdecydował, że jedna duża kupka jest lepsza niż dwie małe, więc zrzucił śmieci, a następnie odjechał, by cieszyć się kolacją z okazji Święta Dziękczynienia, której nie dało się pobić. To dopiero początek sagi opowiedzianej w słynnej piosence Guthriego „Alice’s Restaurant”. Od jego wydania w 1967 roku, 18-minutowa piosenka stała się gather-round-the-radio dzień indyka tradition.
Z powodu pandemii, to będzie dziwne święto dla większości z nas. Dla Guthriego jest to również pierwsze Święto Dziękczynienia od ponad pół wieku, w którym nie będzie pracował jako muzyk ludowy. O swoim odejściu na emeryturę poinformował w obszernym wpisie na Facebooku 23 października, powołując się na serię udarów w ciągu kilku lat, a następnie na pandemię. „Czas zawiesić znak 'Gone Fishing’,” napisał.
Jak zaczyna osiadać na emeryturze, złapałem się z długoletnim mieszkańcem Washington, Mass. i autorem stanowej piosenki ludowej „Massachusetts”, na szeroko zakrojoną rozmowę o jego karierze w folku. Podobnie jak jego osobowość sceniczna, łatwo się śmieje, często mówi wykrzyknikami i jest szybki z suchym dowcipem.
Lauren Daley: Czego będzie Ci brakować teraz, gdy przechodzisz na emeryturę?
Arlo Guthrie: Oczywiście, jest część mnie samego, którą spędzałem prawie każdej nocy mojego życia będąc, i ta część miała związek z występowaniem. Ale byłem przed publicznością tylko przez dwie i pół, trzy godziny – resztę doby spędzałem z rodziną, przyjaciółmi i ekipą. Mam ten sam zespół od 1976 roku. Więc to jest to, czego mi brakuje. Tęsknię za byciem z moimi przyjaciółmi.
Zbliżamy się do Święta Dziękczynienia – to sezon „Restauracji Alicji”. Czy jesteś zaskoczona tym, jak to się przyjęło i stało się tradycją dla ludzi?
Pod każdym względem. Nie ma mowy, żebym mógł przewidzieć, że stanie się to popularne, a tym bardziej popularne jako piosenka na Święto Dziękczynienia. Mam na myśli, że nikt przy zdrowych zmysłach nie podjąłby takiej decyzji, włączając w to mnie.
To jest oparte na prawdziwych wydarzeniach mniej lub bardziej.
To jest całkowicie prawdziwe! Przesadziłem z kilkoma rzeczami, ale nie przesadziłem z historią. Na przykład, kolorowe błyszczące zdjęcia 8 na 10 nie były kolorowe – były czarno-białe. Reszta jest dość dokładna. W rzeczywistości, kiedy Arthur Penn nakręcił film, użył tych samych ludzi. Więc policjant w filmie jest prawdziwym policjantem!
To oficer Obie, grający samego siebie. Ślepy sędzia w filmie jest prawdziwym ślepym sędzią. Ci ludzie grali samych siebie.
Zawsze myślałem, że ślepy sędzia to metafora.
Nie. To był prawdziwy facet.
Ludzie postrzegają to jako piosenkę antywojenną, ale ty powiedziałeś, że to bardziej piosenka przeciwko głupocie.
Absolutnie. Miałem 18 lat, kiedy to wszystko się wydarzyło, a w tamtym czasie, jeśli nie miałeś legalnego sposobu na wydostanie się z Wietnamu, to jechałeś! A ja nie miałem legalnej drogi. Więc się pojawiłem. To, że uznali mnie za nie do przyjęcia, to był ich pomysł, nie mój. Nie ja to wymyśliłem; oni to wymyślili. ponieważ byłem śmieciarzem.
Skazanym śmieciarzem. Zostałem uznany za niezdolnego do służby wojskowej. Cóż, nikt nie mógł być tym bardziej zaskoczony niż ja. To nie było coś, co wymyśliłem. To jest po prostu głupie!
Wracając, twój pierwszy występ był w wieku 13 lat. Folkowy piosenkarz Cisco Houston wprowadził cię na scenę?
Byłem w Gerde’s Folk City w Nowym Jorku, a najlepszy przyjaciel mojego ojca, Cisco Houston, grał. To był jego ostatni koncert. W tym czasie umierał na raka. Zaprosił mnie, żebym podszedł i zaśpiewał kilka piosenek, i to był początek tego.
Czy byłeś od razu zahaczony?
Cholera, nie. Poszłam za kulisy i przysięgłam, że nigdy więcej tego nie zrobię w życiu. Tyle jeśli chodzi o przysięgi.
Czy masz wczesne wspomnienia, że twój tata grał, lub czułeś, że chciałeś dostać się do muzyki ludowej?
Mam fotografię mnie próbującego plunąć na gitarze w wieku około roku. W tym wieku, to nie jest kwestia wpływu – to jest kwestia tego, do czego się urodziłeś. A ja zawsze czułem, że się do tego urodziłem.
Twój ojciec stał się tak ważną postacią w muzyce folkowej. Czy zdawałeś sobie z tego sprawę dorastając?
Cóż, mój tata naprawdę nie był popularny dopóki nie byłem nastolatkiem, grając piosenki z moimi przyjaciółmi. Popularność mojego ojca dodała mi zdolności do bycia w różnych miejscach. Chodziłem do Greenwich Village i mimo, że byłem niepełnoletni, wpuszczali mnie do barów, ponieważ byłem dzieckiem Woody’ego Guthrie. Mogłem napić się szkockiej czy czegoś takiego.
Dorastałem z tym rodzajem muzyki i byłem tak zauroczony, że zostałem studentem. Odkryłem Mississippi John Hurt, Dave Van Ronk, Earl Scruggs, Doc Watson. Byli to ludzie, których zacząłem kochać i naśladować.
Dla mnie, to pozostało całkiem takie samo aż do ostatniego marca. Nigdy nie byłem popularnym muzykiem, jeśli chodzi o oczekiwanie na play-play. Nikt nie pisze 18-minutowego monologu, żeby dostać się do radia.
Więc nie było moim zamiarem zostać tego rodzaju konferansjerem. Wiedziałem, że moja publiczność będzie mała, ale zawzięcie lojalna.
Jak postrzegasz rolę śpiewaka ludowego w społeczeństwie?
Nie sądzę, żeby teraz było inaczej niż kiedyś. Muzyka dostarcza ludziom informacji – kim są, skąd pochodzą, co robią, jakie są ich nadzieje i marzenia, jakie są ich problemy. Jeśli ten świat nie robi tego dla ciebie, a twoja nadzieja jest w następnym – nie możesz dostać więcej protestu niż to.
Powiedziałeś mi o Dylanie przychodzącym do twoich drzwi – czy spędzałeś z nim czas dorastając?
Nie bardzo, kilka razy. Kiedy miałem około 15 lat, moja matka zasugerowała, żeby Bob zabrał mnie na Newport Folk Fest, a on niechętnie mnie zabrał, bo moja matka poprosiła. Myślę, że w tamtym czasie był bardziej zainteresowany Joan Baez, co miało sens, a ja byłam współczująca, ale co zrobisz? Utknęliśmy ze sobą. Mieliśmy takie przygody, ale nie za często. Nie słyszałem od niego przez kilka lat, ale to jest do przewidzenia – nie słyszałem od nikogo innego, albo.
Co było Woodstock jak? Wiem, że to jest wielkie pytanie.
Kto może pamiętać? Gdybym nie widziała filmu, nie miałabym pojęcia. Nie potrafię w tym momencie oddzielić filmu od rzeczywistości – to się dzieje z czasem. Ciężko jest oddzielić prawdę od fikcji, ale ja mam bardzo miłe wspomnienia z pobytu tam. Wróciłem na 50. rocznicę. Koncerty z okazji 50-lecia Woodstocku zostały w zasadzie odwołane. Zrobiłem sobie drogę w dół do oryginalnego miejsca i zaśpiewałem starą piosenkę Boba Dylana, „The Times They Are A-Changin’.”
Jakie piosenki twojego ojca lubisz śpiewać?
Są piosenki mojego ojca, które włączyłem do moich zestawów – krótsze wersje „This Land is Your Land,” ale jest jedna szczególna, którą odkryłem około 20 lat temu o nazwie „My Peace.” Ułożyłem do niej melodię; mój ojciec napisał tekst, więc czuję, że pracowaliśmy nad nią razem.
Przez wiele lat koncertowałeś z Pete Seegerem.
Ponad 40 lat. Uwielbiałam każdy z tych występów. To, co było tak wspaniałe, to to, że nigdy nie mieliśmy prób! Nigdy nie byłem w stanie zrobić tego z nikim innym. I zawsze kochałem pomysł, że byli ludzie śpiewający razem na naszych występach, których nie widziano by rozmawiających ze sobą na zewnątrz.
Wiesz, co mam na myśli? Istniały rozbieżności polityczne, religijne, ekonomiczne, kulturowe, rasowe – wszystko było inne w publiczności, którą mieliśmy, ale mieliśmy ich wszystkich. W jednym miejscu, w jednym czasie, wszyscy razem robili tę samą rzecz. Kiedy zapytałeś mnie wcześniej, za czym będę tęsknił, to właśnie tego mi brakuje: Takiej publiczności. Wszystkie grupy wiekowe, wszystkie przekonania, wszystkie wersje polityczne, wszystkie typy kulturowe, wszyscy chętni do bycia tam ze sobą, nawet jeśli nie widzieli się razem na ulicy. Byli w stanie przyjść na show, które robiliśmy i świetnie się bawić, i za to pozostanę wdzięczny.
Jakie są niektóre najważniejsze momenty kariery, patrząc wstecz?
Jedna trasa, którą zrobiliśmy, którą uwielbiałem, była z moim synem Abe’em w 1989 lub ’90 roku. Zrobiliśmy wycieczkę dookoła świata. Uwielbiałem jeździć z synem dookoła świata. Tego typu wydarzenia zostają z tobą.
Wiele miejsc w USA, które pokochałem i w których grałem, jak na przykład to, co jest teraz Club Passim . To nie jest duże miejsce, ale miałem naprawdę wdzięczną publiczność. Są takie miejsca, które wciąż istnieją, które wciąż mają jakąś integralność. Te miejsca zostają z tobą.
Ten wywiad został zredagowany i skondensowany dla jasności.
Lauren Daley jest niezależną dziennikarką zajmującą się sztuką i kulturą. Jej prace często pojawiają się w The Boston Globe, a także w Paste Magazine, The Village Voice, Huffington Post i innych. Regularnie pisze niedzielną kolumnę książkową dla New Bedford Standard-Times. Pisze na Twitterze @laurendaley1.
.