TAKEO, Kambodża – Świat stał się niebieski i zielony, gdy mój sierp przeczesywał łodygi ryżu. Nasz gang milczał i pocił się w parne popołudnie. Jedynym dźwiękiem był trzask łamiących się łodyg i chlupot stóp w wodzie zasilanej monsunem. Starsza pani, w workowatej piżamie (dopuszczalny strój dzienny w Kambodży), zatrzymała się i zwinęła ramię z łodygami w wiążący snop.
Pejzaż Azji Południowo-Wschodniej zdominowany jest przez szmaragdowe pola ryżowe, usiane robotnikami, pochylonymi jak apostrofy. Z okien autobusów i pociągów, cudzoziemcy wpatrują się w te pocztówkowe widoki i marzą o prostszym, bardziej bucolic life.
Choć niektórzy ludzie tęsknią za ucieczką od pracy na ryżowiskach, dla wielu Kambodżan, ich pola są pracą miłości, która zapewnia utrzymanie i dochód. Rzeczywiście, utrata ich pól (czasami przez przymusową eksmisję) jest jednym z głównych powodów, dla których ludzie podejmują pracę w odległych fabrykach, a nawet czasami popadają w prostytucję.
Zastanawiałem się, jak to jest pracować na tych polach?
Dołączyłem więc do rodziny rolników, aby zebrać plony z jednego z ich pól w Takeo – prowincji, która graniczy z Wietnamem. Pola ryżowe rozciągały się we wszystkich kierunkach. Różne działki były oznaczone kijami z plastikowymi torbami, które powiewały jak flagi. Zasiane w różnych porach roku, niektóre pola były jeszcze jasne z młodych roślin, podczas gdy inne były brązowe i ciężkie od ziarna.
About 75 procent z 10 milionów ludzi w Kambodży to rolnicy. Rodzina zazwyczaj uprawia zaledwie kilka hektarów, z których każdy przynosi do 1000 dolarów.
Było nas sześcioro. Trzy pokolenia pracujące razem. Najmłodsza była 10-letnia dziewczynka. Podczas picia z rodziną poprzedniej nocy dziewczynka klepnęła mnie w ramię i powiedziała: „On jest Supheap”. Otrzymawszy moje kambodżańskie imię, odwzajemniłem się i nazwałem ją Daisy. Wszyscy byli zachwyceni tak egzotycznym imieniem. Daisy celowo brodziła przez paddy.
Dla reszty z nas, zbyt skupionych na ścinaniu każdej ostatniej łodygi, aby martwić się o możliwość złapania pasożyta zrodzonego w wodzie, było to powolne, medytacyjne nachylenie przez głęboki na kolana szlam. Ból pleców byłby zmartwieniem, gdyby rolnicy mieli luksus opieki zdrowotnej i wolnego czasu, by martwić się o takie rzeczy. Ale jedyną osobą, która wynurzała się z zielonych odmętów, pocierając plecy i narzekając, byłem ja.
Daisy podążyła za naszymi pędzącymi sierpami z dużą plastikową płachtą. Piętrząc na wierzchu zwalone szeregi, przeciągnęła je do starszego brata, który czekał przy terkoczącym traktorze.
To była zmysłowa praca. Jedwabiste błoto wypełniało przestrzeń między każdym palcem. Posuwałem się naprzód, chwytając garściami ścięgniste łodygi i rozcinając je ruchem nadgarstka. Połamane pęki leżały w moich śladach. Technika nie była trudna i w ciągu godziny podcinałem z pewnością siebie, a potem tylko stękający dziadek skubał wiele łodyg, które przegapiłem. Jedynym zegarem było gorące, sklepiające słońce. Czy to było pół godziny, czy dwie? Uwolniony od dźwięku lądujących maili i syreniego zawołania Facebooka, stres wyparował. Praca była jak medytacja: chwytaj i tnij, chwytaj i tnij.
Proces został przerwany tylko po to, by zrobić zdjęcia. Ja miałem swój aparat, a Supon, głowa rodziny, miał swojego białego iPhone’a. Z każdym zdjęciem próbowaliśmy uchwycić ocean w kubku.
Supon był dumny ze swojego iPhone’a. Kiedy robiłem sobie mile widzianą przerwę od pracy, aby pstryknąć zdjęcia, Supon produkował swój biały gadżet i robił własne. Supon jest fanem Facebooka. Wrzucił swoje zdjęcia przede mną, korzystając z taniego mobilnego internetu w Kambodży. Zamieścił podpisy w łamanej angielszczyźnie, takie jak: „Foreigner help my family today, very happy, who like?”. (Nie napisano jeszcze aplikacji, która renderuje khmerskie pismo na Facebooku). Z ponad trzech akrów pól ryżowych do jego nazwy Supon jest bogatszy następnie jego rówieśników, którzy zadowolić się tańszych marek Smartphone, które detalicznych około $ 120.
Each akr produkuje 8000 funtów ryżu w dwóch zbiorów rocznych. Większość z tego karmi dalszą rodzinę Supona, która, jak większość Kambodżan, je ryż na każdy posiłek. Wszystko, co zostało, zostanie sprzedane, aby kupić mięso, warzywa i zwierzęta gospodarskie.
Czasami Supon wynajmuje grzmiący kombajn do wykonania pracy, ale tego dnia ścinaliśmy ręcznie. Cena wynajmu nie jest dużo wyższa niż koszt profesjonalnych żniwiarzy, których większość rodzin zatrudnia do pomocy. Są to zazwyczaj biedniejsi członkowie społeczności, którzy nie mają ziemi. „Kombajn pozbawia ryż ziaren, ale łodygi pozostawia w wodzie” – powiedział Supon. „Więc zbieramy również ręcznie, abyśmy mogli zachować łodygi do karmienia naszych krów”.
Po zbiorach następuje młócenie, zwykle w ciągu jednego lub kilku dni. Ziarna są odrywane od rośliny stopami, a zebrane plewy rozkłada się na słońcu do wyschnięcia. W sezonie zbiorów każdy dom jest osłonięty plastikowymi płachtami pokrytymi brązowymi ziarnami. W końcowej fazie procesu ryż jest przepuszczany przez młynek w celu usunięcia łuski.
„Szacuję, że w Kambodży uprawiamy co najmniej 300 odmian ryżu” – powiedział Ouk Makara, dyrektor Kambodżańskiego Instytutu Badań i Rozwoju Rolnictwa. „Mamy różne odmiany w zależności od tego, czy ryż uprawiany jest w porze suchej, czy w porze mokrej.”
Najpopularniejszą odmianą uprawianą w porze mokrej jest kambodżański ryż jaśminowy, czyli Phka Romdoul. W listopadzie został on uznany za najlepszy ryż na świecie trzeci rok z rzędu.
Po pół dnia zgięci podwójnie i spoceni, kroiliśmy ostatnie skrawki pola. Tysiąc kikutów wystawało z wody. Popołudniowe słońce prześwietliło sieć między nimi. Złapałem się za bolące plecy i wygiąłem do tyłu. Teść Supona stał i uśmiechał się swoimi dwoma pozostałymi zębami. Potarł też swoje plecy.
„Każdego po pewnym czasie bolą plecy”, powiedział Supon. „Twoje będą bolały bardziej, bo nie jesteś do tego przyzwyczajony”. Kambodżańskie przysłowie mówi: „Nie planuj studiów z zamiarem zostania ministrem rządu… musisz studiować, aby zostać rolnikiem, aby mieć bogactwo w przyszłości.”
To wskazuje na rzeczywistość, że dla wielu osób uprawa ryżu jest najbardziej dostępną drogą do stabilności finansowej. Jest to ciężka praca. W Kambodży sadzenie, pielęgnacja i zbieranie plonów odbywa się prawie wyłącznie ręcznie – nierzadko można zobaczyć starszych ludzi, którzy pod koniec swojego życia są zgięci w pół z powodu artretyzmu.
Kiedy skończyliśmy, wróciliśmy do drewnianego domu Supona. Tam, uśmiechnięta żona Supona, Supea rozłożyła ryż, smażone jajka, wieprzowinę i warzywa. Zdewastowaliśmy rozprzestrzenianie się w minutach.
Ich maluch i siostrzeniec jadł już. Oni chwiejnie wokół pealing ich pierwsze zdanie, „hop bai”, co oznacza „jeść ryż”, ale jest używany do opisania wszystkich rodzajów żywności. Rzeczywiście, ryż jest tak wpleciony w kulturę, że rozmowy fatyczne toczą się wokół niego. „Witam, czy jadłeś ryż jeszcze?” jest powszechne greeting.
Jak wieczór spadł, I reclined w hamaku próbuje utrzymać moje oczy otwarte. Supon pochylił się i pocałował swoją żonę. Jego teściowie siedzieli na drewnianej platformie, kołysząc nogami i nic nie mówiąc. Każdej nocy wszystkie trzy pokolenia śpią na podłodze w jednym pokoju na piętrze.
Mimo problemów, z których znana jest Kambodża, tam, w domu Supona, nie widziałem biednych ludzi. Nie widziałem też mieszkańców społeczeństwa walczącego o ziemię obiecaną „rozwoju”. Supon uczęszczał na uniwersytet w Phnom Penh, jego czesne pokrywał zamożny przyjaciel, ale zrezygnował z niego, preferując tradycyjny styl życia.
Naprawdę, jeśli porozmawiasz z pracownikami migrującymi w fabrykach odzieży lub na plantacjach, większość z nich tęskni za powrotem do wiejskiej idylli uprawy ryżu i małych gospodarstw rolnych. Powody, dla których wielu z nich tego nie robi, są złożone – niektórzy nie mają wystarczająco dużo ziemi, by utrzymać swoje duże rodziny, inni nie mają jej wcale i staczają się na dno społeczeństwa. Ale jest wielu takich jak Supon, którzy wybrali życie rolnika i z sercem przepełnionym szczęściem z powodzeniem pokonują jego trudy.