Niewiele osób zna nazwisko Neil Strauss.
Miliony jednak znają „faceta, który napisał The Game”
– samozwańczego „dziennikarza transformacyjnego”, który napisał pamiętnik w stylu reportażu o „tajnym stowarzyszeniu artystów podrywu”. Książka stała się biblią każdego AFC (przeciętnego sfrustrowanego mistrza) mającego nadzieję stać się PUA (artystą podrywu), a może nawet PUG (guru podrywu).
Strauss, według słów LA Times jest „bohaterem mężczyzn poszukujących kobiet.”
Ale nie tak siebie widzi.
Teraz jest kimś, kto nie boi się zaangażowania ani intymności, co ujawnia w swojej najnowszej książce The Truth: An Uncomfortable Book about Relationships. Najnowsza instalacja podąża za Straussem od zdrady, do terapii uzależnienia od seksu, do poliamorii, do swingu, do założenia komuny miłosnej, do wędrówki po Macchu Picchu z obolałym, nadużywanym penisem, do oświecenia i – w końcu – do monogamii i własnego ślubu.
Prawda jest dobrze napisaną książką i trudno ją odłożyć. Strauss jest mistrzem w tym, co jest być może największym sekretem pisania o sobie (poza, cóż, umiejętnością pisania): ma pewność siebie i odwagę, by niczego nie ukrywać. Ani graficznych szczegółów, ani niewygodnych uczuć.
Ale jak Strauss godzi uczenie mężczyzn, jak podrywać kobiety – poprzez The Rules of The Game, zawierające „10 kolejnych sposobów na dyskwalifikację” kobiety (pdf, str. 81)- i prowadzenie lukratywnego biznesu z tego, czego nauczył się jako podrywacz z tym nowym, dorosłym sobą, który ceni związki i miłość?
Następujące fragmenty zostały zredagowane dla jasności.
Więc po nauczeniu milionów mężczyzn jak „oszukać” kobiety, aby je polubiły, jesteś teraz przekonanym monogamistą. Co dzieje się z Grą, tą kulturą i jej zasadami?
Myślę, że istnieje narracja kulturowa, która brzmi: facet, który był podrywaczem, a teraz jest monogamistą, i to jest zwrot o 180 stopni. Ale to nie jest do końca sposób, w jaki ja to widzę, co jest bardziej: jest samotny facet, który jest okropny z kobietami, i zawsze w strefie przyjaciół i sfrustrowany, który spotyka kilku ludzi, którzy pokazują mu, jak spotykać się z kobietami i rodzaj naprawić ten problem społeczny w jego życiu i. Teraz ma inny problem w późniejszym okresie życia, którym jest zaangażowanie i związki. Dla mnie to po prostu liniowa linia.
Co z twoją osobistą „marką”?
W kulturze są te pomysły o budowaniu marki, ale to jest tak głupie, aby budować markę siebie. Jesteś osobą, rozwijasz się i zmieniasz, więc budowanie marki jest prawie jak mówienie „oto kim będę” i definiowanie siebie do bardzo wąskiej niszy, która zabrania rozwoju. To byłby dla mnie koszmar, mogę mieć tylko nadzieję, że nadal będę pisał książki, które nadal będą kroniką autentyczności tego kim jestem w danym momencie.
Opisałeś The Game jako zasadniczo manipulację (0:56), i powiedziałeś, że ta książka, The Truth, jest przeciwieństwem tej manipulacji. Czy czujesz, że styl życia w The Game jest manipulacyjny?
The Game różni się od społeczności uwodzicieli, której jest kroniką. Mimo, że jest używana jako poradnik, The Game jest po prostu moją historią w i poza nią, rzeczy, które uważam za dobre, rzeczy, które uważam za złe, rzeczy, w które się wciągnęłam i przez które dałam się uwieść.
Byłam oczywiście dziennikarką, więc ta społeczność istniała przed The Game. Po prostu włożyłem to wszystko do książki, więc nie zmieniłbym jej, ponieważ jest to po prostu kronika tego doświadczenia. Ale teraz niektórych rzeczy, które mogłem uważać za pozytywne w tamtym czasie, nie postrzegam jako pozytywne.
W wywiadzie ostatnio (2:50), żartowałeś, że twój wkład w kulturę to „ludzie noszący śmieszne ubrania.” Ale nie ma wątpliwości, że faktycznie wniosłeś coś do kultury. Jak myślisz, co to jest?
Chyba nie mam pojęcia, jaki jest mój wkład w kulturę.
Zdałem sobie sprawę, kiedy opublikowałem grę, że była to jakby rozwidlająca się ścieżka. Jedna ścieżka była dziwną plamką na radarze popkultury, gdzie ludzie wychodzili w śmiesznych ubraniach, mówiąc skrypty i rutyny. Druga była sposobem na samodoskonalenie się i wzrost i czucie się z tym dobrze i, choć to coś bardzo subiektywnego, „męskiego.”
Ale widziałem niektórych ludzi, którzy w to weszli i to po prostu przemawia do ich ciemnej strony, stają się gorszymi istotami ludzkimi niż już byli.
Czy czujesz się za to odpowiedzialny?
Sądzę, że nie możesz kontrolować tego, jak ludzie reagują na twoją książkę.
Wszystko, co wiem, to to, co czytam w mediach i to, co wiem jako osoba. Jako osoba, ludzie podchodzą do mnie i mówią, że ta książka zmieniła moje życie, albo że teraz jestem żonaty i to naprawdę mi pomogło, byłem naprawdę zagubiony. Więc to, co słyszę anegdotycznie, to pozytywne rzeczy. To, co czytam w mediach, to rzeczy negatywne.
Prosta odpowiedź jest taka: za każdym razem, gdy coś udostępniasz w kulturze, czy to tweet, czy książka, otwierasz się, nie masz już nad tym kontroli i musisz się z tym pogodzić. Jeśli martwilibyśmy się o takie rzeczy, myślę, że Biblia nie powinna być w druku, sądząc po ilości ludzi, którzy zostali zabici z jej powodu.
Czy wierzysz, że człowiek może mieć ufny związek, nawet jeśli jest to poświęcenie jego własnej natury? Według słów genetyka, z którym rozmawiasz w książce: „kobieta nigdy nie może być wystarczająco doskonała, aby mężczyzna nie chciał jej zdradzać”?
Absolutnie nie. Genetyk, z którym rozmawiam w książce, mówił tak naprawdę o sobie.
Wynika to z pewnego wychowania przez rodziców, które ja również podzielałem. Myślę, że jeśli ktoś czuje się uwięziony w związku, to dlatego, że czuł się uwięziony w swoim związku z mamą lub tatą, niezależnie od płci, do której jest przyciągany, dorastając. Więc dla mnie prawdziwym punktem książki jest to, że mamy te przekonania i konstrukcje w naszych głowach, które trzymają nas od szczęścia – monogamię i nie monogamię, mężczyzn i kobiety. Wszystkie te rzeczy są kompletne iluzje, ale ponieważ dorastając jesteśmy zaprogramowani przez miłość i doświadczenia od naszych rodziców, chodzimy widząc świat z tego pudełka, a to nie jest świat.
Dla kogoś, kto dorastał opiekując się rodzicem, kontra rodzic opiekujący się tobą, zaczynasz dawać sobie wartość poprzez opiekę nad potrzebującymi ludźmi. Ma się tendencję do wchodzenia w związki z potrzebującymi ludźmi, troszczą się o nich, ale potem stają się urażeni i oszukują – to egoistyczna dynamika.
W książce, kiedy otwierasz się przed Ingrid – swoją obecną żoną – na temat swoich poszukiwań seksualnych, wspominasz, że twój rozwiązły styl życia był częścią twojego uzdrowienia. Brzmi to jak Osho: czy naprawdę trzeba się zatracić, żeby się odnaleźć?
Ludzie zawsze pytają mnie, jakiej rady udzieliłbym dwudziestolatkowi, a moja rada brzmi: żadna rada, jakiej mogę udzielić, albo bardzo niewiele, naprawdę cię nie zmieni. W przeciwnym razie wszystkie te małe memy i inspirujące myśli naprawdę zmieniłyby ludzi, ale tak nie jest. Musisz uczyć się z własnego doświadczenia, ponieważ wiele z tych rzeczy jest okablowanych emocjonalnie, a nie intelektualnie.
Na pewno w The Game i The Truth, przechodzę przez ciemną stronę, aby z niej wyjść. To prawie jak mit: idziesz przez las, idziesz przez najciemniejszą część i walczysz z demonami, a na końcu zdobywasz skarb.
Obydwie twoje książki – z pewnością Gra, ale także Prawda – są raczej mizoginiczne. Czy twój obraz kobiet w ogóle się zmienił?
Nie sądzę, abym kiedykolwiek miał negatywny pogląd na kobiety, ale myślę, że w Grze był on z pewnością bardzo uprzedmiotawiający. Całe założenie gry to uprzedmiotowienie, jeśli się nad tym zastanowić. Myślę, że moja samoocena była tak niska, że starałem się czerpać poczucie własnej wartości z ciał innych ludzi. Płeć przeciwna była dla mnie sposobem, aby poczuć się lepiej ze sobą, w przeciwieństwie do postrzegania każdego jako jednostki i istoty ludzkiej.
W The Truth zacząłem od pomysłu, że byłem w jakiś sposób uwięziony w oczekiwaniach – i to nie musiały być kobiety, to mógł być każdy związek, gdybym był gejem, to byliby to mężczyźni – i myślę, że w końcu to porzuciłem. Dla mnie jest to podróż do znalezienia miłości i połączenia i nie bać się połączenia i miłości.
Co z tym, jak postrzegasz innych mężczyzn? Czy to się w ogóle zmieniło odkąd napisałeś The Game?
Jeśli coś się zmieniło, to może to, że zrobiłem wiele rozróżnień na temat mężczyzn i kobiet i co jest ewolucyjne, a co nie. Teraz nie widzę, żeby te rozróżnienia były prawdziwe, myślę, że większość z tych rzeczy jest całkowicie kulturowa. W społeczności uwodzenia, którą opisywała gra, istnieje wiele naprawdę niezdrowych przekonań na ten temat: całe założenie wejścia w świat uwodzenia naprawdę stawia przepaść między tobą a płcią, którą próbujesz uwieść.
Z pewnością The Game wystawiła społeczność uwodzenia na świat, cokolwiek to znaczy, czy to była dobra czy zła rzecz, nie mamy pojęcia. Zdecydowanie nie było to intencją. Intencją było to, że po prostu znalazłem tę interesującą społeczność i odbyłem przez nią podróż i nie miałem pojęcia, jaki to może mieć wpływ.
Masz małego synka. Czy chciałbyś, żeby przeczytał The Game?
Tak naprawdę chodzi o to, że mam nadzieję, że wychowam go z wystarczającym poczuciem własnej wartości, żeby nie musiał czytać gry. Ponieważ Gra jest dla mnie książką o męskiej niepewności, bardziej niż o czymkolwiek innym.
A część Prawdy jest próbą wychowania mnie samego, ponieważ nie zostałem wychowany być może przez moich rodziców lub przez kulturę, i tym jest każda książka. I myślę, że w naszej kulturze, jeśli jesteśmy chorzy, idziemy do szpitala, idziemy do szkoły, aby się uczyć, ale nie robimy nic dla naszego zdrowia emocjonalnego.
Dla mnie Prawda była czymś w rodzaju późnego wychowania emocjonalnego. Przesłanie daje narzędzia, za pomocą których można spojrzeć na siebie, aby nie sabotować swojego życia, kariery, związku, własnego szczęścia.
Taką mam nadzieję, że jest. Zobaczymy.