FLCL Progressive

author
14 minutes, 51 seconds Read
.

Ogółem 3
Historia 2
Animacja 4
Dźwięk 5
Znaki 1
Zabawa 3

W tym sequelu nigdy nie dzieje się nic niesamowitego. Każda sekunda spędzona na jego oglądaniu jest jak całe życie powolnego umierania.
Hyperbole na bok, będę po prostu szczery: Nie chciałem, żeby to się stało. Przez lata byłem szczęśliwy i pewny, że FLCL jest pozornie odporny na sequele. To doskonały, mały kawałek postaci, który krystalizuje swój czas i miejsce, celebruje cały nadmiar i idiotyzmy medium anime, i robi to z sercem i literaturą. Nic w tym temacie nie wymaga dopracowania. Można po prostu zignorować złe sequele, tak, ale one w jakiś sposób czynią oryginał mniej „wyjątkowym”. Ja chciałem, żeby FLCL pozostało wyjątkowe. Zostawić go w spokoju.
Naturalnie, nie zrobili. I pracował trochę bardzo ostrożny optymizm i dał mu szansę, mimo wszystko.
Możesz policzyć mnie wśród rozczarowanych. Może Progressive nie jest dla nas – oryginał był dla starszych millenialsów, którzy odziedziczyli wrażliwość pokolenia X, ten jest najwyraźniej dla młodszych millenialsów/generacji Z. Ponowne wykorzystanie alt-rocka z lat 90-tych w wykonaniu The Pillows nie do końca krzyczy „2010s zeitgeist”, ale ok, niech będzie. Cóż, Progressive przynajmniej doskonale uchwycić bezduszność i twórczego bankructwa tej dekady.
Jest ważne, aby zauważyć, że Studio I.G stwierdził, że planują używać młodych, nieco niedoświadczonych animatorów w celu uchwycenia tego samego rodzaju twórczej spontaniczności jako pierwszy FLCL. Zasadniczo, starając się odzyskać błyskawica w butelce – bo to zawsze działa, prawda? W oryginale, podejście było podobnie improwizowane, ale służyło celowi: testowaniu nowych wówczas metod animacji cyfrowej. Tutaj jednak jest to po prostu amatorski fetyszyzm. Rezultatem jest kompletna niespójność – jeden odcinek wygląda tak, jakby mógł być każdym generycznym, sterylnie wyglądającym moe SoL z tego roku, a następny epizod jest wypełniony animacją off-the-wall i ładną, ręcznie rysowaną kreską. Nie można tak naprawdę powiedzieć, że Progressive wygląda dobrze lub źle, bo wygląda dobrze i źle w mniej więcej równej mierze.
Praca nad sequelem FLCL powinna być marzeniem artysty – można wymyślić wszystkie rodzaje popieprzonych, sugestywnych obrazów i znaleźć szalone sposoby na włączenie ich do fabuły i uczynienie ich tematycznie istotnymi. Oryginał miał „realizm magiczny z podtekstem sci-fi”, może w tym przypadku pobaw się nowymi kombinacjami gatunkowymi. Jest nieskończenie wiele możliwości poza tym, że roboty wychodzą z ludzkich głów, prawda?

Nie. Mamy więcej robotów wychodzących z ludzkich głów, więcej fallicznych obrazów i więcej gadania o „przepełnieniu”. Mamimi użyła tego słowa w pewnym momencie w oryginale, by wyrazić, jak się czuła w dramatycznej scenie ze swoim ograniczonym słownictwem, ale jasne, niech wszyscy go teraz używają. Bo pomysły są trudne. To trochę smutne, że serial, który tak mało się przejmował tym, czego ktokolwiek oczekiwał, został zredukowany do jakiegoś rodzaju sztampowej listy rozpoznawania marki.
To może być sporne, ale FLCL nigdy nie był dziwny dla samego faktu. Unicestwił wszelkie granice między highbrow i lowbrow, był anarchistyczny, freewheeling, i prawie czuł się jak 3-godzinny teledysk – ale, to miało sens jako historia na poziomie intuicyjnym, ponieważ twórcy uchwycili podstawy wizualnego opowiadania. Dziwactwo było tam po to, aby nadać wizualną logikę zagmatwanej sieci meta-narracji sci-fi unoszącej się nad bardziej centralną historią o dojrzewaniu, a nie po to, aby zaciemnić sprawy. Zawsze była emocjonalna linia przewodnia w szaleństwie, które trzymało cię zainwestował w confusion.
Here, pittance nowatorskich pomysłów, które nie zostały po prostu skradzione z oryginału podjąć przeciwne podejście: dziwność jest dziwny dla dobra tego w ten ogólny „duuuude, LSD” rodzaj sposobu, że głupi ludzie mają tendencję do fałszywie przypisać do pierwszego FLCL. W oryginale, może miałeś trudny czas, aby wyjaśnić przyjacielowi, dlaczego Mamimi chodził gigantyczny samochód-eating robot-dog jak zwierzę w tej jednej scenie, ale to miało sens w kontekście rzeczy. W Progressive, kiedy ta jedna postać poboczna kręci się na przejażdżce łodzią wikingów, a jakaś mechaniczna rzecz wychodzi z innej mechanicznej rzeczy i zaczyna strzelać pociskami na zielonej winorośli, jesteś tak samo zdezorientowany jak twój przyjaciel. Szalone gówno nie jest już tam po to, aby podkreślić intymne momenty postaci, jest tam po to, aby ZASTĄPIĆ momenty postaci i odwrócić twoją uwagę od faktu, że nie obchodzi cię nic, co się dzieje.
Pamiętam wszystkie teorie na temat tego sequela, które krążyły po sieci w oparciu o concept art i kilka fragmentów animacji, a interesującą rzeczą jest to, że nikt tak naprawdę nie miał nic racji. Nie dlatego, że Progressive przeczy oczekiwaniom, ale dlatego, że całkowicie się z nimi zgadza. Czy to ma jakiś sens? To jest ten rodzaj rzeczy, których nigdy byśmy nie przewidzieli, bo są po prostu zbyt głupie i zbyt oczywiste. Możesz sobie wyobrazić scenarzystów siedzących w sali konferencyjnej i wymyślających te rzeczy na tydzień przed terminem, to takie oczywiste.

„Oryginał miał zabytkową vespę, więc ten…”
„Zabytkowy samochód.”
„Więc wszyscy wiemy, że Haruko była nieprzewidywalną maniakalną dziewczyną, która używała swojej seksualności jako broni, aby dostać to, czego chce. Jak możemy szybko przywrócić to tutaj?”
„Uhh… nie wiem… może, ona może zmusić licealistów do oglądania porno na laptopie jak jakiś zbiegły przestępca seksualny.”
Poważnie, to się zdarza. To jest takie głupie. Potem spędza kolejne kilka odcinków ledwo związana z fabułą, stojąc i robiąc minę rodem z Dreamworks, jakby chciała powiedzieć „JESTEM HARUKO! Pamiętacie moją niezapomnianą osobowość z zaskakującego hitu OVA FLCL sprzed 15 lat? Będę istotne dla historii do 4 odcinka, obiecuję!”
W oryginale, Haruko była okropną, manipulującą osobą, ale była dziwnie ujmująca i rozumiałeś przywiązanie Naoty do niej. Z drugiej strony, w końcu miało się wrażenie, że zaczęła czuć się winna z powodu tego jak go wykorzystywała. Nie na tyle, by przestać go wykorzystywać, ale mimo to, czuło się, że to prawdziwa ludzka relacja, pełna sprzecznych motywów i niejednoznaczności. Tutaj nic takiego nie ma. Oglądając Progressive, po prostu drapiesz się po głowie i zastanawiasz „dlaczego te dzieciaki wciąż kręcą się wokół tej przerażającej, gwałcicielskiej wiedźmy, która po prostu kończy się molestowaniem i/lub atakowaniem ich w każdym odcinku?”. Sposób na wzięcie jednej z najbardziej uwodzicielskich, niebezpiecznych, ŻYJĄCYCH postaci w historii anime i zrobienie z niej nudnej i spłukanej. Fuck.
Nie przeszkadzałoby mi, że Haruko została przemianowana na bardziej typową antagonistkę, gdyby pamiętali o wypełnieniu tej pustki czymś, ale nowe postacie nie mają duszy. Wiem, „dusza” to jeden z tych buzzwordów, ciężko to wytłumaczyć, ale jeśli widziałeś oryginał to wiesz o co mi chodzi. Naota i Mamimi mieli chemię i czuli się jak prawdziwi ludzie. Mieli wady, ale nie byli przez nie definiowani; Naota był małym, gniewnym kłębkiem samoświadomości, bezwiednie dryfującym przez okres dojrzewania, ale miał zakres ekspresji wykraczający poza zwykłe ennui. Mamimi prawdopodobnie miała być lekko upośledzona umysłowo lub gdzieś na spektrum, ale nie mam na myśli tego w uwłaczający sposób – była jak jakaś dziwna dziewczyna na marginesie społeczeństwa, którą mogłeś znać w pewnym momencie swojego życia. Miała poważne problemy, które pokaz przekonująco sprzedawane do publiczności – w przeciwieństwie do pewnego kogoś, do którego dojdę za chwilę – ale znowu, nie było więcej do jej charakteru niż tylko brooding. Miała emocjonalny zakres, a w środku tego zakresu miała swoją własną unikalną „normalność.”

W Progressive, utknęliśmy z fanfic.net self-insert „dziwaczną” sadgirl protagonistką bez widocznych motywacji, zainteresowań, celów lub zdolności do robienia wyrazu twarzy. Nie ma prawdziwych problemów i wygląda jakby mogła być modelką, ale z jakiegoś powodu najwyraźniej tonie w nijakim egzystencjalnym marazmie. Obowiązkowy wątek jej rodzącej się seksualności jest zawinięty w różne obrazy gore/mallgoth – uśmiecha się przez sen, śniąc o zombie i rozczłonkowanych zwłokach, itp. Ponieważ jest taka dziwna i LITERALNA jak ja XD :3. Jeśli martwiliście się, że pieniądze z adult swim mogą zmusić ekipę do dostosowania się do zachodniej wrażliwości, to wasze obawy były w 100% uzasadnione. To jest dokładnie ten rodzaj modnej fałszywej depresji, na którą nie ma miejsca nigdzie poza tumblr.
Nie mówię, że nie można mieć przekonywującej postaci z depresją lub zmagającej się z nastoletnim gniewem, mówię tylko, że wszystko zależy od wykonania. Ponownie, spójrz na Mamimi w oryginale – jej tysiącletnie spojrzenie, sposób w jaki próbowała wypełnić dziury w swoim życiu kontrkulturowym gruzem i okultystycznym hokus-pokus, jej freudowska obsesja na punkcie imienia „Takkun”… Czuła się prawdziwa. Hidomi nie jest Mamimi. Do diabła, Hidomi nie jest nawet tak interesująca jak Ninamori, a Ninamori była postacią poboczną, która miała jeden odcinek poświęcony jej przed zapadnięciem się w tło.
Im mniej mówi się o Jinyu, tym lepiej. Ma zerową osobowość i wygląda jakby ktoś trafił na randomizer w jakimś gównianym trybie tworzenia postaci z gier walki. Jej aktorka głosowa śmierdzi dub z najbardziej hammy, melodramatyczne dostawy w show, ale nie mogę naprawdę winić ją, bo nie miała wiele do pracy z głosem tego nijakiego szyfru postaci. Mogę sobie wyobrazić angielski reżyser dźwięku próbuje wyjaśnić osobowość Jinyu do VA w kabinie nagraniowej: „ona jest, um … cool? I silny? A ona jest, uhh … uh … ona nosi spiczaste okulary anime?”
Brak dobrych znaków = brak dobrej dynamiki postaci. Ważny wątek młodzieńczego romansu wypada blado, ponieważ w późnej fazie fabuły nadal nie wiesz, co Hidomi i Ide widzą w sobie nawzajem. Oboje są nudnymi alfami (tak bardzo jak Hidomi próbuje udawać, że jest nieprzystosowaną samotniczką), nigdy tak naprawdę nie rozbijają nawzajem swoich skorup i nie mają żadnych „momentów”. Zgaduję, że on lubi ją, bo jest gorącą laską, a ona lubi jego, bo jest gorącym facetem…? Zniewalające rzeczy, prawda?
Pierwszy FLCL mógł przekazać o wiele więcej niż to z samymi wizualizacjami. Pamiętasz ten fragment pod koniec, kiedy Naota i Haruko jadą na vespie, uśmiechają się i rozmawiają o niczym konkretnym? Żadnych dialogów, tylko jakaś piosenka The Pillows rozbrzmiewa, gdy ich usta się rozchylają – to swobodna, ale intymna rozmowa, do której nie jesteśmy zaproszeni, podkreślająca jak bardzo się do siebie zbliżyli. Pamiętasz, jak Ninamori w milczeniu osądza ich następnego dnia, gdy zauważa ich w kartonowym pudle? Nie można mieć wielki show, który jest tylko 6 odcinków długości bez tego rodzaju naturalnej syntezy wizualnych i historii; wszystko od kadrowania do języka ciała komunikując historię i charakterystykę.

Aby dać ci wyobrażenie o tym, jak Progressive stacks up, jak tylko Jinyu po raz pierwszy pojawia się, ona łopocze symboliczną wartość słuchawek Hidomi w naszym gardle w clunky monologu. Później, Ide–początkowo przedstawiony jako ten beztroski klasowy klaun typu charakter–ma jego „smutne” backstory infodumped na nas przez postać boczną w około 10 sekund. Na początku nie byłem pewien, czy to było na serio, czy jakiś rodzaj parodii/meta-komentarza, to było tak źle zrobione. Fabuła nie staje się dużo mniej mechaniczna i prozaiczna, jak tak dalej pójdzie.
Punktualność jest po prostu zaskakująca. Jak sprawić, żeby 6 odcinkowa absurdalna komedia akcji sci-fi była nudna? Zauważcie jak każdy odcinek ma taką samą strukturę: dostajemy intro z sekwencją snów, żeby wypełnić limit „eksperymentalnej” animacji, potem 90% odcinka jest tylko po to, żeby ustawić punkt kulminacyjny. Następnie po wielkim eksplodującym punkcie kulminacyjnym, jesteśmy pozostawieni, aby założyć, że nasze pytania zostaną udzielone w następnym odcinku (zazwyczaj nie są). Rinse and repeat until ep 6.
I gotta touch on the visuals. Pierwszy FLCL był wczesną cyfrową produkcją, która udowodniła, że można uchwycić ekspresyjność dobrze wykonanej animacji celuloidowej w medium cyfrowym. Nawet jego paleta kolorów jest bardziej gustowna niż cokolwiek, co wychodzi w dzisiejszych czasach. Wczesne cyfrowe rozdzielczości quibbles bok, to wyglądało niesamowite – nie spodziewałem się post-Gainax „FLCL” wyglądać tak dobrze, ale nie spodziewałem się, że będzie to całkowity bałagan albo. Projekty postaci kobiecych mogłyby być zaczerpnięte z każdego wymiennego slice-of-life anime z ostatnich kilku lat. Wszystko w pierwszej połowie serialu jest pozbawione cieniowania i wygląda tanio. Oprócz kilku wpadek animacyjnych tu i tam, akcja jest płynna i sztywna, bez poczucia ciężaru i energii kinetycznej, dzięki połączeniu słabej reżyserii i zaskakującej ilości outsourcingu studyjnego. Postacie często szarpią się bez przerwy podczas poważnych scen akcji, prawie jak te celowo źle wyglądające komediowe sceny oszczędzania budżetu w Kill La Kill – z tą różnicą, że tutaj nie jest to stylizowane ani nie ma być zabawne. To jest po prostu złe.
Oryginalny FLCL był wypełniony płynną, stylową animacją przez całą drogę i ukrytymi gagami pojedynczej klatki, które nie służyły żadnemu praktycznemu celowi poza tym, że animatorzy dobrze się bawili, ponieważ musisz zrobić pauzę, żeby je zobaczyć… i przez większość czasu, ten nowy nie może nawet zawracać sobie głowy animowaniem mimiki twarzy i podstawowych ruchów.

Dopuszczalnie w połowie pokazu, po n-tym przełączniku reżysera wizualnego, coś się dzieje: zaczyna wyglądać… całkiem nieźle! Animacja nagle odzyskuje niektóre z tych szkicowych, dynamicznych odbić, które były rażąco nieobecne w pierwszych trzech odcinkach; postacie faktycznie poruszają się dla dobra sprawy jak prawdziwi ludzie w scenach ekspozycji; sceny akcji są nagle płynne i pełne uroczo oddanego mechanicznego gore; nawet projekty postaci są znacznie ulepszone, ponieważ artyści odskakują od tych ohydnych modeli z wczesnych odcinków i zaczynają imitować ten klasyczny, stary wygląd Gainax. Hidomi dostaje prawdziwy nos, który nie jest tylko cienką linią (na litość boską Japonio, daj swoim pieprzonym projektom postaci nosy ponownie), Haruko zaczyna znowu wyglądać jak Haruko, itd. Nie trwa to długo – skąpią na ostatni odcinek – ale dajcie temu, kto wyreżyserował ten piąty ep podwyżkę.
Powtarzam, Progressive to bałagan, i to nie w jakimś natchnionym stylu jam session – wydaje się być ofiarą budżetowania i produkcyjnej harówki. To tak, jakby cała pierwsza połowa serialu została poświęcona, aby kilka odcinków wyglądało dobrze.
Ale tak czy inaczej, krótki wzrost w wizualizacjach nie może nadrobić okropnego pisania i niezwykle formalnych struktur odcinków. Progressive po prostu nie ma człowieczeństwa oryginału, i nie można ukryć, że z emocjonalnie manipulacyjnych taktyk, takich jak recykling „Runner’s High” i „The Last Dinosaur”. W rzeczywistości, to tylko podkreśla, jak pusty jest ten program, gdy te znajome akordy, które kiedyś sprawiały, że czułeś się, jakbyś oddychał promieniami słońca, nagle nie przywołują absolutnie niczego.
Kiedy amerykańskie pieniądze mieszające się w produkcję anime kiedykolwiek doprowadziły do czegoś, co można pochwalić bez tuzina gwiazdek? Według wszelkich rachunków, adult swim brutalnie zmusiło to coś do istnienia, a brak radości z dużej części procesu produkcji jest namacalny. Te japońskie tweety niektórych animatorów pływających wokół narzekając na konieczności czynienia z „głupich firm zagranicznych” dał mi złe przeczucia od getgo.
Jest niechęć do publiczności przenikającej całą rzecz. Od czasu do czasu łamią czwartą ścianę i traktują widza protekcjonalnie za pomocą niezbyt subtelnych słów o tym, że w końcu musisz „wyrzucić swoje stare śmieci” (czytaj: „będziemy srać na tę ukochaną własność intelektualną i lepiej o to nie marudźcie, wy dzieci”). Sztuka to proces ciągłego twórczego odnawiania – jeśli coś cię rozczaruje, idź i stwórz coś sam i zrób to lepiej. To jest zdrowe podejście, wiem. Ale to nie jest zadanie miernego, kasowego sequela, by nam to powiedzieć.
Pierwszym etapem żałoby jest zaprzeczenie, więc spodziewajcie się wielu słabych pochwał przez jakiś czas. Rozczarowanie zajmuje trochę czasu, by do nas dotarło, jak sądzę. Może to coś w rodzaju lekkiego syndromu sztokholmskiego – wiemy, że to jest to, z czym utknęliśmy na stałe, więc lepiej spróbujmy się tym cieszyć, prawda? Będę po prostu szczery i powiem to: FLCL Progressive jest złe. Mogło być gorzej, i jest około pół przyzwoitego show warte pomysłów pływających w eterze, ale to po prostu nie łączy się w całość. Pewnie nie zostanie zapamiętany jako jakaś legendarna wpadka, ale z drugiej strony pewnie nie zostanie zapamiętany w ogóle. czytaj dalej

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.