The Best Longform Vinyl Content Online

author
8 minutes, 58 seconds Read

Hippy relikt stworzony przez cztery walczące ego czy ponadczasowy klasyk Americany? Crosby, Stills, Nash & Drugi album Younga sprzedał się w ilościach hurtowych, a mimo to po 50 latach nadal dzieli opinie. Ben Wardle dostaje Déjà Vu…

„Kiedy nagrywaliśmy pierwszą płytę CSN, byliśmy bardzo zakochani w sobie nawzajem i w swojej muzyce. Do czasu Déjà Vu to wszystko obróciło się w gówno.”

Spojrzenie Grahama Nasha na sprzedający się w ośmiu milionach egzemplarzy drugi album, który stworzył z Davidem Crosbym, Stephenem Stillsem plus nowym dodatkiem Neilem Youngiem, zawsze miało być nieobiektywne. Rozmawiając z Robertem Sandallem dla magazynu Q w 1992 roku, Nash starał się podsumować pęknięte i pełne rywalizacji relacje pomiędzy czterema członkami folk-rockowej supergrupy. Ale czy harmonijna atmosfera w studiu jest konieczna, by nagrać świetną płytę? Z pewnością wiele z najwspanialszych albumów zostało stworzonych przez artystów, którzy nie do końca widzieli się oko w oko – pomyśl o Abbey Road, Rumours, Never Mind The Bollocks… czy The Wall. Teraz, 50 lat po wydaniu, czy Déja Vu jest tylko starym hipisowskim reliktem, czy prawdziwym klasykiem kontrkultury?
Aby zrozumieć, jak powstało Déja Vu, kluczowe jest przyjrzenie się naturze brzmienia CSN i temu, jak ono powstało. Podczas trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych z manunijskimi moptopsami The Hollies, Nash, który czuł się już ograniczony przez format pop, zakochał się w rodzącej się na Zachodnim Wybrzeżu kontrkulturze. W felietonie, który napisał dla Daily Mail w 2013 roku, Nash opisał spotkanie z Crosbym i Stillsem: „byli uchodźcami, tak jak ja, z odnoszących sukcesy, rozbitych zespołów”. Zwolniony z The Byrds z powodu złego nastawienia, David Crosby współpracował teraz ze Stephenem Stillsem, który w maju 1968 roku właśnie rozwiązał Buffalo Springfield. Trio zaprzyjaźniło się natychmiast, ale moment epifanii trwał kilka tygodni. W liner notes do boxset’u CSN, Nash wspomina: „Ja będąc maniakiem harmonii i będąc na wysokiej harmonii w The Hollies, kiedy David i Stephen śpiewali You Don’t Have To Cry, śpiewali dwie części i zaczęli się popisywać, bo chcieli mi pokazać, że pracowali nad tym bardzo pilnie. Brzmiało to świetnie… Miałem już wtedy wstępne wyobrażenie, jak będzie wyglądała moja partia… Kiedy usłyszeliśmy siebie po raz pierwszy, to było naprawdę zdumiewające, że te trzy osoby z tak różnych środowisk mogą się połączyć i uzyskać takie brzmienie.” „Po prostu wiedzieliśmy, że to było dobre,” mówi Crosby w tych samych notatkach. „Byliśmy w zespołach, gdzie robiliśmy dwuczęściowe harmonie i niektóre trzyczęściowe, ale nie było nic takiego jak mieszanka, która miała miejsce, gdy śpiewaliśmy we trójkę. Nigdy nie słyszeliśmy czegoś takiego. To nas zachwyciło.” „To był jeden z tych momentów” – odzwierciedlał Stills.

Spirit Of Harmony

Kiedy Crosby, Stills & Nash ukazał się w maju 1969 roku, był to game changer, pozostający na listach przebojów do 1971 roku. Sygnalizował koniec brytyjskiej inwazji w stylu jangly gitar, i oferował alternatywę dla Free, Cream i Hendrix stylu blues-rock. Zanim Déjà Vu zostało wydane w marcu następnego roku, miało już towarzystwo: Sweet Baby Jamesa Taylora, 12 Songs Randy’ego Newmana, Ladies of The Canyon Joni Mitchell, Writer Carole King, a także Toma Rusha, Eltona Johna i McCartneya. Zazwyczaj Dylan unikał bycia częścią tego introspekcji i wydał album z coverami zatytułowany, archaicznie, Self Portrait; to nie miało żadnego znaczenia: singer-songwriter przybył.
Jak sprzedaż Crosby, Stills & Nash wzrosła, Geffen, Roberts i zespół zdali sobie sprawę, że będą musieli grać na żywo. Na płycie, poza grą Nasha i Crosby’ego na gitarze oraz perkusistą Dallasem Taylorem, to Stills grał wszystko inne. Jak mieli odtworzyć ich bujne, wielowarstwowe brzmienie na scenie? Późną wiosną 1969 roku David Geffen zaaranżował spotkanie strategiczne w Nowym Jorku z Ahmetem Ertegunem i Stephenem Stillsem z wytwórni Atlantic. Szef wytwórni zasugerował dołączenie do zespołu Neila Younga. Wciąż mnie szokuje, że to Stephen postanowił zaprosić Neila z powrotem do zespołu, kiedy wiedział, że nie będzie w stanie go zastraszyć” – powiedział Elliot Roberts Jimmy’emu McDonoughowi w biografii Younga „Shakey”. Ale w jakiś sposób nadrzędna ambicja Stillsa pozwoliła mu ominąć niepewność co do talentu Younga i sprawiła, że stary zespół Buffalo Springfield znów zaczął się pojedynkować na gitary. Crosby już wcześniej zastępował Younga w BS, ale Nash obawiał się, że ktoś, kogo nie zna, będzie mieszał w ich unikalnym brzmieniu. Kiedy obaj spotkali Younga, najwyraźniej to jego wykonanie Helpless przekonało ich obu do wpuszczenia go do zespołu; Crosby wspominał w Uncut: „Zanim skończył, pytaliśmy go, czy możemy dołączyć do jego zespołu.”

Nowo powstały kwartet zagrał swój pierwszy koncert w Chicago 16 sierpnia, a dzień później drugi: Woodstock. „Boimy się jak cholera”, powiedział Stills do 400-tysięcznego, zalanego błotem tłumu. Udało się i wkrótce potem, w niedawno otwartym studiu Wally’ego Heidera w San Francisco, zespół rozpoczął nagrania. Scena była przygotowana na doskonałą burzę ego, nieporozumień, arogancji, narkotyków i tragedii. „A na tym drugim albumie jest około pięciu piosenek, które brzmią jak pierwszy album to po prostu inny sposób robienia płyt… Nie wiem jak to naprawdę wyjaśnić 'bo to nie jest mój sposób.” Tylko Woodstock, Crosby’s Almost Cut My Hair i Helpless Younga zostały nagrane jako zespół; każdy inny utwór został złożony w indywidualnych sesjach, z pozostałymi wchodzącymi w razie potrzeby. Grupa przeszła od razu do Białego Albumu, nie przechodząc obok Go.
Wtedy we wrześniu, podczas odwożenia kotów do weterynarza, dziewczyna Crosby’ego Christine Hinton zginęła w wypadku samochodowym. Zdruzgotany i odrętwiały z żalu, szukał ukojenia w heroinie. W wywiadzie dla Rolling Stone z 1970 roku wyznał: „Nie byłem w najlepszej formie jako funkcjonująca osoba. Czasami przychodziłem do studia i płakałem, nie mogąc sobie z tym wszystkim poradzić”. Z eskalującymi problemami nie radził sobie również management, jak mówi Hoskyns: „Mur, który Elliot Roberts wzniósł wokół sesji do Déjà Vu u Wally’ego Heidera tylko sprawił, że konkurencyjność między czterema mężczyznami stała się tym bardziej klaustrofobiczna.”
800 Hours
Korzenny członek z pierwszego albumu, perkusista Dallas Taylor, wydawał się zadowolony z całonocnych sesji Stillsa. „Cokolwiek postanowiłby zrobić, byłbym tam” – wspomina Taylor w notatkach CSN – „Sesje trwały całą noc, czasami trzy lub cztery dni non stop… ukryliśmy wszystkie zegary, żeby nikt nie wiedział, która jest godzina”. Jeden z pierwszych użytkowników heroiny w LA, Taylor do tego czasu zażywał w studiu heroinę. Był również niechętny nowemu członkowi zespołu, Youngowi, którego kontrakt był lepszy niż jego, pomimo statusu perkusisty. To spowodowało próby sabotowania Younga na scenie poprzez zmianę sygnatur czasowych i skłoniło Shakey’a do wyrzucenia go z zespołu, zanim wrócili do studia, by nagrać Ohio. Ale pomimo całego nieszczęścia, wszystkich narkotyków i całego czasu (słynne, Stills oszacował, że zajęło mu to 800 godzin), album doszedł do skutku. Inżynier Bill Halverson, który nagrał pierwszy album i był bezpieczną parą rąk, która prowadziła klasyki Hendrixa, Cream i Johnny’ego Casha, poradził sobie z pozornie niemożliwym zadaniem negocjacji pomiędzy swoimi hiper konkurencyjnymi podopiecznymi.

I pomimo ogromnego ciężaru oczekiwań ciążących nad płytą (Atlantic wysłał milion kopii w przedsprzedaży), od razu zyskała ona popularność wśród publiczności. Ujęła Zeitgeist w sposób, który w każdej dekadzie udaje się tylko nielicznym albumom. Ostatecznie Déjà Vu przyniosło cztery przebojowe single, z których tylko trzy znalazły się na płycie. Największym hitem okazał się utwór Woodstock napisany przez Joni Mitchell, który dotarł do 11 miejsca na liście Billboardu w momencie wydania albumu. Następnie w maju pojawił się utwór Teach Your Children, który miał wszelkie predyspozycje, aby stać się numerem 1. Jednak utknął w martwym punkcie, ponieważ w odpowiedzi na przerażającą strzelaninę czterech studentów przez policję podczas protestu na Uniwersytecie Stanowym w Kent w maju, Neil Young napisał Ohio. Atlantic wydał ją w czerwcu i dotarła do 14 miejsca. Ostatnim hitem był Nash’s Our House we wrześniu.

Prasa nie była tak miła jak publiczność. Pomimo kilku pozytywnych słów z gazet pop, takich jak Record Mirror („Pięknie wyprodukowany album. Wszystkie nieskazitelne czteroczęściowe harmonie, ładne partie gitar i odpowiednie aranżacje są tam obecne.”), to Rolling Stone nadał ton: szeroki hipisowski entuzjazm dla debiutu zastąpiony cynizmem lat 70-tych. Mimo, że znaleźli zalety w Helpless, Carry On i Teach Your Children, ich recenzja nazywa większość Déjà Vu „niewyróżniającą się” i oburza się na „absurdalność jej pretensji”, używając okładki jako metafory: „Zapowiadana skórzana okładka okazuje się być niczym więcej niż pogniecionym kartonem Déjà Vu chciałoby przekonać cię, że ma korzenie głęboko w amerykańskiej ziemi. Ale bliższa inspekcja ujawnia, że jego korzeń jest mocno osadzony w miejskim, komercyjnym asfalcie”. Rolling Stone opublikował również towarzyszący komiks o tym, co „głowy” mogą myśleć o Déjà Vu, dokonując połączenia między wywołującym senność paleniem opium a słuchaniem CSN&Y. „Open yer ears. Yeh, człowieku, to jest drenaż, prawdziwy drenaż energii, ale to jest kurewsko dobre uczucie, człowieku.”
Nie zważając na to i pomimo tego, że piąty singiel Carry On nie wszedł na listy przebojów, album sprzedał się w samych Stanach Zjednoczonych w ilości siedmiu milionów sztuk. W tym samym czasie wszyscy czterej członkowie zespołu wydali solowe albumy – Young „After The Goldrush” we wrześniu, Stephen Stills debiutował własnym tytułem w listopadzie, Crosby „If Only I Could Remember My Name” w lutym 1971 roku, a Nash „Songs For Beginners” w maju. Jak więc brzmi Déja Vu 50 lat później? Cóż, jest kilka piosenek, które wciąż zachowują magię, ale to debiut jest chyba bardziej godny miana 'klasyka’. W wywiadzie radiowym zaledwie rok po wydaniu Déjà Vu, Crosby tak to podsumował. „Pierwszy album włączasz w środku popołudnia i zanim się skończy, jesteś już rozbawiony i roześmiany. Z drugim tak nie jest”.
Ben Wardle

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.