Max Lucado

author
4 minutes, 25 seconds Read

Słuchaj słów króla Dawida: „Dokąd mogę pójść, aby uciec od Twojego Ducha? Gdzie mogę uciec od Ciebie? Jeśli wzniosę się do nieba, Ty tam jesteś. Jeśli położę się w grobie, Ty tam jesteś. Gdybym wstał ze słońcem na wschodzie i osiadł na zachodzie za morzem, nawet tam byś mnie prowadził” (Psalm 139:7-10).

Ale kiedy Bóg wkroczył w czas i stał się człowiekiem, ten, który był bezgraniczny, stał się związany. Uwięziony w ciele. Ograniczony przez podatne na zmęczenie mięśnie i powieki. Przez ponad trzy dekady jego niegdyś nieograniczony zasięg był ograniczony do wyciągniętej ręki, jego prędkość sprawdzona do tempa ludzkich stóp.

Ciekawe, czy kiedykolwiek kusiło go, by odzyskać swoją bezgraniczność? Czy w trakcie długiej podróży rozważał kiedykolwiek możliwość przetransportowania się do następnego miasta? Gdy deszcz mroził jego kości, czy kusiło go, by zmienić pogodę? Gdy upał parzył jego wargi, czy myślał o tym, by wyskoczyć na Karaiby po jakieś orzeźwienie?

Jeśli kiedykolwiek nachodziły go takie myśli, nigdy im nie uległ. Ani razu. Zatrzymaj się i pomyśl o tym. Ani razu Chrystus nie użył swoich nadprzyrodzonych mocy dla osobistej wygody. Jednym słowem mógł przemienić twardą ziemię w miękkie łóżko, ale tego nie zrobił. Z machnięciem ręki, mógł bumerang pluć jego oskarżycieli z powrotem w ich twarzach, ale nie. Łukiem brwi mógł sparaliżować rękę żołnierza, który zaplatał koronę cierniową. Ale tego nie zrobił.

Niezwykłe. Ale czy jest to najbardziej godna uwagi część przyjścia? Wielu twierdzi, że nie. Wielu, być może większość, wskazywałoby poza poddaniem się bezczasowości i bezgraniczności na poddanie się bezgrzeszności. Łatwo dostrzec dlaczego.

Czy nie jest to przesłanie korony cierniowej?

Nienazwany żołnierz wziął gałęzie – wystarczająco dojrzałe, aby znieść ciernie, wystarczająco zwinne, aby się zginać – i splotł je w koronę szyderstwa, koronę cierniową.

W całym Piśmie Świętym ciernie symbolizują nie grzech, ale konsekwencję grzechu. Pamiętasz Eden? Po tym jak Adam i Ewa zgrzeszyli, Bóg przeklął ziemię: „Dlatego rzucę klątwę na ziemię (…) Ziemia będzie wam wydawać ciernie i chwasty, a wy będziecie jeść rośliny polne” (Rdz 3,17-18). Chwasty na ziemi są produktem grzechu w sercu.

Bunt skutkuje cierniami. „Życie złych ludzi jest jak ścieżki pokryte cierniami i pułapkami” (Przysłów 22:5). Jezus nawet porównał życie złych ludzi do cierniowego krzewu. Mówiąc o fałszywych prorokach, powiedział: „Poznacie tych ludzi po tym, co robią. Winogrona nie pochodzą z ciernistych krzewów, a figi nie pochodzą z ciernistych chwastów” (Mat. 7:16).

Owocem grzechu są ciernie – kolczaste, kłujące, tnące. Podkreślam „punkt” cierni, aby zasugerować kwestię, której być może nigdy nie brałeś pod uwagę: jeśli owocem grzechu są ciernie, to czy cierniowa korona na czole Chrystusa nie jest obrazem owocu naszego grzechu, który przebił Jego serce?

Jaki jest owoc grzechu? Wejdź w cierniste zarośla ludzkości i poczuj kilka ostów. Wstyd. Strach. Hańba. Zniechęcenie. Niepokój. Czy nasze serca nie zostały schwytane w te krzaki?

Serce Jezusa jednak tego nie zrobiło. On nigdy nie został przecięty przez ciernie grzechu. Nigdy nie wiedział, z czym ty i ja borykamy się codziennie. Niepokój? On nigdy się nie martwił! Poczucie winy? On nigdy nie był winny! Strach? On nigdy nie opuścił obecności Boga! Jezus nigdy nie znał owoców grzechu… dopóki nie stał się grzechem dla nas.

A kiedy to zrobił, wszystkie emocje związane z grzechem rzuciły się na Niego jak cienie w lesie. Czuł się niespokojny, winny i samotny. Czy nie słyszysz tych emocji w jego modlitwie? „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mat. 27:46). To nie są słowa świętego. To jest wołanie grzesznika.

I ta modlitwa jest jedną z najbardziej niezwykłych części Jego przyjścia. Ale przychodzi mi na myśl coś jeszcze wspanialszego. Chcesz wiedzieć, jaka jest najfajniejsza rzecz w Jego przyjściu?

Nie to, że zachował zimną krew, podczas gdy tuzin najlepszych przyjaciół, jakich kiedykolwiek miał, poczuło żar i wyszło z kuchni. Ani to, że nie wydał żadnego polecenia aniołom, którzy błagali: „Daj tylko skinienie, Panie. Jedno słowo, a te demony staną się gotowanymi jajkami.”

Nie to, że odmówił obrony, kiedy obwiniano go za każdy grzech każdej dziwki i marynarza od czasów Adama. Ani o to, że milczał, gdy milion wyroków winy odbijało się echem w trybunale niebieskim, a dawca światła pozostawał w chłodzie nocy grzesznika.

Nawet o to, że po trzech dniach w ciemnej dziurze wkroczył w wielkanocny wschód słońca z uśmiechem i swagą oraz pytaniem do niskiego Lucyfera – „Czy to twój najlepszy cios?”

To było fajne, niesamowicie fajne.

Ale chcesz wiedzieć najfajniejszą rzecz o Tym, który oddał koronę niebios za koronę cierniową?

On zrobił to dla ciebie. Właśnie dla ciebie!

~ Max Lucado
z książki He Chose the Nails

.

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.