(I have followed in this post my usual practice of disguising my patients.)
By time men and women enter into a long-term commitment, such as marriage, they are likely to have been through a number of previous relationships. Coś zostało nauczone przez nich podczas tych zaangażowań, o sposobie, w jaki zaczynają i kończą, i o sposobie, w jaki oni sami reagują na nie, tak, że ten najnowszy związek ma większe szanse na trwanie. Ale nadal, zaręczyny małżeńskie są łamane czasami i około połowa wszystkich małżeństw kończy się rozwodem. Nierzadko przyczyną takiego zerwania jest trwająca niewierność. Jeśli dojrzały mężczyzna opuszcza swoją dwudziestoletnią żonę, wszyscy myślą najpierw o tym, że mógł mieć romans. Często tak jest. Często mówi on, że w małżeństwie od lat było źle, i uważa, że to prawda, ale dopiero gdy na scenie pojawiła się inna kobieta, zdecydował się odejść. Oczywiście, istnieje wiele innych powodów do rozwodu.
Są tacy, którzy uważają, że małżeństwo jest nienaruszalne. Różne religie mogą zabraniać lub zniechęcać do rozwodów. Kiedyś myślano, że interes publiczny domagał się, aby rozwód był trudny, tak, że dzieci nie będą pozostawione bez dachu nad głową. W stanie Nowy Jork rozwód był możliwy tylko w kontekście niewierności, więc mężczyźni i kobiety rutynowo krzywoprzysięgali i oczerniali się, aby uzyskać rozwód. Ale w Nowym Jorku już tak nie jest, a rozwody stały się ogólnie bardziej akceptowalne. Ale rozwód, jak każdy inny poważny związek, rzadko jest zakończona bez emocjonalnego distress.
Gdy para była bardzo blisko przez długi czas, zerwanie tego związku jest bolesne. Porzucenie nie jest łatwe i jest zwykle postrzegane jako godne pożałowania. „Zainwestowałem w tę osobę dziesięć lat mojego życia” – może ktoś powiedzieć. To tak, jakby za te wszystkie lata miał być jakiś zwrot, jakaś namacalna pozostałość po tym całym wysiłku. Jakby zakończenie związku unieważniało wszystko, co było przedtem. Jest więc rzeczą zwyczajną i naturalną, że chcemy się trzymać – odzyskać to, co zostało utracone. Aby ponownie zakochać się, jeśli jest to możliwe.
Podczas tych przedostatnich chwil, rozsądnie jest pomyśleć dwa razy o tym, co się dzieje. Często zalecam terapię par nawet wtedy, gdy jedno lub oboje podjęli decyzję o odejściu. Nie uważam, że celem takiej terapii powinno być zachęcanie pary, bez względu na koszty, do pozostania razem. Należy ustalić, co jest najlepsze dla dwóch zaangażowanych osób. Jedna osoba może nie chcieć się rozdzielać, ale jeśli druga jest zdecydowana odejść, para się rozejdzie. Nawet wtedy, mężczyzna lub kobieta, która jest pozostawiona w tyle będzie korzystać z tych spotkań. Jeśli nieuchronność tego rozpadu jest oczywiste, to jest łatwiejsze do odpuszczenia. Ponadto, warto spróbować dowiedzieć się, co poszło nie tak. Może być konieczne, aby ponownie przemyśleć przeszłość, aby przejść do przyszłości. I, czasami, to się zdarza, oczywiście, że trudności para ma są rozwiązywalne; i staje się pożądane, aby reconcile.
Niektóre relacje wydają się peter out powoli, ale nigdy nie kończy. Niektóre kończą się gwałtownie.
Moja żona i ja poszliśmy na kolację w domu sąsiada jeden weekend. To był przyjemny, ale niebanalny romans, pełen psychiatrów, jak większość spraw, w których uczestniczę. Cztery dni później spacerowałem z naszym psem obok ich domu. Na schodach leżały jakieś gazety. Zadzwoniłem dzwonkiem, a potem spojrzałem w ich frontowe okno. Dom był pusty. Meble zniknęły. Ich już nie było. Okazało się, że się rozwodzą. Było to zaskoczeniem dla tych wszystkich psychiatrów, którzy byli na ich przyjęciu. Częściej zakończenie długotrwałego związku przeciąga się na miesiące, a czasem lata, nawet gdy oboje próbują naprawić to, co poszło nie tak.
Nie każdy długotrwały związek powinien trwać jeszcze dłużej. W związku z tym zawsze myślę o dwóch kandydatach na najgorsze małżeństwo w historii. Jeden pacjent był mężczyzną, drugi kobietą. Niektóre z tego, co znosili, były podobne. Oba małżeństwa były bezdzietne. Mężczyzna znosił uporczywe niewierności żony, często z jego przyjaciółmi. Ona nie pracowała, nie zajmowała się domem ani psami (które uparcie kupowała) i była alkoholiczką. Zdarzało się, że go uderzyła, raz młotkiem. Mogła mieć urojenia. Zarzucała mu, że podłączył dom do prądu, żeby ją szpiegować. Kiedy spytałam go, dlaczego z nią wytrzymuje, odpowiedział: „Kocham ją”. Małżeństwo rozpadło się ostatecznie dopiero wtedy, gdy pojechała na wakacje z jednym z jego przyjaciół i nigdy nie wróciła.
Kobieta, która była w podobnie okropnym małżeństwie, była jedynym wsparciem dla swojego męża, który nie pracował. Zajmowała się również jego dzieckiem z innego małżeństwa w weekendy, kiedy zazwyczaj nie było go w domu. On też był regularnie niewierny, czasami brutalny, wulgarny i obraźliwy przez cały czas. Rzadko pragnął seksu, ale domagał się go, kiedy czuł się w nastroju. Nagminnie wyrażał pogardę dla swojej żony. W końcu odeszła od niego i rozpoczęła psychoterapię. Tydzień później powiedziała mi, że myśli o powrocie do niego. „Kocham go” – powiedziała w drodze wyjaśnienia. Przestała rozważać powrót do małżeństwa dopiero kilka miesięcy później, gdy poznała kogoś innego.
Gdy ludzie wyjaśniają mi, dlaczego pozostają w niesatysfakcjonujących związkach długo po punkcie, w którym rodzina i przyjaciele oraz wszyscy inni zachęcają ich do odejścia, często mówią: „Kocham go/ją”. Wiem, że to jest prawdziwy powód. Miłość rozwinęła się jako potężne urządzenie do utrzymywania ludzi razem pomimo wszelkich wad i niedostatków partnera. Natura wymaga by byli razem na tyle długo by mieć dzieci. Ale to nie jest dobry powód. Jako mniej lub bardziej racjonalne zwierzęta możemy podejmować decyzje, które promują nasze własne, indywidualne interesy. Ludzie, którzy są w stanie zakochać się raz, mogą zakochać się ponownie i ponownie, jeśli ten pierwszy związek się rozpadnie. Kwestią, którą każda osoba musi rozstrzygnąć w środku złego małżeństwa lub złego romansu, jest to, czy możliwe jest bycie szczęśliwym w tym związku – a tak naprawdę, czy możliwe jest bycie szczęśliwszym z kimś innym. Niestety, alternatywą, która pojawia się dla wielu, nie jest inny partner, jest nią samotność.
Kiedy małżeństwo się rozpada, to nie tylko mąż i żona są straceni dla siebie, to cała społeczność – przyjaciele, inna rodzina i szansa na bycie z dziećmi razem jako rodzina. Jest też cena ekonomiczna, którą trzeba zapłacić. Wciąż spotykam ludzi, którzy mówią mi, że żałują zawarcia małżeństwa; rzadko słyszę o kimś, kto żałuje rozwodu.
Ale czy można uratować długotrwały związek? Czasami tak, czasami nie.
Zacząłem spotykać się z kobietą, która miała dwoje dzieci w wieku poniżej siedmiu lat. Rozważała rozwód z mężczyzną, którego poznałem w trakcie leczenia. Był on lekarzem, który poświęcił się opiece nad niezamożnymi. Kiedy poznałam tę parę, zaczęłam podziwiać ich oboje. Oboje byli inteligentni, uprzejmi i troskliwi. Oboje byli nie tylko dobrymi rodzicami, ale i dobrymi obywatelami. Byli ludźmi, których chciałabym sobie przedstawić, gdybym znała ich osobiście. A jednak oboje byli zdeterminowani, by się rozstać. Zbyt wiele wody upłynęło pod mostem. Każde z nich zraniło drugie w drobny sposób. Każde z nich nie pomogło drugiemu w chwilach, kiedy pomoc była potrzebna. Wydawało mi się, że te okoliczności nie były fatalne i że oboje mogli i powinni sobie wybaczyć i iść dalej. Nie wydawało mi się, że to, co się między nimi wydarzyło, było tak okropne, że nie dało się temu zaradzić. Ale oni – oboje – podjęli decyzję. Mimo stresu, jaki przeżywały ich dzieci, mimo znacznych trudności ekonomicznych, zaczęli układać sobie życie osobno. I to było, gdzie rzeczy stały lata później.
Z drugiej strony, że stara homilia, „Dwa z was trzeba komunikować się lepiej,” rzeczywiście ma zastosowanie czasami. Czasami straszne rzeczy, które jedna osoba może zrobić drugiej wyrasta z nieporozumienia.
Żona mojego pacjenta powiedziała mu, że odchodzi od niego, ponieważ kupił lampę bez uprzedniej konsultacji z nim. Kiedy poprosiłem o spotkanie z nią, wyjaśniła mi, że nie chodzi o lampę. Problem polegał na tym, że nigdy nie konsultował się z nią w sprawach, które dotyczyły ich obojga. Chociaż rozmawiała z nim wiele razy, on naprawdę jej nie rozumiał. Nierzadko zdarza się, że ktoś uporczywie nie rozumie współmałżonka, jeśli prosi się go o zrobienie rzeczy, które wydają mu się obce, być może z powodu dynamiki rodziny, w której się wychował. Nieważne, ile razy ona do niego mówiła, on nie traktował jej poważnie. W moim biurze udało się jednak w końcu do niego dotrzeć. Nigdy nie miał zamiaru jej ignorować i nie zdawał sobie sprawy, że to właśnie robi. Nie potrafili się porozumieć. Ten problem może być zarządzany.
Często problemy, które są naprawdę nie do opanowania występują, gdy obaj partnerzy mają przeciwstawne interesy. Oto kilka przykładów: jedna osoba próbuje zdominować drugą, jedna osoba chce wychodzić z domu, kiedy tylko zechce, jedna osoba zastrzega sobie prawo do spotykania się z przyjaciółmi przez cały tydzień, jedna osoba jest filantropem, jedna osoba przydziela pracę drugiej, jedna osoba odmawia odpowiedzialności za dziecko, jedna osoba nie chce wydawać pieniędzy na drugą osobę lub na rodzinę. Oczywiście, drugi małżonek będzie miał pretensje, że jest zdominowany, ignorowany lub wykorzystywany. Tych problemów nie da się rozwiązać tylko poprzez lepsze zrozumienie drugiej osoby. Są to przykłady tego, że jedna osoba stawia siebie na pierwszym miejscu. Kiedy para ma przeciwstawne interesy, problemy, które rozwijają, prawdopodobnie okażą się nie do pokonania.
Inne problemy między parami naprawdę pochodzą od jednej osoby źle rozumiejącej, jak silnie czuje się druga. Nie ma żadnych nieodłącznych różnic w ich indywidualnych potrzeb. Nie ma podstawowego konfliktu między nimi.
Niektóre z tych problemów obejmują konflikty o to, kto robi to, co o domu lub kto decyduje, co robić w określony weekend. Inne problemy rozwiązują się, gdy zrozumie się – jakkolwiek długo trzeba to robić, aby druga osoba zrozumiała – jak silnie ta osoba czuje się w pewnych sprawach. Przykłady takich rozwiązywalnych problemów to: ile czasu jedna osoba spędza w pracy lub z dala od drugiej, które obowiązki są naprawdę bardzo trudne dla drugiej osoby, ile seksu powinni uprawiać, jak postępować z nieposłusznymi dziećmi, jak wydawać pieniądze na inwestycje lub na wakacje, jak brudny lub czysty powinien być dom, kto sprząta, jak radzić sobie z lękami tego czy innego rodzaju. Jedno z małżonków nie staje się słabsze przez rozważanie, czego potrzebuje lub pragnie drugie.
To, co jest wymagane, aby naprawić relacje, które zawodzą w tych kwestiach, to dobra wola, która jest, być może, tylko trochę inna niż miłość. Jest to życzliwość i rozwaga.
Znam bardzo skaliste związki, które z czasem się rozwiązały i trwały, o ile mogę powiedzieć, na zawsze. Czasami te nowe początki zaczynały się w gabinecie sędziego, kiedy rozwód był finalizowany. Czasami później. Ostatnio natknąłem się na kogoś, kto trzykrotnie żenił się z tą samą kobietą – choć trudno uwierzyć, że wreszcie się pogodzili. W takich przypadkach często okazuje się, że para nigdy nie wyjaśniła sobie nawzajem, jak silne są ich uczucia w pewnych sprawach. (Oni powiedzieliby w tym momencie, że sto razy powiedzieli drugiej osobie, co czują; ale byłem świadkiem niektórych z tych rozmów i czasami zostałem nie do końca rozumiejąc, jak silne były ich uczucia.)
Jeśli para pracuje nad byciem razem i stara się zrozumieć siebie nawzajem, może im się to udać. Muszę przyznać, że czuję się trochę niepewnie w tej kwestii. Myślę, że jeśli związek może funkcjonować, to każda osoba powinna spróbować. Z drugiej strony, nie sądzę, by ktokolwiek zadowalał się kimś, kogo trzeba zmuszać do troski o niego. (c) Fredric Neuman. Śledź blog dr. Neumana pod adresem fredricneumanmd.com/blog lub zapytaj o radę pod adresem fredricneumanmd.com/blog/ask-dr-neuman-advice-column/
.