Zmęczony Ziemią? Oto mapa drogowa do życia na innej planecie

author
12 minutes, 15 seconds Read
| Science | Maj 13

Obawy związane z klimatem, szansa na egzystencjalną katastrofę i poszukiwanie zasobów oznaczają, że podróże międzyplanetarne będą pewnego dnia konieczne – jeśli nie jest za późno.

Christer Fuglesang miał właśnie wystartować w kosmos na rakiecie napędzanej wodorem z prędkością 30 000 kilometrów na godzinę, czyli najszybciej, jak człowiek podróżował od czasu misji księżycowych Apollo. Ale fizyk nie był speszony, ponieważ czekał, aby zostać pierwszym szwedzkim astronautą, 14 lat po rozpoczęciu szkolenia do swojej kosmicznej misji.

Niemniej jednak, gdy zegar odliczający w Kennedy Space Center na Florydzie tykał w kierunku startu o godzinie 20:47 czasu wschodniego 9 grudnia 2006 roku, pewne obawy były nieuniknione po przerwanym starcie dwa dni wcześniej. Byłaby to dopiero czwarta misja, którą program Space Shuttle NASA podjął od czasu śmiertelnej katastrofy Columbii trzy lata wcześniej. „Na początku czuliśmy głównie drżenie wahadłowca” – mówi Fuglesang. „Następnie, gdy rakiety wspomagające oddzielają się od siebie, zostajesz wciśnięty w fotel i czujesz coraz większe przyspieszenie.”

Ten 63-latek mógłby opisać przejażdżkę sportowym samochodem, ale wyczyny inżynieryjne, które posłużyły do przetransportowania Fuglesanga i jego siedmiu kolegów astronautów podczas misji Discovery STS-116 pozostają niezwykłe.

W ciągu 90 sekund od startu, statek kosmiczny zużył ponad 1 milion kilogramów ciekłego wodoru i tlenu i ważył połowę tego, co w momencie startu. W 105 sekundzie, statek kosmiczny osiągnął prędkość ponad 4000 km/h. Dwadzieścia sekund później dwie rakiety wspomagające odłączyły się i statek kosmiczny przyspieszył do ponad 27 000 km/h. Po ośmiu minutach główny silnik wyłączył się zgodnie z planem, a zewnętrzny zbiornik paliwa odłączył się, dzięki czemu Discovery znalazł się na orbicie Ziemi.

Niebiańska odyseja Fuglesanga do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej trwała 12 dni, a w 2009 roku zakończył on drugą, 15-dniową misję. W sumie odbył pięć spacerów kosmicznych trwających łącznie 31 godzin i 54 minuty, co w tamtym czasie było najdłuższym czasem spędzonym przez europejskiego astronautę.

„Kombinezon kosmiczny, który nosisz podczas spacerów kosmicznych, jest twoim osobistym statkiem kosmicznym – podczas spaceru kosmicznego zawsze jest was dwóch, ale tak naprawdę jesteś sam, więc lepiej o siebie zadbać” – mówi Fuglesang. „Nieważkość to najtrudniejsza rzecz do opisania. To jak unoszenie się w powietrzu z niezwykłą swobodą.”

Najbardziej zapamiętał spojrzenie z powrotem na Ziemię i zobaczenie jej w całości. „To było uczucie „wow”. Widziałem wcześniej takie zdjęcia, ale doświadczyć tego samemu to coś zupełnie innego. Zauważasz, że nie ma granic między krajami i że atmosfera jest bardzo cienka, więc lepiej zadbajmy o to i o nasz wspólny statek kosmiczny, którym jest planeta Ziemia.”

*****

Takie obawy są częścią tego, co napędza odnowiony nacisk na ustanowienie ludzkości jako gatunku międzyplanetarnego, prawie 50 lat od ostatniego kroku człowieka na Księżycu. Misje księżycowe NASA nadały niesamowity prestiż Stanom Zjednoczonym podczas zimnej wojny, jednak zainteresowanie opinii publicznej osłabło w obliczu rosnącej krytyki wygórowanych kosztów.

Teraz jednak podróże kosmiczne stają się bardziej przystępne dzięki rozwojowi rakiet wielokrotnego użytku, w porównaniu z drogimi, jednorazowymi zbiornikami paliwa, które napędzały Fuglesanga w kosmos. Zwłaszcza Stany Zjednoczone wydają się chętne do ustanowienia hegemonii kosmicznej, ponieważ próbują utrzymać historyczny poziom wzrostu gospodarczego, który w przeciwnym razie wydawałby się niemożliwy na planecie o ograniczonych zasobach.

Christer Fuglesang podczas spaceru kosmicznego w trakcie misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

W ciągu 30 lat powstaną dziesiątki nowych, rentownych przedsięwzięć komercyjnych opartych na przestrzeni kosmicznej, twierdzi Dylan Taylor, prezes firmy venture capital Voyager Space Holdings. Wśród nich mogą znaleźć się firmy specjalizujące się w wydobyciu asteroid, prywatne stacje kosmiczne, turystyka kosmiczna, podróże międzyplanetarne i pozyskiwanie energii. Ale w najbliższym czasie trudności pozostają.

„Wszyscy zgadzają się, że asteroidy są cenne i że jest naukowo możliwe wydobycie asteroidy, na przykład, ale określenie, jakie są ekonomie tego lub kiedy będzie zwrot z inwestycji, to znacznie większe wyzwanie”, mówi Taylor. „W przypadku bardziej ambitnych projektów długoterminowych, nadal istnieje rozdźwięk pomiędzy wymaganym kapitałem a dostępnym kapitałem.”

Robin Hanson, profesor nadzwyczajny ekonomii na Uniwersytecie George’a Masona, przewiduje, że ludzie ostatecznie skolonizują przestrzeń kosmiczną, ale przestrzega przed wiarą w rychły podbój. Podkreśla on niezliczone działania, które musimy jeszcze wykonać na Ziemi, takie jak budowa hoteli na Antarktydzie lub tworzenie ludzkich osad na dnie oceanu.

„To wszystko są o wiele łatwiejsze miejsca do życia niż gdziekolwiek w kosmosie. Więc jeśli nie zrobimy tych rzeczy w najbliższym czasie, dlaczego miałoby być wiarygodne, że będziemy żyć w kosmosie?” mówi Hanson.

Hanson jest krytyczny wobec analogii czynionej między budowaniem osiedli w kosmosie a kolonizacją obu Ameryk przez Europejczyków, która zdominowała dyskurs kosmiczny przez dziesięciolecia.

„Jest tak wiele różnic” mówi Hanson. „Ameryka była bardzo podobna do Europy. To była era, w której można było żyć z ziemi, a duża część gospodarki opierała się na produkcji na własne potrzeby. Przestrzeń kosmiczna nie jest w żaden sposób podobna – nie jesteśmy w stanie żyć tam z ziemi. To jest po prostu zbyt daleko, aby to sobie wyobrazić” – mówi Hanson. „Wyobraźmy sobie, że mogliby produkować w kosmosie prawie wszystko; jesteśmy od tego bardzo daleko.”

*****

Może to być daleka przyszłość, ale kolonizacja kosmosu jest niezbędna, uważają inni. Nick Bostrom, profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego i dyrektor Instytutu Przyszłości Ludzkości, szacuje, że 100 bilionów potencjalnych ludzi nie powstanie w każdej sekundzie, w której odkładamy kolonizację naszej galaktycznej supergromady. Uważa on jednak, że większą uwagę należy poświęcić zwiększonemu prawdopodobieństwu wyginięcia człowieka spowodowanemu tym niepowodzeniem w staniu się gatunkiem międzyplanetarnym.

„W długim, długim okresie, przestrzeń kosmiczna jest miejscem, gdzie jest prawie wszystko, prawie wszystkie zasoby”, mówi Bostrom. „Dlatego, aby osiągnąć długoterminowy potencjał ludzkości, kolonizacja kosmosu wydaje się konieczna. Trwałe niepowodzenie w kolonizacji kosmosu samo w sobie stanowiłoby egzystencjalną katastrofę.

„Egzystencjalna katastrofa ma miejsce albo wtedy, gdy Ziemia lub inteligentne życie wyginą, albo gdy trwale i drastycznie zniszczą własny przyszły potencjał wartościowego rozwoju. Tak więc, w dłuższej perspektywie, nie tylko byłoby to pomocne z punktu widzenia zmniejszenia ryzyka egzystencjalnego, ale byłoby to konieczne.”

Bostrom mimo wszystko nie wierzy, że kolonizacja kosmosu przez ludzkość jest nieunikniona. „Niektóre zagrożenia egzystencjalne mogą pojawić się pomiędzy naszym obecnym położeniem a punktem, w którym osiągniemy zdolność do rzeczywistej kolonizacji przestrzeni kosmicznej w znaczący sposób – następne kilka lat i dekad może być krytyczne” – dodaje.

Astrobiolog Milan Cirkovic opisuje, w jaki sposób ludzie mogliby zaludnić galaktyki i przyspieszyć rozwój ludzkiej wiedzy w tempie ledwo wyobrażalnym obecnie, ale ta prognoza pomija kluczowy czynnik: ludzką naturę.

Historia ludzkości to historia niemal nieustannych konfliktów, więc dlaczego nasza żądza krwi miałaby się zmniejszyć, gdy zapuścimy się poza naszą atmosferę? Naukowiec Phil Torres argumentuje w pracy z 2018 roku, że ewolucja przyspieszy, gdy będziemy używać technologii do ulepszania ciała, z gatunkiem ludzkim znacznie się różniącym, gdy konkurujące ze sobą ludzkie społeczeństwa zamieszkujące przestrzeń kosmiczną będą nadawać priorytety różnym atrybutom.

Jak nasze gatunki różnią się fizycznie, tak samo będziemy ideologicznie i filozoficznie. I jeśli my możemy walczyć na śmierć i życie o rzeczy tak błahe jak mecz piłki nożnej czy wierzenia metafizyczne, to nasi międzygalaktyczni potomkowie z pewnością będą toczyć wojny, gdy ich różnice będą się pogłębiać. Potencjał ich broni będzie tak duży, że będą mogli zniszczyć całe cywilizacje, ostrzega Torres, a zatem eksploracja kosmosu nie zmniejszy zagrożenia egzystencjalnego, ale wręcz je wzmocni.

Niemniej jednak fascynacja eksploracją kosmosu jest zakorzeniona w ludzkiej psychice. „W całej swojej historii ludzkość zawsze miała granice i granice do przekroczenia”, mówi Adam Frank, profesor fizyki i astronomii na Uniwersytecie w Rochester.

Zaczęło się to od naszych początków w Afryce, gdy ludzie stale rozprzestrzeniali się do Europy, Azji i dalej. „Ten rodzaj wędrówki, ta potrzeba patrzenia na wzgórze jest dla nas fundamentalna. Nie jest jasne, co robimy, gdy zabraknie nam tych granic. Tak więc, dla naszego dalszego zdrowia psychicznego, musimy mieć te granice do przekroczenia,” mówi Frank.

„Jak będzie wyglądał następny tysiąc lat ewolucji człowieka lub cywilizacji? Nie dotrzemy do gwiazd bez cudu technologicznego i fizycznego, ponieważ są one tak daleko, ale planety w naszym układzie słonecznym są stosunkowo blisko. W zależności od technologii, jaką otrzymamy, nie trudno sobie wyobrazić, że za kilkaset lat mogą być dziesiątki milionów, a może nawet setki milionów ludzi żyjących w każdym zakamarku, jaki oferuje nam Układ Słoneczny.”

Przez dziesięciolecia fantastyka naukowa stworzyła nieświadome oczekiwanie, że kolonizacja kosmosu jest nieunikniona, ale takie przekonania nie biorą pod uwagę trudności związanych z tworzeniem opłacalnej gospodarki kosmicznej. „Powód, aby udać się w kosmos, będzie ostatecznie powodem, dla którego każdy udaje się gdziekolwiek: aby zarobić na życie”, mówi Frank.

*****

Perspektywa mega wypłaty jest bez wątpienia częścią motywacji dla dwóch najbardziej profilowych miliarderów świata, Elona Muska i Jeffa Bezosa, aby dołączyć do wyścigu kosmicznego. Ich firmy-SpaceX i Blue Origin, odpowiednio – obie koncentrują się na zmniejszeniu kosztów startu w kosmosie, projektując rakiety wielokrotnego użytku, które jeszcze dekadę temu wydawały się nierealne.

Ostatecznym celem firmySpaceX jest umożliwienie ludziom życia na innych planetach, a jej Starship, który składa się z rakiety i statku kosmicznego, jest przeznaczony do przewożenia załogi i ładunków na Księżyc, Marsa i dalej w kosmos. Starship może teoretycznie przewieźć 100 ton ładunku i jest zaprojektowany tak, aby pomieścić 100 osób podczas długotrwałych lotów międzyplanetarnych.

SpaceX zamierza wystrzelić dwie misje towarowe na Marsa w 2022 roku, które „potwierdzą zasoby wody, zidentyfikują zagrożenia i wprowadzą wstępną infrastrukturę energetyczną, wydobywczą i podtrzymującą życie”, chociaż SpaceX określa to jako „cel aspiracyjny”, co sugeruje, że data ta prawdopodobnie się przesunie.

Druga, załogowa misja na Marsa jest planowana na 2024 rok. Zbudowałaby ona skład materiałów pędnych w ramach przygotowań do kolejnych przylotów i towarzyszyłyby jej dwa bezzałogowe statki towarowe, zwiększając całkowitą liczbę statków na Marsie do sześciu. Pierwsze misje są postrzegane jako początki „samowystarczalnej” cywilizacji. „Zasadniczo przyszłość jest ogromnie bardziej ekscytująca i interesująca, jeśli jesteśmy cywilizacją o randze kosmicznej i gatunkiem wieloplanetowym, niż jeśli nie jesteśmy” – powiedział Musk w 2017 r.

Bezos uważa, że jeśli mamy uniknąć bycia „cywilizacją zastoju”, w której musimy ograniczyć populację i zużycie energii, będziemy musieli wyjść w przestrzeń kosmiczną.

I to jest celem Blue Origin, który zaprojektował statek kosmiczny Blue Moon, który będzie w stanie dostarczyć ładunek na Księżyc. Większa wersja statku kosmicznego została stworzona z myślą o wylądowaniu ludzkiej załogi na Księżycu do 2024 roku.

„Uzyskanie dostępu do obfitych zasobów naszego Układu Słonecznego, przy jednoczesnym przeniesieniu ciężkiego przemysłu w kosmos, pozwoli zachować Ziemię i umożliwi ludzkości nieskrępowany rozwój” – mówi prezes Blue Origin Bob Smith. „Rolą tego pokolenia jest fundamentalne obniżenie kosztów dostępu do przestrzeni kosmicznej, jak również nauczenie się wykorzystywania zasobów kosmicznych.”

Ale niezależnie od stopnia, w jakim ludzie są w stanie skolonizować układ słoneczny w ciągu najbliższych kilku tysięcy lat, żaden inny znany cel nie jest tak gościnny jak Ziemia. Dlatego też, stanie się gatunkiem międzyplanetarnym nie jest natychmiastową alternatywą dla rozwiązania problemów środowiskowych, które mogą zniszczyć nasz dom w ciągu kilku pokoleń.

„Największym wyzwaniem, przed którym stoi ludzkość, są zmiany klimatyczne i nauka, jak zbudować zrównoważoną wersję ludzkiej cywilizacji na naszej własnej planecie”, mówi Frank.

„Aby zbudować zrównoważone nowe osiedla w przestrzeni kosmicznej, trzeba zmierzyć się z podobnymi rodzajami problemów związanych z budową złożonych ekosystemów. Zrozumienie, które rozwiniemy podczas budowy tych osiedli, pomoże nam w naszych wysiłkach na rzecz ratowania naszej własnej cywilizacji tu na Ziemi. Układ Słoneczny jest nagrodą, którą wygrywamy za przetrwanie zmian klimatycznych.”

Inna sfera

Mars

NASA dąży do ustanowienia stałej obecności naukowej na Czerwonej Planecie, która według niej może być kiedyś „celem przetrwania ludzkości”. Agencja chce wydobyć tlen z atmosfery Marsa, która składa się w 96 procentach z dwutlenku węgla. Temperatury, które mogą spaść do -85 stopni Celsjusza, są mało prawdopodobne, aby wyróżniać się na przyszłych broszurach turystycznych.

Księżyc

Księżyc nie jest dokładnie idealnym miejscem na zimowe słońce, biorąc pod uwagę, że temperatury w nocy mogą spaść do -190 stopni Celsjusza. Ale NASA zobowiązała się do powrotu astronautów na Księżyc do 2024 roku, jako część szerszego skupienia USA na rozszerzaniu obecności ludzkości poza Ziemią. Księżyc jest domem dla podziemnych rur lawowych, wewnątrz których można zbudować ogromne miasta.

Europa

Inne potencjalne miejsca docelowe, które Starbucks prawdopodobnie już sprawdza, to Europa, księżyc Jowisza pokryty lodową skorupą o grubości do 25 kilometrów. Naukowcy uważają, że pod nią znajduje się ocean o głębokości do 150 kilometrów. Europa jest jedną czwartą wielkości Ziemi, ale może zawierać dwa razy więcej wody.

Mercury

Kolonizacja Merkurego – od dawna będąca podstawą science-fiction – mogłaby się udać, ponieważ moglibyśmy wysyłać tam misje co cztery miesiące, a na jej biegunach znaleziono lód. Wolny obrót planety oznacza, że dzień słoneczny trwa 176 dni ziemskich, więc teoretycznie miasta mogłyby się przemieszczać, aby zawsze pozostawać w cieniu.

.

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.