The Weird, Dangerous, Isolated Life of the Saturation Diver

author
25 minutes, 48 seconds Read
Nurkowie saturacyjni wykonują prace budowlane i rozbiórkowe na głębokości do 1000 stóp lub więcej, i muszą spędzić tygodnie żyjąc w środowisku pod ciśnieniem. Wszystkie ilustracje: Matt Chinworth

Przez 52 proste dni tej zimy, Shannon Hovey budził się w towarzystwie pięciu innych mężczyzn w metalowej rurze, długiej na 20 stóp i o średnicy siedmiu stóp, schowanej głęboko wewnątrz statku w Zatoce Meksykańskiej. Pobierał śniadanie z włazu (zazwyczaj były to jajka), czytał instrukcję na dany dzień i słuchał bezcielesnego głosu, który informował go, kiedy nadejdzie czas na założenie gumowego kombinezonu i zabranie się do pracy. Życie w tubie toczyło się wokół wykonywania tych samych czynności dzień po dniu … starając się nie myśleć o tym, że każde niezamierzone pęknięcie w jego tymczasowym metalowym domu oznaczałoby szybką, agonalną śmierć.

Hovey pracuje w jednym z najmniej znanych, najbardziej niebezpiecznych i, szczerze mówiąc, najbardziej dziwacznych zawodów na Ziemi. Jest nurkiem saturacyjnym – jednym z ludzi (prawie wszyscy są mężczyznami*), którzy wykonują prace budowlane i rozbiórkowe na głębokości do 1000 stóp lub więcej pod powierzchnią oceanu.

Nurkowanie na taką głębokość – lub na jakąkolwiek inną głębokość – wymaga oddychania powietrzem pod ciśnieniem. Zawarte w nim gazy obojętne, takie jak azot, rozpuszczają się łagodnie w twojej krwi i tkankach – tak długo, jak ciężar wody nad tobą utrzymuje je w stanie sprężonym. Ale kiedy chcesz wrócić na powierzchnię, ten gaz potrzebuje czasu, aby powoli się rozpłynąć. W przeciwnym razie, gdyby nurek wystrzelił prosto na powierzchnię, gaz utworzyłby bąbelki, jak w wstrząśniętej puszce napoju gazowanego. Wewnątrz ciała nurka, byłoby to tak, jakby miliony maleńkich ładunków wybuchowych zaczęły detonować. Znany jako choroba dekompresyjna, stan ten może być katastrofalnie bolesny i wyniszczający, a w zależności od głębokości, prawie niemożliwy do przeżycia. Na przykład, nurkowanie na głębokość 250 stóp przez godzinę wymaga pięciogodzinnego wynurzania się, aby uniknąć choćby lekkiego skrzywienia. (Stan ten został po raz pierwszy zaobserwowany w XIX wieku, kiedy to mężczyźni opuszczający kesony pod ciśnieniem, używane do kopania tuneli i budowy mostów, w tajemniczy sposób zachorowali i zaczęli umierać.)

Świat – a w szczególności przemysł naftowy i gazowy – potrzebuje nurków komercyjnych, takich jak Hovey, którzy mogą udać się na dno morskie, aby wykonać delikatne manewry wymagane do złożenia, utrzymania i demontażu odwiertów morskich, platform i rurociągów, wszystko od przerzucania zaworów przepływowych, do dokręcania śrub za pomocą podnośników hydraulicznych, do pracy w ciasnych ciasnych przestrzeniach wokół prewentera przeciwerupcyjnego. Zdalnie sterowane pojazdy nie mają odpowiedniego wyczucia, zwrotności ani zdolności oceny sytuacji. I tak oto pojawiło się rozwiązanie. Eksperymenty z lat trzydziestych XX wieku wykazały, że po pewnym czasie przebywania pod ciśnieniem ciała nurków stają się całkowicie nasycone gazem obojętnym i mogą pozostawać pod tym ciśnieniem w nieskończoność, pod warunkiem, że na koniec wykonają jedną długą dekompresję. W 1964 roku akwanauci marynarki wojennej zajęli pierwsze Laboratorium Morskie – zamknięte w metalowej obudowie pomieszczenia mieszkalne opuszczone na głębokość 192 stóp. Akwanauci mogli bez wysiłku przemieszczać się pomiędzy swoim podwodnym domem pod ciśnieniem a otaczającą ich wodą i zademonstrowali ogromny potencjał komercyjny nurkowania saturatorowego. Wkrótce stało się jasne, że łatwiej i taniej będzie monitorować i wspierać nurków, jeśli ciśnieniowe pomieszczenia mieszkalne nie będą znajdować się na dnie morza. W tej chwili, na całym świecie, nurkowie komercyjni żyją pod ciśnieniem w systemach saturacji (głównie na statkach, sporadycznie na platformach wiertniczych lub barkach) i dojeżdżają do i z miejsc pracy w ciśnieniowych dzwonach nurkowych. Każdy z nich może spędzić na dnie solidny, sześciogodzinny dzień pracy.

Hovey i jego koledzy nurkowie spędzili ten sześciotygodniowy przydział pracując na stosunkowo płytkiej (ale wciąż dość śmiertelnej) głębokości 250 stóp, i żyjąc w kapsule pokładowej pod ciśnieniem do tego samego poziomu. Ciśnienie może być mierzone w atmosferach (atm) lub funtach na cal kwadratowy (psi). Ciśnienie na poziomie morza wynosi 1 atm, czyli 14,7 psi. Wewnątrz opony rowerowej wynosi około 65 psi. Hovey żył pod ciśnieniem ponad 110 psi. Półtora oceanu dalej, nurek Steve Tweddle pokonywał drogę przez 28-dniową pracę w „magazynie”, jak to nazywają, do pracy na głębokości 426 stóp (190 psi) na Morzu Północnym. Zatoka Meksykańska i Morze Północne mają wspólną historię wierceń podmorskich, zapoczątkowaną światowym kryzysem naftowym w latach 70-tych, który spowodował gwałtowny wzrost cen i pojawienie się przybrzeżnych platform wiertniczych niczym gigantycznych ocynkowanych liliowców. Zdecydowana większość nurkowań saturacyjnych ma na celu utrzymanie lub rozbiórkę tej infrastruktury naftowej i gazowej.

Nurkowie spędzają swoje godziny snu albo pod setkami stóp wody na dnie oceanu, albo ściśnięci na obszarze wielkości budki w Applebee’s.

Nurek saturacyjny rozpoczyna pracę, kiedy opuszcza „plażę” (jakikolwiek stały grunt) i wchodzi na płaskodenny statek znany jako statek wsparcia nurkowania (DSV). Każdy element wyposażenia i każda osoba na statku jest tam po to, aby wspierać pracę i życie nurków. Są tam kierownicy podwodni i nadzorcy nurkowania, nadzorcy podtrzymywania życia, technicy podtrzymywania życia i asystenci techników podtrzymywania życia. Kontrolują oni, czym oddychają i co jedzą nurkowie, dostarczają rzeczy osobiste, a nawet pomagają zdalnie spłukiwać toaletę – wszystko, co jest konieczne, aby zapewnić im komfort (taki, jaki jest) i życie.

Przed zamieszkaniem w komorze saturacji, głównej przestrzeni życiowej systemu, każdy nurek musi przejść badania medyczne obejmujące, między innymi, polowanie na jakiekolwiek oznaki infekcji. Nawet zwykłe przeziębienie może być niezwykle niebezpieczne dla nurka saturacji – zatkane uszy i zatoki zatrzymują powietrze, którego nurkowie nie będą w stanie wyrównać z powietrzem pod ciśnieniem, potencjalnie powodując trwałe uszkodzenia, które mogą zakończyć karierę. Przed wejściem do systemu saturacji Tweddle zawsze bierze prysznic z mydłem antybakteryjnym, aby zmyć wszelkie wędrujące zarazki.

W swoich ostatnich chwilach przed pracą, zarówno Hovey, jak i Tweddle dzwonią do swoich rodzin, mimo że mogą używać telefonów komórkowych podczas pobytu w komorze. Hovey, 42-letni Amerykanin o intensywnych, smutnych oczach i siwej brodzie, pracował kiedyś jako inżynier dźwięku, a teraz jest (najprawdopodobniej) jedynym nurkiem saturacyjnym, który podczas pobytu na plaży pracuje jako zielarz. Próbuje znaleźć słoneczne miejsce na lądowisku dla helikopterów na statku, aby zadzwonić. To jego ostatnia szansa, by odetchnąć świeżym powietrzem i ostatnia szansa, by przemówić głosem zrozumiałym dla jego rodziny. Kiedy będzie już pod ciśnieniem, będzie brzmiał jak Kaczor Donald po wypchaniu pokoju pełnego balonów helem.

Powietrze sprężone lub inne – to około 21 procent tlenu, 78 procent azotu i jeden procent wszystkiego innego. Poniżej około 100 stóp nurkowie oddychający sprężonym powietrzem, w tym płetwonurkowie rekreacyjni, mogą nabawić się tzw. narkozy azotowej, która doskonale imituje uczucie bycia pijanym. Im głębiej schodzisz, tym bardziej pijany i niezdolny do nurkowania się czujesz: Powyżej 200 stóp może dojść do ostrej dezorientacji, a przy 300 stopach można stracić przytomność. To nie jest dobry stan, gdy znajdujesz się w miejscu, gdzie musisz być spokojny, ostrożny i metodyczny, jeśli chcesz przeżyć. Ponadto, taka ilość sprężonego tlenu staje się toksyczna dla ludzkiego organizmu. Około 1919 roku, inżynier elektronik i wynalazca Elihu Thompson odkrył, że nurkowie mogą uniknąć narkozy azotowej oddychając mieszaniną helu i tlenu. W następnych dekadach opracowano koktajl gazowy o nazwie heliox – głównie hel, z wystarczającą ilością tlenu i być może odrobiną azotu. (Inne gazy oddechowe, takie jak trimix i nitrox, są również używane przez nurków głębokich.)

Nurkowie w Navy Experimental Diving Unit przygotowują Ocean Simulation Facility do symulowanego nurkowania na głębokość 500 stóp. Mass Communication Specialist 2nd Class Fred Gray IV/ US Navy

Nurkowie saturujący oddychają helioksem przez cały czas pobytu w magazynie. I tu wracamy do tych ostatnich rodzinnych rozmów telefonicznych. Hel jest około siedem razy lżejszy od powietrza, a fale dźwiękowe przechodzą przez niego znacznie szybciej. W rezultacie, często byli wojskowi, wykonujący śmiertelnie poważne zadania, brzmią jak postacie z kreskówek – i to nie tylko przez kilka chwil, ale przez całe tygodnie. W niefortunnie nazwanym serialu BBC Real Men, nurek saturacyjny w magazynie dzwoni do swojego syna, aby złożyć mu życzenia z okazji urodzin. „Trudno zrozumieć mojego tatę, bo mówi w języku kaczek” – mówi później chłopiec – „a ja nie mówię po kaczemu”.

Nurkowie i ich zespoły wsparcia dość szybko dostosowują się do zniekształceń głosu, ale nadal może to utrudniać komunikację – zwłaszcza gdy w grę wchodzą akcenty. „Helowy Geordie z północno-wschodniej Anglii w zespole z Południowoafrykańczykiem i Belgiem sprawia, że porozumiewanie się jest nie lada wyzwaniem” – mówi Tweddle. Tweddle, sympatyczny, 39-letni były nurek policyjny z ogoloną głową, która pod koniec pracy przybiera siwą barwę, jest Geordie w powyższym scenariuszu. Statki wsparcia są zwykle wyposażone w rodzaj deszyfratora na wypadek, gdyby nurkowie musieli być w stałej łączności z pokładowym zespołem wsparcia, ale sprzęt ten jest notorycznie zawodny i wielu nadzorców nurkowania decyduje się go nie używać.

Gdy nadchodzi czas wejścia do komory (Hovey nazywa ją „domem”), nurkowie przechodzą przez ciasny, okrągły właz na jednym końcu, taki, jaki można zobaczyć na starej łodzi podwodnej, który zamyka się z „tunk”. Właz jest zamknięty, a nurkowie, mimo że znajdują się na łodzi, zaledwie kilka stóp od załogi i świeżego powietrza, równie dobrze mogliby być na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Właściwie to nawet dalej: Astronauta potrzebuje około 3,5 godziny, aby wrócić z kosmosu. Nurkowie saturacyjni muszą się dekompresować przez co najmniej kilka dni. Na początku swojej kariery, kiedy Hovey nurkował na głębokości 700 stóp, dowiedział się, że jego żona poroniła. Wyjście z komory zajęłoby mu 11 dni dekompresji. Potrzebowali jego wynagrodzenia (nic dziwnego, nurkowie saturacyjni są dobrze wynagradzani, do 1400 dolarów dziennie), więc żona kazała mu dokończyć pracę.

Steve Tweddle pauzuje – na głębokości ponad 270 stóp – na ciężarze prowadzącym dzwonu nurkowego przed opadnięciem na miejsce pracy. Dzięki uprzejmości Steve’a Tweddle’a

Układy systemów nasycania różnią się w zależności od firmy, statku i pola naftowego. Ogólnie rzecz biorąc, obiekty na Morzu Północnym są nieco bardziej przestronne, dzięki surowym przepisom, ale nie oznacza to, że są one w jakikolwiek sposób przestronne; są one najgorszym koszmarem nawet najłagodniejszego klaustrofoba. Dla Tweddle’a wejście do pierwszego włazu umieszcza go w małym, okrągłym pomieszczeniu, znanym jako „mokry garnek”. Jest on używany do przenoszenia nurków do dzwonu nurkowego przez właz w suficie – jest to również łazienka, z maleńką metalową umywalką, toaletą (więcej na ten temat później) i słuchawką prysznicową. Przez mokry garnek, kolejny właz prowadzi do przestrzeni mieszkalnej, gdzie jest wystarczająco dużo miejsca dla czterech do sześciu osób wokół zdejmowanego aluminiowego stołu. Innymi słowy, przez okres do sześciu tygodni nurkowie będą spędzać godziny na dobę albo pod setkami stóp wody na dnie oceanu, albo ściśnięci na powierzchni wielkości budki w Applebee’s.

Za tym, za opadającą niebieską zasłoną, znajduje się miejsce do spania, z sześcioma podwójnymi pryczami wciśniętymi w kształt litery „U”. Koje na skraju są częściowo zablokowane przez pozostałe, przez co jest na nich szczególnie ciasno (zwłaszcza dla mierzącego cztery metry Tweddle’a). Wybór pryczy jest więc bardzo ważny. Na Morzu Północnym nurkowie ciągną losy. Wśród amerykańskich nurków, jak mówi Hovey, decyduje starszeństwo – albo to, kto pierwszy się tam dostanie. Ale przynajmniej wszyscy nurkowie mają swoje własne miejsca do spania. W dawnych, złych czasach, jak mówi Tweddle, sześciu ludzi musiało spać na trzech pryczach, przy czym jedna grupa pracowała, a druga spała. Nadal istnieją sposoby, aby praca trwała 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Na niektórych statkach nawet cztery komory saturacyjne mogą być połączone ze sobą przez boczne włazy w zbiornikach mokrych i połączone dużymi metalowymi rurami dla chomików. Umożliwia to ciągłą rotację wielu zespołów nurkowych.

Gdy nurkowie są już szczelnie zamknięci w komorze saturacji, ekipa podtrzymująca życie zaczyna pompować helioks i rozpoczyna się „przedmuchiwanie”. Czas potrzebny do uzyskania pełnego ciśnienia zależy od głębokości miejsca pracy. W przypadku tego ostatniego zadania, wydmuchiwanie w Hovey’u trwało zaledwie trzy godziny. W przypadku innego zadania, gdzie głębokość składowania wynosiła 750 stóp, wydmuchiwanie trwało 10 godzin. W istocie, ciśnieniowanie przekształca komorę saturacji w przestrzeń, w której powietrze wokół nich – wypełniając płuca i nasycając tkanki – wywiera ciśnienie równoważne ciężarowi wody, pod którą będą pracować. Wytłoczenie na wysokość 750 stóp wymaga ciśnienia 333 psi lub 22,66 atms. Oznacza to wciśnięcie do komory 22 razy więcej powietrza niż normalnie by się w niej zmieściło.

Podczas przedmuchiwania, gwałtowny wzrost ciśnienia atmosferycznego sprawia, że komora staje się bardzo gorąca i wilgotna (dynamika płynów jest tak dziwna), i czasami musi zostać wstrzymana, aby system kontroli klimatu mógł nadrobić zaległości. Później termostat będzie podkręcony do 90 stopni, ponieważ słabe właściwości termiczne helu sprawiają, że nurkom jest wiecznie zimno. Nurkowie wachlują się i nieustannie pracują, aby wyrównać ciśnienie w uszach: ziewają, połykają, wykonują manewr Valsalvy (formalna nazwa szczypania nosa, zamykania ust i dmuchania). Przedmuchiwanie pozostawia ich obolałych przez wiele godzin, a nawet dni. „Wszystko, co nie jest płynne lub stałe, podlega wpływom fizyki gazu” – mówi Hovey. „Chrząstka w twoich stawach jest porowata i kurczy się przez kilka dni. Wszystkie twoje stawy bolą lub klikają przy poruszaniu się.”

Dzwon, w kształcie jajka i wielkości kabiny prysznicowej, jest najgorszym koszmarem nawet najłagodniejszego klaustrofoba.

Jak już nurkowie znajdą się pod ciśnieniem, mogą tylko próbować się wygodnie ułożyć i uczynić z komory coś w rodzaju domu. Prawdę mówiąc, nie przynoszą ani nie potrzebują zbyt wiele sprzętu – tylko kilka ubrań, przybory toaletowe, magnesy do przyczepiania rodzinnych zdjęć na ścianach, materiały do czytania, trochę osobistej elektroniki, okazjonalną poszewkę na poduszkę z Gwiezdnych Wojen. Wszystko inne może być przesłane przez jedną z dwóch śluz powietrznych – śluzę wielkości bulaju w pomieszczeniach mieszkalnych, zwaną medlockiem, oraz większą, przeznaczoną na rzeczy takie jak skafandry do nurkowania, poza mokrą doniczką. Asystent techników podtrzymywania życia (Hovey mówi, że wszyscy amerykańscy nurkowie, których zna, nazywają tę osobę „sat Betty”) jest dostępny, aby odebrać brudne ubrania i pościel przez śluzę. Książki, narzędzia i dzienniki nurkowań również odbywają regularne podróże w tę i z powrotem, przy czym każda taka podróż trwa minutę lub dwie.

Cztery razy dziennie, ktoś wysyła menu z opcjami posiłków, które przychodzą z mesy okrętowej w jednorazowych pojemnikach na wynos (bardziej higienicznych niż talerze i kubki wielokrotnego użytku). Nic dziwnego, że jakość jedzenia różni się znacznie w zależności od statku i szefa kuchni, ale w większości brzmi to jak rachunek za rejs z dyskontu. Stek, kurczak, ryba, mięsiste warzywa, bar sałatkowy z serem i wędlinami. Nurkowie traktują jedzenie jak paliwo – mogą spożywać do 6000 kalorii dziennie (ponad dwukrotnie więcej niż zalecane spożycie), aby nadążyć za swoimi wymagającymi zmianami w wodzie. Przyjmują również zdrowe dawki multiwitamin, z naciskiem na witaminę D, aby zrekompensować brak światła słonecznego. Presja nie ma wpływu na samo jedzenie, ale kubki smakowe mają tendencję do wyciszania się. Gorący sos jest popularnym przedmiotem osobistym, ale nurkowie muszą być pewni, że odkręcają nakrętkę – w przeciwnym razie butelka gorącego sosu (lub szamponu, lub olejku goździkowego w przypadku Hovey’a) imploduje podczas ciśnienia lub eksploduje podczas dekompresji.

Toaleta i prysznic znajdują się w mokrym zbiorniku, a bezpieczne spłukanie toalety przy takim ciśnieniu nie jest łatwym wyczynem. Istnieje słynna, nieweryfikowalna i, mamy nadzieję, apokryficzna historia o nurku, którego pośladki utworzyły uszczelnienie z deską sedesową, tak że kiedy otworzył zawór, aby spłukać, różnica ciśnień – cóż, lepiej nie mówić zbyt wiele więcej, poza tym, że bezpieczeństwo w toalecie jest traktowane bardzo, bardzo poważnie. „Przed użyciem toaleta musi być napełniona do połowy wodą”, mówi Tweddle. „Po użyciu żądamy spłukania, otwiera zawór na powierzchni, pozwalając nam obsługiwać dwa zawory w określonej kolejności, aby opróżnić toaletę do zbiornika na ścieki, a następnie opróżnić zbiornik do systemu ściekowego statku”. Innymi słowy, każde spłukiwanie to co najmniej dwuosobowa, wieloetapowa praca.

Sześcioosobowe załogi nurków dzielą się na zespoły dwu- lub trzyosobowe i pracują na zmianę. Budzi się ich na godzinę przed koniecznością opuszczenia statku. Jedzą, nawadniają się i korzystają z łazienki (Tweddle mówi, że jedną z cech dobrego nurka saturacyjnego jest „umiejętność srania na rozkaz”). Zakładają warstwę własnej odzieży, a następnie wodoszczelne kombinezony nurkowe, które są wyposażone w systemy cyrkulacji gorącej wody, aby zapobiec hipotermii.

Zespół nurków zamyka się w mokrym naczyniu, a następnie, przez właz w suficie, dostaje się do dzwonu nurkowego, pod tym samym ciśnieniem co komora. Obie przestrzenie są uszczelnione, a następnie rozłączają się – co jest znane jako „transfer pod ciśnieniem”. Za każdym razem, gdy uszczelnienia są wykonywane lub łamane pod tak ekstremalnym ciśnieniem, istnieje niebezpieczeństwo, że nieszczęśliwy wypadek może doprowadzić do wybuchowej dekompresji. Jeden z najgorszych wypadków w nurkowaniu saturacyjnym miał miejsce w 1983 roku, kiedy to dzwon nurkowy został odłączony od włazu transferowego przed jego całkowitym uszczelnieniem. Czterech nurków i jeden technik nurkowy zginęli natychmiast i w makabryczny sposób. (Nowsze systemy saturacji mają mechanizmy blokujące, które zapobiegają takim sytuacjom.)

Steve Tweddle i jego kolega na dachu podmorskiego kolektora, punktu przesyłu ropy lub gazu z pobliskich odwiertów do rurociągu, 260 stóp w dół. Dzięki uprzejmości Steve’a Tweddle’a

Dzwon, w kształcie jajka i wielkości kabiny prysznicowej, jest wypełniony miernikami, przełącznikami, sprzętem komunikacyjnym i pętlami węży, zwanymi pępowinami, które przenoszą gaz, elektryczność, komunikację głosową, gorącą wodę i przekaz wideo tam i z powrotem pomiędzy hełmami nurków a statkiem, poprzez dzwon. Kiedy dzwon odłączy się od komory, jest prowadzony do basenu księżycowego – otworu w kadłubie łodzi – gdzie jest opuszczany za pomocą kabla na głębokość roboczą. Jeden nurek pozostaje w dzwonie, aby monitorować oddychanie, ciepłą wodę, komunikację i systemy elektryczne. Drugi nurek (lub dwóch pozostałych) zakłada hełm nurkowy (dla nurków „kapelusz”) i wyrusza z dna na sześć nieprzerwanych godzin w wodzie. W tym czasie, oddawanie moczu nie jest problemem – jest to prawie jedyna praca na świecie, gdzie oczekuje się, że będziesz sikał w spodnie.

Hovey, podczas swojego zadania w Zatoce Perskiej, pracował przy oczyszczaniu platformy powalonej przez huragan i zaśmieconej, pochodzącej z lat 70-tych. Miało to potrwać 14 dni – 52 dni później prace zostały zawieszone do wiosny z powodu złej pogody. Większość prac polegała na zbieraniu ogromnych ilości śmieci – „wszystkiego, co było większe od pudełka na chleb lub mniejsze od VW busa” – i umieszczaniu ich w dużych koszach, które mogły być podnoszone przez statkowy dźwig. Były tam stare beczki, rury, zbiorniki na chemikalia i materiały do bandażowania ze stali nierdzewnej, które są dostarczane w ogromnych rolkach, ale zaśmiecają teren jak długie na 500 stóp Slinkysy. Nurkowie noszą ze sobą minimalne narzędzia; wszystko inne, czego potrzebują, jest przysyłane na dół bezpośrednio ze statku – piły, palniki, klucze, sprzęt spawalniczy, worki do zbierania odpadów.

Hovey i inni musieli również odciąć pierwotne osiem nóg platformy, 20 stóp pod błotem. Wymagało to użycia potężnego strumienia wody do utworzenia rowów wokół nich, a następnie przecięcia nóg za pomocą ponadwymiarowej piły taśmowej – a wszystko to przy niemal zerowej widoczności, uważając na osuwające się błoto. „Powiedzmy, że stary silnik diesla, który jest w połowie drogi do ściany rowu, w końcu zaczyna pracować na zewnątrz” – mówi Hovey. „Wszystko jakby porusza się powoli, więc zauważysz, że trochę błota przechodzi obok twojej nogi, a potem nagle pojawia się ta ogromna masa nacisku na dolną część pleców, a następnie na górną część pleców i zaczyna cię przesuwać i jeśli nie wejdziesz na szczyt, na pewno zostaniesz pogrzebany”. Generalnie, nurkowie dążą do neutralnej pływalności, ale nie pływają z płetwami jak nurkowie rekreacyjni. Chodzą jak księżycowi ludzie, często w poobijanych gumowych butach.

To całkiem sporo jedynej pracy na świecie, gdzie oczekuje się, że będziesz sikał w spodnie.

Nikt nie pracuje głęboko na dnie oceanu bez rozległego tła w komercyjnym nurkowaniu w płytszych wodach i długiego, kosztownego szkolenia w takich dziedzinach jak nurkowanie z mieszanką gazów i zamkniętą komorą. Samo zapisanie się na te zaawansowane kursy wymaga sporej ilości czasu spędzonego na nurkowaniu komercyjnym, a nawet kiedy już ktoś jest w pełni certyfikowany, może być trudno zatrudnić się do pracy przy nurkowaniu nasyconym bez zaufanych osób, które ręczą za twoją zdolność do pracy w tych warunkach bez utraty przytomności. Pomimo tych wszystkich wysiłków, zawód ten ma wysoki wskaźnik odejść – chociaż odejście z branży nie zawsze jest dobrowolne. Hovey przypuszcza, że z każdych 20 osób, które ukończyły program szkoleniowy, może jedna nadal wykonuje tę pracę po pięciu latach. Niektórzy odchodzą z powodu trudności lub długich tygodni z dala od domu, ale jest to również praca, która zabiera życie. Nie ma dobrych statystyk dotyczących śmiertelności w nurkowaniu saturacyjnym, ale raport Centers for Disease Control and Prevention z 1998 roku szacuje, że śmiertelność zawodowa wszystkich nurków komercyjnych jest 40 razy większa niż średnia krajowa dla innych zawodów. Wielu nurków ma bliskie spotkania, które przekonują ich, że nie warto ryzykować.

Hovey wspomina chwile głębokiej paniki. Pewnego razu jego pępowina zaplątała się w stojak z narzędziami, który został opuszczony w dół. Ruch łodzi powyżej zaczął nim szarpać, a on obawiał się, że siła ta oddzieli go od źródła gazu. „Musisz się uspokoić, wziąć kilka oddechów i powiedzieć: 'Jesteś jedyną osobą, która może sobie pomóc. Nikt nie zejdzie tu na dół i ci nie pomoże'”. Niektórzy nurkowie oszukali śmierć, z pomocą swoich partnerów lub dzięki połączeniu dyscypliny, treningu i szczęścia, ale zazwyczaj, gdy sprawy idą źle, idą źle bardzo szybko, z katastrofalnymi konsekwencjami.

W 2016 roku Hovey pracował w Zatoce Meksykańskiej, zastępując długi kawałek pionowej rury. Załoga zamocowała tymczasową podporę, ciężki pręt, który nazwali „mocnym grzbietem” – aby rura nie zginała się podczas instalacji. Z powodu nieporozumienia, mocny grzbiet został zwolniony od góry, a nie od dołu. Przewrócił się i, jak uważa Hovey, przygniótł nurka – tego ze zmiany zaraz po nim – do rury. Po powrocie do systemu satelitarnego, Hovey otrzymał informację, że miał miejsce wypadek. Jako lekarz dyżurny przygotował środki pierwszej pomocy, ale kiedy dzwonek powrócił, od razu zauważył, że czapka nurka została zmiażdżona. Protokół wymagał, aby Hovey i inni nurkowie przeprowadzili 45-minutową resuscytację. Następnie z szacunkiem przenieśli jego ciało do hiperbarycznej łodzi ratunkowej/komory dekompresyjnej dostępnej dla wszystkich systemów satelitarnych. Zespół wsparcia mógł wykonać przyspieszoną, awaryjną dekompresję, ponieważ on już nie żył. Wciąż trwało to dwa dni.

Tweddle wierzy, że wszystkie szalone rzeczy, które widział jako nurek policyjny (martwe ciała) sprawiają, że jest dość trudny do zagłuszenia, ale miał też przerażające momenty. W szczególności były to chwile, kiedy zaczął oddychać tak ciężko, że system nie mógł nadążyć. To doskonała burza do paniki, kiedy wdychasz nadmiar dwutlenku węgla i zaczynasz coraz mocniej chuchać. Jedynym wyjściem jest opanowanie strachu i oddychanie tak wolno, jak to tylko możliwe, aż system nadrobi zaległości. Jest to tak powszechne zjawisko, że nurkowie mają na to nazwę „oddychanie za kapeluszem”.

Oprócz wymagań fizycznych, poruszania się wokół dużych elementów wyposażenia w medium, do którego ludzkie ciało nie jest dobrze przystosowane, praca wymaga niesamowitego skupienia i jest wykonywana w warunkach widoczności bliskiej zeru lub zerowej (czarna woda). Kapelusze nurków mają światła, ale to może pogorszyć sytuację, gdy cząsteczki w wodzie rozpraszają światło wokół. Nurkowie muszą być w stałej łączności z kierownikiem nurkowania na górze, który kieruje pracą, rozwiązuje problemy i wysyła sprzęt. Ale w ostatecznym rozrachunku to, czy nurkom się powiedzie, czy nie – i czy pozostaną przy życiu – zależy tylko od nich samych.

Oprócz wymagań fizycznych praca ta wymaga niesamowitego skupienia i jest wykonywana przy zerowej lub bliskiej zeru widoczności.

Większość pracy Tweddle’a polega obecnie na pomocy w zatkaniu i zamknięciu szybów. Można sobie wyobrazić, że pod każdą platformą znajduje się jeden odwiert, ale odwierty mogą być oddalone od platformy nawet o pięć lub sześć mil i często występują w skupiskach – wyobraźmy sobie, że do wypicia koktajlu mlecznego używamy 10 słomek zamiast jednej. Jednak obecnie, kiedy cena ropy naftowej na Morzu Północnym stoi w miejscu, a koszty wydobycia z coraz bardziej opustoszałych pól rosną, kończą się. Nowe poszukiwania skierowały się w rejony zbyt głębokie nawet dla nurków saturacji. Wkrótce o pracę będzie coraz trudniej.

Dni w satnie stają się plątaniną pracy, odpoczynku i nudy, być może przerywaną przez strach. Czasami, pomimo dynamicznych systemów pozycjonowania, które kompensują wiatr i fale, zła pogoda zawiesza pracę, a statek może nawet wrócić do portu bez wiedzy nurków – aż do momentu, gdy obca twarz nagle wyskakuje przez jeden z iluminatorów komory. Nurkowie szybko orientują się, że są wpatrzeni w siebie jak małpy w klatce. A raczej małpy w małej, ciśnieniowej metalowej rurce.

Generalna zasada dekompresji – Desat – wynosi 24 godziny na każde 100 stóp ciśnienia. Są to jedne z najtrudniejszych dni, mówią nurkowie, bez pracy, która przerwałaby monotonię i z wygodami domu – światłem słonecznym, dużymi łóżkami, prywatnością, domowym jedzeniem, żonami, dziećmi – tak blisko. Desat odbywa się głównie w komorze, ale Hovey wykonał dwuosobowe desaty w małej hiperbarycznej łodzi ratunkowej (która może utrzymać nurków pod ciśnieniem przez 72 godziny, gdyby statek zatonął), więc praca może być kontynuowana z nowym zespołem.

Nawet desat jest stresujący dla ciała. Nurkowie zgłaszają bóle stawów, bóle głowy, duszności. Doświadczeni nurkowie wiedzą, jaka jest różnica między tymi objawami a początkiem czegoś poważniejszego. Podczas jednego zlecenia Tweddle pracował ze stosunkowo niedoświadczonym nurkiem, który panicznie bał się objawów podczas desatu. Jedynym lekarstwem na wczesne objawy choroby dekompresyjnej jest powrót do wyższego ciśnienia, więc cały zespół musiał zacząć od nowa. W tym zawodzie należy bezwzględnie postawić na bezpieczeństwo.

Kiedy nurkowie w końcu wychodzą z komory, dostosowanie jest zarówno emocjonalne jak i fizyczne. Wychodzą bladzi i zdezorientowani, jak więźniowie wypuszczeni z izolatki, wyczerpani i drażliwi, z rozregulowanymi zegarami. Tweddle’owi trudno jest wytrenować swoje ciało, by nie jadło tak dużo. Musi uważać na powiększenie talii, ponieważ obecnie istnieją ścisłe wytyczne dotyczące wskaźnika masy ciała dla nurków Morza Północnego.

Hovey posiada trochę ziemi w centralnym Teksasie lasów sosnowych, a on zwykle spędza kilka dni tam sam, zanim próbuje ponownie zintegrować się z hałasem i chaosem życia rodzinnego. Jego dzieci dają mu spokój po pracy, a on i jego żona lubią od nowa umawiać się na randki, aby na nowo nawiązać kontakt. Trudno pozbyć się wrażenia, że jest w stanie zawieszenia, mimo że życie toczy się dalej. „Moja rodzina ciągle stara się rozwijać i być lepszymi wersjami siebie” – mówi. „Czasami będąc z dala od pracy, zostaję w kurzu”.

Ale do czasu, gdy zadzwoni telefon w sprawie następnej pracy, zarówno on, jak i Tweddle będą gotowi. Jest coś w izolacji, ascezie i dyscyplinie (i, oczywiście, w pieniądzach), co ich pociąga. A może to pomysł, że pracują na granicy ludzkich możliwości, stawiając czoła niebezpieczeństwu ze spokojem i planowaniem, są członkami klubu, w którym jest bardzo, bardzo niewielu członków. Są, pod wieloma względami, jak astronauci. Tylko nikt nigdy o nich nie słyszał.

* Korekta: Ten artykuł został zaktualizowany o poprawną pisownię nazwiska Steve’a Tweddle’a, oraz o wyjaśnienie, po usłyszeniu od czytelników, że rzeczywiście mogą istnieć aktywne nurki saturacyjne płci żeńskiej.

.

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.