Editor’s Note: Sierpień jest Martini Month w Alcohol Professor! Dlaczego? Cóż, każdy dzień jest pretekstem do łyknięcia orzeźwiającego Martini, jednak w psie dni lata, nie ma to jak Martini, aby ugasić pragnienie. Ciesz się tym hebdomadal sipping podróż przez obiektyw niektórych znanych postaci popkultury. Na zdrowie! Zobacz część 1 – o Jamesie Bondzie i koktajlu Vesper tutaj. Część 2 – Martinez vs. Martini tutaj.
Zamawianie Martini może być niepotrzebnie skomplikowane. Przyznaję, możesz wejść do prawie każdego koktajl baru i po prostu zamówić cholerne Martini, a barman przytaknie i zrobi ci drinka (sugestia etykiety: nie podchodź do barmana i nie zamawiaj dosłownie „cholernego Martini”, chyba że jesteś Lee Marvinem). Ale drink, który barman przygotuje dla Ciebie – cóż, może zawierać dowolną liczbę składników w dowolnej liczbie kombinacji. Gin i wermut, prawda? Niektórzy mają nawet wątpliwości co do oliwek (ja mam; nie cierpię oliwek). A jaki rodzaj wermutu? Jak dużo? A, chcesz wódkę, nie gin? Och, jesteś Jamesem Bondem i chcesz wódkę i gin? Och, chcesz Martini, ale chcesz je zrobić z Disaronno? Daj spokój! Gdzieś trzeba wyznaczyć granicę. Prosto? Prosto z twistem? Idealne, ekstra wytrawne, brudne, puchate? To niedorzeczne, ale jeśli chcesz zagłębić się w szczegóły…
Podstawowe Martini – złoty standard, bez kręcenia – wykorzystuje gin i wytrawny wermut w proporcji 2:1, mieszane nad lodem, a następnie przecedzane do wysokiej szklanki bez lodu („w górę”) i przyozdobione skrętem („w górę z twistem”) cytryny lub oliwkami. Idealne Martini dzieli wermut 50/50 między wytrawny i słodki. Martini Extra Dry zmniejsza ilość wermutu o połowę. Dirty Martini dodaje do mieszanki solankę z oliwek. Martini serwowane do dołu podawane jest w szklance lub kieliszku typu rocks (tak robi się je w jednym z ulubionych barów Ernesta Hemingwaya, Harry’s New York Bar w Paryżu). Jeśli chcesz cebulę koktajlową zamiast twista lub oliwek, możesz to zrobić; poproś o Gibsona.
Teraz… wstrząsasz czy mieszasz? Ach, oto jest pytanie.
W jednym z odcinków serialu telewizyjnego The West Wing, prezydent Josiah „Martin Sheen” Bartlet powiedział „Wstrząśnięte, nie mieszane, dostaniesz zimną wodę z odrobiną ginu i suchego wermutu. Powodem, dla którego miesza się specjalną łyżką jest to, żeby nie połamać lodu. James zamawia słabe martini i jest z tego powodu chamski.” Ale Bartlett powiedział też kiedyś: „Aby nazywać go bourbonem, musi pochodzić z Kentucky, w przeciwnym razie nazywa się go kwaśnym zacierem”, więc jego wiedza na ten temat jest znacznie gorsza niż wiedza Bonda. Ale dlaczego wstrząśnięty? Ian Fleming (który, jak przystało na wielkiego gawędziarza, nie zawsze jest najbardziej wiarygodnym źródłem, jeśli chodzi o jego własne życie), ma swoją własną historię o tym, jak on, a tym samym James Bond, doszedł do tego, że woli swoje Martinis wstrząśnięte. Jak głosi ta historia (inna niż „legenda głosi”), Fleming przebywał w Berlinie po zakończeniu II wojny światowej, pracując jako korespondent dla Kemsley Newspapers, co pozwalało mu nadal oddawać się swojemu zamiłowaniu do podróży i przygód. Będąc tam, spotkał barmana o nazwisku Hans Schroder, który wstrząsnął Martinis. Fleming je uwielbiał.