Kiedy marzenia stają się prawdą

author
3 minutes, 23 seconds Read

Komentarz do Paraszat Vayigash, Genesis 44:18 – 47:27

Wszyscy marzymy. I czasami nasze marzenia się spełniają. Spełnienie marzeń to wspaniała rzecz, prawie zbyt dobra, by mogła być prawdziwa. Ale są chwile, kiedy spełnienie marzeń jest tak różne od tego, co myśleliśmy, że będzie. Kiedy w końcu się spełniło, czasy się zmieniły, my się zmieniliśmy i okoliczności również. A może po prostu nigdy tak naprawdę nie rozumieliśmy, o czym marzymy, nigdy nie zgłębialiśmy pełnych implikacji naszych marzeń. Rzeczywistość, jak się okazuje, jest o wiele bardziej skomplikowana niż rzeczy, z których zrobione są marzenia.

Sarah, nasza ukochana matriarchini, miała nadzieję zostać matką, tak jak każda inna świeżo upieczona mężatka. Kiedy trwało to trochę dłużej, modliła się, płakała i marzyła. Lata mijały, a marzenie pozostawało z nią. Kiedy po wielu latach Bóg spełnił jej marzenie i urodził się Izaak, była zupełnie inną kobietą niż wiele lat wcześniej. Nigdy nie marzyła o tym, że w wieku 90 lat będzie matką noworodka. Samo spełnienie jej marzenia okazało się bardziej wyzwaniem niż miesiącem miodowym. Czyż nie jest tak często? Nie żeby ona – lub my – nie chcieli być pobłogosławieni spełnieniem marzenia w tak późnym stadium, ale po prostu to, co mogło być tak słodkie… jest raczej słodko-gorzkie.

Spełnione marzenia często umieszczają nasze życie w zupełnie nowym i nieoczekiwanym kontekście. Kiedy jego bracia padają przed nim jak wiele snopów pszenicy, młodzieńcze marzenie Józefa staje się rzeczywistością. Ale nie jest tak, jak myślał, że będzie. To, co tak wiele lat temu wydawało się pewną obietnicą władzy i prestiżu, zostało całkowicie przeformułowane. Jest to jedyny snop pszenicy, który jeszcze stoi, a na niego spada ciężar zapewnienia utrzymania całej rodzinie. Otaczające go snopy są mu nie tyle podległe, co od niego zależne, jeśli chodzi o ich przetrwanie.

Josef staje na wysokości zadania. Jego porzuca dziecinną interpretację swoich dziecięcych snów i zamiast tego przykłada się do karmienia głodnych snopów, które teraz pojawiły się przed nim.
Zmaganie się z niewyobrażalną odpowiedzialnością nagle nałożoną na nas nie jest jedynym wyzwaniem, które spełnione sny czasami proszą nas o konfrontację.

Skonsumowanie naszych snów paradoksalnie zabiera je od nas. Kiedy marzenia stają się rzeczywistością, nie są już marzeniami. Kiedy nasze własne szczęście zmusza nas do przejścia z królestwa wzniosłych aspiracji do najdrobniejszych szczegółów rzeczywistości, jesteśmy skłonni zaniedbać zastąpienie naszych starych marzeń nowymi. Zbyt często zapominamy, jak marzyć.

Ale musimy wiecznie marzyć. Powinniśmy zawsze prowadzić życie z wizją, bez względu na to, jak wiele marzeń już się spełniło. Musimy zawsze cenić sobie marzenia, które dopiero mają się spełnić.

Józef nie przestawał marzyć. W młodości nie wiedział, że jego sny zapowiadają emigrację całego przymierza klanu do Ziemi Egipskiej. Ale kiedy to się stało, przyjął to i związane z tym wyzwania, pielęgnując jednocześnie nowe marzenie. Gdy zbliża się jego koniec, ujawnia wewnętrzną wizję, która pulsowała w jego sercu.

„Bóg z pewnością was odkupi”, mówi do swoich braci na łożu śmierci, „i wyprowadzi was z tej ziemi do ziemi, którą przysiągł Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi”. A potem dodaje: „Upewnijcie się, że zabierzecie stąd moje kości”, kiedy będziecie odchodzić. Człowiek, który opuścił Ziemię Izraela w wieku 17 lat, a potem zabrał ze sobą na wygnanie całą swoją rodzinę, zawsze pielęgnował nadzieję powrotu.

Dla Józefa rzeczywistość szybko dogoniła jego marzenia, ale to tylko ustawiło scenę dla dalszych marzeń. Nie ma innej drogi.

.

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.