Kate Middleton jest często uważana za jedną z niewielu osób z klasy średniej, które kiedykolwiek dołączyły do rodziny królewskiej. Przyjrzyjmy się temu i sprawdźmy, czy rzeczywiście tak jest.
W 2007 roku, gdy narastały spekulacje (przedwczesne, jak się okazało), że książę William oświadczy się swojej wieloletniej dziewczynie, Catherine Middleton, prasa szumiała z zapartym tchem w podnieceniu na temat zwykłego człowieka, który zostanie królową. Kiedy w 2010 roku pojawiła się wiadomość o zaręczynach, brytyjskie gazety ogłosiły, że Kate Middleton stanie się „naszą pierwszą królową z klasy średniej od czasów Anne Boleyn”.
Kate Middleton
Middleton i Boleyn
Miałem wątpliwości co do tego porównania. Początkowo w imieniu Anny. Gdyby Anne Boleyn żyła teraz i urodziła się w porównywalnych okolicznościach, nie byłaby uprawniona do trzymania w górze transparentu „We are the 99%”.
Ojciec Boleyn był głową rodziny z wieloma domami rozsianymi po całej Anglii i był dziedzicem swojego irlandzkiego dziadka, hrabiego Ormond – chociaż nieładna rodzinna sprawa sądowa spowodowała czternastoletnie opóźnienie między śmiercią starca a założeniem przez Thomasa korony.
Anne Boleyn urodziła się w tym samym tle, co niektóre z wielkich londyńskich socjety dwudziestego wieku – jak Edith, Marchioness of Londonderry lub Deborah, księżna Devonshire – pierwszy był córką „zwykłego” Mr. Chaplina, a druga lorda Redesdale’a, wiejskiego giermka.
Anne Boleyn, wyłaniająca się ze stron dwudziestowiecznych magazynów plotkarskich, takich jak Tatler, zachwycających się „promienną panną Boleyn” lub, gdy się zestarzała, „szanowną Anne Boleyn, najmłodszą córką lorda Rochforda, wyglądającą uroczo w sukni autorstwa…”.’ jest kontrfaktycznym lotem zabawnej i frywolnej fantazji, ale podkreśla fakt, że według standardów swoich czasów, druga żona Henryka VIII była mniej więcej tak samo średniej klasy jak połowa postaci w Downton Abbey. (Debiutantki w połowie wieku były zawsze opisywane jako odmiana „promiennej”, chyba że zostały obarczone przymiotnikiem takim jak „żywiołowa”, co było grzecznym sposobem powiedzenia „ogromna, ale dobra do chichotu”.)
Pochodzenie Kate
Patrząc na to z perspektywy czasu, porównanie to było równie niedokładne w przypadku Kate Middleton. W brytyjskich warunkach, opis jej jako klasy średniej tylko o tyle pasuje, że nie urodziła się w starym, ziemiańskim, patrycjuszowskim bogactwie. Jednak w ujęciu amerykańskim, gdybyśmy oceniali pochodzenie księżnej wyłącznie na podstawie pozycji ekonomicznej jej rodziny, obraz zmienia się diametralnie. Rodzice Catherine Middleton byli samozatrudnionymi milionerami, a ona sama uczęszczała do jednej z najlepszych prywatnych szkół z internatem w kraju. Akcent Jej Królewskiej Wysokości – a akcenty są czymś w rodzaju skrytej narodowej obsesji – obwieszcza brytyjskiemu uchu uprzywilejowane pochodzenie.
W 2010 roku porównania do Anne Boleyn były złowieszczym wskaźnikiem tego, dokąd może zmierzać ta historia. Historycy tradycyjnie nie byli łaskawi w kwestii pochodzenia Anny Boleyn, wykorzystując je do zasugerowania, że Anna była dziewczyną, która wspinała się jak bluszcz, ambitną awanturnicą, która grała w grę, w którą nie miała co grać i zapłaciła ostateczną cenę za odwagę przekroczenia z góry narzuconych ograniczeń swojego pochodzenia. Początkowo niektóre brytyjskie publikacje zaczęły robić to samo z panną Middleton.
Były prześmiewcze podpisy na zdjęciach jej matki Carole żującej gumę; były krytyki dotyczące pojmowania etykiety przez rodzinę Middletonów. Pojawiła się nawet historia, prawie na pewno absurdalna fantazja, że najstarsza córka królowej księżniczka Anna odmawiała ukłonów w stronę Catherine po ślubie, ponieważ nie chciała zaakceptować, że ktoś urodzony w klasie średniej powinien być ukłoniony przez księżniczkę Royal.
Później pojawiły się plotki, że królowa miała za złe „déclassé” Carole Middleton obecność w żłobku księcia Jerzego. Ten szczególny kawałek złośliwości został powszechnie odrzucony jako nonsens w Wielkiej Brytanii, całkowicie nie pasujący do światopoglądu królowej, ale zyskał pewne zainteresowanie w zagranicznych talk-show.
Jednakże robak szybko się odwrócił. Snobizm taki jak ten był albo niewiarygodny, albo ostro krytykowany. Rodowód księżnej Cambridge nie tylko nie zaszkodził jej perspektywom czy popularności, jak mogło się to stać pół wieku wcześniej, ale został początkowo wykorzystany do kultywowania niejasnego poczucia ciągłości z jej bezpośrednimi poprzedniczkami w roli konsortu, ogromnie popularnymi postaciami, takimi jak księżna Diana czy królowa Elżbieta Królowa Matka, które urodziły się jako „zwykłe kobiety”. (Obie były córkami hrabiów, ale nie zagłębiajmy się zbytnio w szczegóły). Katarzyna mogła nieść pochodnię długotrwałej godności i wsparcia małżeńskiego, które kraj kojarzył z Królową Matką, ale także niesztampową charyzmę i dobroczynność tragicznej Diany.
Kate Middleton
Ważniejsze jest to, dokąd zmierza
Nie ma sensu udawać, że księżna Cambridge nie jest lubiana i szanowana przez zdecydowaną większość przyszłych poddanych swojego męża. To, że urodziła się w rodzinie ciężko pracujących przedsiębiorców, a następnie poślubiła człowieka, który pewnego dnia będzie kustoszem dziedzictwa, którego ślady sięgają świętych i wojowników Ciemnych Wieków, to dwa niezwykłe fakty w pełnym wdzięku i, według wszystkich relacji tych, którzy ją znają, głęboko życzliwym życiu młodej kobiety.
Ale nie była ona, cytując jeden z fragmentów z 2007 roku, „różą klasy średniej”. W niedawnej sztuce Mike’a Bartletta Król Karol III, pochodzenie Catherine jest przerobione, aby zasugerować odważną i zdeterminowaną wspinaczkę społeczną, coś, co, co ciekawe, widziało sztukę opisaną jako atak na księżną przez niektóre sekcje brytyjskiej prasy i postrzegane przez wielu amerykańskich recenzentów jako punkt na korzyść postaci.
To być może jest to, co idea Catherine Middleton jako klasy średniej pokazuje nam najbardziej wyraźnie. Samo w sobie, nic o księżnej, ale raczej o ewoluującym postrzeganiu klasy przez Wielką Brytanię, jak również o różnicach w poglądach po obu stronach północnego Atlantyku. Od 2011 roku dyskusje o „pierwszej królowej z klasy średniej od czasów Anny Boleyn” ucichły, prowadząc do dość odświeżającego poglądu, że księżna i jej działania są postrzegane jako ważniejsze.
W skrócie, o wiele bardziej liczy się to, dokąd zmierza, niż to, skąd pochodzi. To świetna amerykańska fraza do opisania tego, co moim zdaniem okaże się długą i udaną królewską karierą dla księżnej Cambridge.
* Oryginalnie opublikowane w 2016 r.
.