From the Archives: High Street is the Pulse of Columbus

author
24 minutes, 5 seconds Read
Okładka Columbus Monthly▲

Podróż do centrum miasta

Nota redaktora: Z epidemią koronawirusa pustoszącą miasto, High Street czuje się w tej chwili inaczej. Ale nadal pozostaje najbardziej żywym i zróżnicowanym skrzyżowaniem w Columbus, a w 1994 roku Ray Paprocki badał kontrasty na tej najlepszej ulicy w mieście.

Jest to główna arteria komunikacyjna Columbus od czasu, gdy w 1812 roku świeżo upieczona stolica potrzebowała szerokiej drogi dla swoich powozów.

Ale to znacznie więcej niż 25,5 mili praktycznego chodnika przecinającego hrabstwo Franklin z północy na południe. To najlepsza ulica w Columbus, żywa, osobliwa, odkrywcza mozaika. Dla studentów stanu Ohio, obecnych i byłych, High Street jest mekką piekielnego uniesienia, większą niż życie stacją drogi do dorosłości. Dla polityków, lobbystów i karierowiczów High Street jest centrum wszechświata, gdzie demokracja jest praktykowana i korumpowana, w Statehouse i Riffe State Office Tower. Dla białych kołnierzyków, High Street jest drogą wybrukowaną złotem, sceną milionowych transakcji i spraw sądowych o wysoką stawkę.

Jak każdy dobry kawałek sztuki, High Street jest prowokująca, znacząca i złożona. I jest pełna bogatych kontrastów. High Street jest domem dla Appalachów i dla podmiejskiego zadufania, od zróżnicowanego rozrostu niebieskiej, robotniczej dzielnicy South Side po prymitywne fasady zamożnego Worthington. Jest tak zwyczajna jak gorąca szarlotka w restauracji Nancy’s w Clintonville i tak niekonwencjonalna jak awangardowa architektura centrów Wexner i Convention. Obejmuje ogromne bogactwo Nationwide Insurance i ogromne ubóstwo bezdomnych żebrzących o ćwierćdolarówki. Jest tak elegancka jak dzwonnica Papieskiego Collegium Josephinum, która wznosi się ponad brązowymi budynkami z cegły na dalekiej północy, i jest tak obskurna jak Gentlemen’s Book Store Downtown, z wyborem gumowych zabawek erotycznych, zarówno kaukaskich, jak i afroamerykańskich modelek, oraz magazynami zatytułowanymi Hung Honeys i She-Studs in Action.

Jedźcie na High Street, aby znaleźć poważną sprawę ekonomicznej żywotności: Huntington National Bank, z aktywami $17 miliardów, i Weldon Inc, który robi 80 procent wszystkich świateł widocznych na szkolnych autobusach. I przejdź do High Street, aby znaleźć splendor czystego szaleństwa: coroczny „Maraton” Norwich, który obejmuje bar Dick’s Den, podwójną porcję whisky, dwie beczułki i dzban piwa oraz bieg do państwowego sklepu monopolowego Graceland Shopping Center. Dogodnie, istnieje 12 domów pogrzebowych na High Street dla każdego pokonać przez wymagania.

W wielu aspektach, High Street jest mikrokosmosem miasta, może nawet miasto określone. Usuń wszystko ze wschodu i zachodu, a elementy, które kształtują Columbus, pozostaną.

To, co następuje, to podróż: Nazwij to Podróżą do centrum Columbus.

***

Biznes demokracji odbywa się wewnątrz Statehouse. Ale duch demokracji znajduje się na zewnątrz, na trawniku. Jest to miejska zieleń wiejska, miejsce spotkań bywalców obiadów w ciepłe dni, pamflecistów i protestujących zawsze. Czasami jest to miejsce intelektualnego zderzenia, ostrej wymiany idei, przekonań i postaw.

Scena przed Statehouse pewnego rześkiego październikowego popołudnia jest zlepkiem mieszanych wiadomości. Kobieta z głośnikiem, zwracając się do 100 lub tak ludzi, potępia zło wielkiego rządowego planu infiltracji szkół z edukacją opartą na wynikach. Grupy chrześcijańskie rozdają literaturę. Fringe kandydaci polityczni uśmiechnięty-Billy Inmon, dla jednego, rewidując jego samozwańczy obóz śmierci-prasować ciało. W środku, w ciasnym kręgu, stoi około 20 młodych gejów i lesbijek w cichej konfrontacji. Jedna z dziewczyn, z włosami ułożonymi w mozaikę czerwieni, zieleni i błękitu, trzyma tabliczkę z dwoma przesłaniami, jednocześnie świętokradczymi i seksualnie odrażającymi. Nieopodal kilka stolików z okolicznych szpitali ustawionych jest z okazji Dnia Mammografii; kilka mobilnych mammografów czeka na klientów na chodniku. Następnie strumień małych dzieci w wieku szkolnym, wszystkie niosące plastikowe dynie, przechodzi obok w jednym pliku.

Kiedy wiec się kończy, zaczynają się debaty. Homoseksualiści i urodzeni-againi stają naprzeciw siebie, jeden na jednego. „Nie wierzę w waszą wersję patriarchalnego Boga” – mówi lesbijka. Młody chłopiec, może 10 lat, mówi głośno i wyraźnie: „Zostałem zbawiony. Wierzę w to.” Brodaty rowerzysta zatrzymuje się, by posłuchać. „Kiedyś prowadziłem taki styl życia” – mówi. Po jego wyglądzie trudno rozpoznać, do której grupy się odnosi. „Teraz jestem kaznodzieją” – mówi, rozwiewając wszelkie wątpliwości. Krzyczy: „Nie rzucajcie pereł przed wieprze!”

Kamery telewizyjne przelatują od jednego rzecznika do drugiego, jak ćmy do żarówek. Kilka stóp dalej stoi pomnik prezydenta McKinleya, z napisem, który zaczyna się: „Pamiętajmy, że naszym interesem jest zgoda, a nie konflikt.”

***

W poranek na High Street skrajności branży hotelarskiej robią to, co robią najlepiej.

O 8:30 w Rigsby’s, na godziny przed przybyciem tłumu na lunch, szef kuchni Bruce Mohr i jego czteroosobowa załoga przygotowują potrawy za zamkniętymi żaluzjami i drzwiami jednej z najlepszych restauracji w mieście. Brzęk patelni zderzającej się z kafelkami odbija się echem w ciemnej jadalni. Na palnikach gazowych gotuje się siedem innych garnków; jest tam sos cytrynowo-koperkowy do gotowanego łososia, polenta do pieczonej kaczki, mieszanka korzeni rzepy i selera na purée. Kilka stóp dalej Reggie Cook zagniata ciasto. Świeże bagietki są ciepłe w dotyku, 24 bochenki pomidorowej focaccii i pełnoziarnistej pszenicy spoczywają w pobliżu, a 36 bochenków francuskiego chleba piecze się lub czeka na swoją kolej.

Rigsby’s musi każdego dnia dostarczać na swoją pięciogwiazdkową reputację. „Jedna osoba dostanie zły posiłek, wiesz, że pójdzie i powie, 'Rigsby’s jest do bani’, a to rozprzestrzenia się na wszystkie strony,” mówi Mohr. „Nasze podejście do jedzenia i klientów musi być spójne. Chodzi o jakość i standardy. Ludzie w kuchni, którzy nie potrafią tego zrozumieć, cóż, nie mogą być tutaj zbyt długo.”

Mohr i inni kontynuują siekanie, mycie i mieszanie – cicho, szybko – ścigając się z czasem, aż żaluzje zostaną zaciągnięte, a drzwi odblokowane, gdy niesamowita pustka High Street rano została zastąpiona szumem południa.

Kilka mil na północ, stali bywalcy Ruckmoor Lounge, lokalu z piwem i strzałami na dalekiej północnej stronie, są już obsługiwani. Budynek, wyglądający jak jeden mobilny domek ustawiony jeden na drugim, był w pobliżu jako bar lub część motelu, odkąd ten odcinek High Street był zaludniony przez pasące się krowy i kłosy kukurydzy. Przez długi czas była to jedyna rzecz na północ od I-270, obiekt obscenicznych rymów przejeżdżających nastolatków.

Ruckmoor zaczyna się wcześnie – konkretnie o 5:30 rano. O 10:00 na parkingu stoi kilkanaście samochodów i pickupów, jeden z naklejką na zderzaku: „Don’t Tailgate Me, or I’ll Flick a Booger on Your Windshield”. W środku stali bywalcy, w tym wielu pracujących na trzecią zmianę, podchodzą do baru; nikt nie siada przy pobliskich stolikach. Puszki Buda są w zasięgu ręki. Atmosfera jest zrelaksowana i swobodna, jak spotkanie przy czyimś stole kuchennym.

Gość zadający pytania jest witany wojowniczo. Przyjazna pogawędka ustaje. Wtedy Ricky zaczyna mówić. A przynajmniej mówi, że ma na imię Ricky. Mówi też, że jest w Federalnym Programie Ochrony Świadków. Wkrótce padają słowa jak kapsle od piwa na imprezie bractwa. „Wiesz gdzie jest strefa dla niepalących? Obok twojego samochodu.” „Mój rachunek za piwo robi listę Fortune 500.”

Wtedy Ricky idzie w kierunku drzwi wejściowych i pociąga za linę, która podnosi część podłogi, odsłaniając schody prowadzące do piwnicy. Ricky znika na chwilę, po czym wyłania się z czarną plastikową zawieszką na klucze z nieistniejącego już Ruckmoor Lodge. Wręcza ją gościowi. „Masz, teraz jesteś jednym z gangu.”

***

Broad and High w samo południe. To centrum miasta, epicentrum władzy i pieniędzy. Dźwięki kłębią się jak gazety na wietrze: piszczenie hamulców samochodowych, beczenie autobusów COTA, brzęczenie niezrozumiałych rozmów, rżenie koni policyjnych.

Widok na tę scenę, ponad 400 stóp wyżej, znajduje się najlepsze biuro na High Street, na 33 piętrze Huntington Center-centrum dowodzenia Huntington National Bank. Jest to dom biznesowy Franka Wobsta, szefa banku i jednego z królów przemysłu w mieście.

Biuro odpowiada zachowaniu Wobsta, chłodnemu i stonowanemu. Jego biurko jest zagracone różnymi pracami bankowymi, egzemplarzem „Wall Street Journal”, biuletynem w języku niemieckim, „How to Understand and Listen to Great Music” i aktualną biblią „Little Red Book” Harveya Penicka. Dzieła sztuki wiszą na ścianach lub spoczywają na piedestałach, w tym rzeźba jego żony.

Wobst stoi cale od szyby, która biegnie od podłogi do sufitu. „Można stąd zobaczyć wzgórza Hocking” – mówi. Pod innym kątem widać skomplikowane szczegóły gargulców i aniołów na szczycie LeVeque Tower. Zapytany o to, jak ukształtowałby miasto, odpowiada wymijająco, po czym komentuje widok poniżej: „Nie można mieć tętniącego życiem miasta, jeśli ma się duży odsetek parkingów.”

Daleko poniżej Wobsta, pod znakami Marshall Field’s i Jacobson’s na ścianie centrum handlowego Columbus City Center, Arthur Glover siedzi na chodniku.Podobnie jak bankier, wykonuje swój zawód. Glover, lat 44, zajmuje się samozachowaniem. Jego narzędzia to 32-uncjowy kubek z Pizza Hut i tabliczka z prośbą o pieniądze. „Nie jestem żebrakiem”, mówi, „nie tak jak ci faceci z Nowego Jorku, o których czytasz w wiadomościach, zarabiający kilkaset dolarów dziennie. W ciągu pięciu lub sześciu godzin zarabiam około 20, góra 25 dolarów.”

Glover nie lubi schronisk, więc śpi pod mostami. „Wszystko, co posiadam, jest w tej torbie” – mówi. Narzeka na harmonogram COTA i wszystkie miejsca pracy przenoszące się na przedmieścia. Jest nagminnie zaczepiany, czasem okradany. Inni żebracy kradną mu pieniądze. Jest elokwentny i uprzejmy. Glover, który twierdzi, że ukończył szkołę handlową w Indianie, opowiada o rozwodzie w Teksasie, utracie pracy w Akron i nieczułej rodzinie w Cleve. Jest też sprawa alkoholizmu. „Raz wpadł w kłopoty z tym”, mówi. Jest bezdomny od ponad pięciu lat.

Podchodzi do niego kobieta. „Dam ci pracę na stacji BP w Reynoldsburgu”, mówi. On przytakuje, ale później mówi, że to zależy od godzin i tras autobusów COTA.

Mówi: „Kiedy ludzie rozmawiają ze mną, widzą, że jestem zdolny, więc nie myślą, że potrzebuję pomocy. To jest głęboki ból w moim sercu. Myślą, że nie potrzebujesz czułej i kochającej opieki. To kłamstwo. Wszyscy jej potrzebujemy.”

Tom „Moon” Mullins, emerytowany kolejarz, i Mark Fitzharris, student OSU, wymieniają się liki na gitarze w Bluegrass Musicians Supply, jedynym sklepie w mieście specjalizującym się w dźwiękach Billa Monroe lub Earla Scruggsa. „Uwielbiam tę gitarę” – mówi Mark. „Ta rzecz po prostu rozrywa, nieprawdaż”, mówi Moon, którego włosy są puszyste i białe, jak puch. Obaj przesiadują w sklepie, podobnie jak inni gracze bluegrassowi. Moon miał szansę grać profesjonalnie dawno temu, mówi, „ale nie było w tym pieniędzy”. Więc dołącza do sobotnich jam sessions w piwnicy, kiedy zawodowcy i amatorzy grają na swoich banjo, skrzypcach, gitarach, basach i mandolinach, a tłum przeciska się na schodach, by patrzeć i słuchać. „Powinieneś wpaść w każdą sobotę; usłyszysz świetny bluegrass” – mówi Moon, wyciągając paczkę fajek z kieszeni koszulki.

***

W połowie drogi między Ohio State a Downtown znajduje się Short North. Niegdyś dom pracowników fizycznych i licznych dealerów samochodowych, podupadł w latach 30. i 40. i zamienił się w slumsy aż do gentryfikacji w latach 80. Teraz jest to hip-hopowa przystań dla czarnych butów, fioletowych włosów i wytatuowanego tłumu, który odwiedza modne restauracje i galerie sztuki. To SoHo w stylu Columbus – obrona miasta przed oskarżeniami o bycie White Bread, U.S.A.

Patrick McCarthy wygląda jak chłopak z sąsiedztwa. Ale stereotypowy chłopak z sąsiedztwa nie nosi biżuterii tam, gdzie McCarthy – w miejscach, których nie widać, gdy jest w pełni ubrany. McCarthy jest właścicielem firmy Outfitters Body Piercing. Za pomocą zacisku i igieł o różnej średnicy przekłuwa ludziom ciała, robiąc otwory na złote pierścionki, diamentowe kolczyki i tak dalej. Dziesięć dolców za uszy, 25 dolarów za sutki, pępki, nosy i brwi, 30 dolarów za języki, genitalia i przegrody. W ciągu pięciu lat przekłuł 3000 części ciała, głównie pępków. Połowa jego klientów to studenci OSU lub Columbus College of Art and Design. Zrobił język i przegrodę w ciągu ostatniej godziny.

„To jest po prostu sposób na wyrażenie siebie”, mówi. „Ale jest w to zaangażowany pewien czas głowy. Ludzie muszą myśleć o tym przez jakiś czas. Każda twarz to dziewięć miesięcy do roku; pępek, sześć miesięcy, a genitalia, jeden miesiąc. Czas jest związany z tym, jak społeczeństwo to akceptuje.”

Nie znajdziesz niczego, co popycha społeczeństwo do krawędzi w restauracji Clarmont, instytucji German Village odwiedzanej przez biznesmenów z Downtown. Kilka lat temu pojawił się tu nowy zarząd, który nadał jej nowy wygląd, a także wprowadził do menu lżejsze pozycje, ale nadal czujesz się tu nagi bez cygara po kolacji ze stekiem. Nie ma problemu, jeśli nie masz cygara; humidor przy kasie zawiera wiele różnych cygar.

Nieda Blann i Virginia Miller kelnerowały przy stolikach w Clarmont przez 35 lat. Rozumieją swoich klientów. „Obsługiwałam cztery pokolenia jednej rodziny” – mówi Nieda. „Wiemy, czego ludzie chcą”, mówi Virginia. „Wiesz, kto chce szkocką z lodem.”

***

Jako miasto na Środkowym Zachodzie, Columbus jest pod wieloma względami ostoją staroświeckiego, konserwatywnego, bogobojnego i wiejskiego patriotyzmu. I nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż na wystawie sklepowej w Beechwold. Witamy w sklepie Flagowej Pani, i przygotujcie się do salutowania.

Flagowa Pani to Mary Eckert, która dorastała ubrana na czerwono, biało i niebiesko, której babcia nosiła flagę w torebce, która sprzedawała flagi od drzwi do drzwi podczas irańskiego kryzysu zakładników, która daje sześć przemówień miesięcznie na temat historii Ameryki i która kiedyś wybrała mieszkanie w Libertyville, Illinois, ze względu na jego nazwę.

Dama Flagi, trójka potomstwa Damy Flagi i mąż Damy Flagi wszyscy pracują w sklepie, który ma dziewięć szwaczek zszywających 150 flag w ciągu dobrego tygodnia- tylko kilka z nich to flagi amerykańskie, które naprawiają lub robią na specjalne zamówienie. Wykonują wszystkie flagi dla Polaris Amphitheater i Turnieju Memoriałowego. Flaga, którą Brutus Buckeye niesie przez stadion Ohio podczas meczów domowych, pochodzi od Flagowej Damy. A spróbuj się wcisnąć w czasie Czwartego Lipca i pocierać ramiona z Buckiem Rinehartem, burmistrzem Gregiem Lashutką i sędzią lub dwoma. „To jest Bóg i kraj przez całą drogę tutaj,” mówi Eckert. „To moje drugie bicie serca.”

Ludzie zarabiają kasę w każdy możliwy sposób. Dla Mary Eckert jest to pochodna pasji. Dla Jamesa Besmertnuka, to robienie tego, co musisz robić. A to, co robi, to nadzorowanie Gentlemen’s Book Store, po drugiej stronie ulicy od dobrze wypielęgnowanego dobrobytu City Center i hotelu Great Southern. Sklep porno nie jest trudny do przeoczenia, dzięki dużemu, migającemu neonowi.

Wewnątrz, około sześciu facetów, głównie w średnim wieku i swobodnie ubranych, kręci się dookoła, sprawdzając plastikowo opakowany towar. To jest hard-core, przy którym Penthouse czy Hustler wyglądają jak National Geographic. Są tu setki magazynów, filmów, książek i zdjęć; jest nawet film Johna Wayne’a Bobbitta Uncut X-rated. Młody mężczyzna w czapce z daszkiem kupuje dwa filmy za 42,20 dolarów, wliczając podatek.

Besmertnuk ma 25 lat, jest czteroletnim weteranem jako kierownik księgarni dla dorosłych. „Zacząłem z ciekawości”, mówi, „ale nowość dość szybko się wyczerpała – chociaż przez jakiś czas byłem dość popularny wśród moich przyjaciół”. Teraz to już tylko kariera. Nauczył się radzić sobie z małymi dziećmi, które wpadają i wykrzykują nieprzyzwoitości oraz z ulicznymi kaznodziejami, którzy skazują go na piekło. „Kilka razy musiałem użyć paralizatora wobec tych dzieciaków, które nie chciały odejść. I męczy mnie pytanie o bary dla swingersów, bary dla gejów czy bary topless. Do diabła, nie jestem żadnym referentem.”

***

Już na południe od Lane Avenue, High Street mija miasto w mieście. Uniwersytet Stanowy Ohio, dom 50.000 studentów i 16.000 pracowników. Jest to rój dżinsów i toreb na książki, rolek i rowerów. Z wyjątkiem futbolu OSU, kampus jest najbardziej znany w Columbus z odcinka High Street na wschodniej granicy uniwersytetu, gdzie ciąg barów tworzy getto z cienkiego piwa, hormonów, fałszywych dowodów tożsamości i mentalności „pij, aż utoniesz”.

Sceny z sobotniej nocy: tłum wypełniający Newport MusicHall, by zobaczyć Pigface’a; mężczyzna pijący Bud Light podczas pchania kobiety na taczce; stalowa lina rozciągnięta wzdłuż ulicy, by powstrzymać pijaków przed potykaniem się przed samochodami; markiza wibrująca tak mocno od głośnej muzyki, że aż szumi; strzały z whisky podpalone, a następnie wrzucone do plastikowych kubków z piwem przed wypiciem.

Scena zmieniła się, chociaż, odkąd wiek picia został podniesiony z 18 do 21 lat, a miasto próbowało rozprawić się z wszechobecną brutalną przestępczością. W przeszłości ulice zalewały się o zmierzchu, a policjant był tak powszechny jak trzeźwy student dziennikarstwa. Teraz ulice są praktycznie puste aż po 10:30 p.m. i policjanci są tak zauważalne, jak długie linie poza Papa Joe’s.

W dzień, pasek jest grungy, brudny i funky. Muzyka rozbrzmiewa z najlepszych sklepów płytowych w mieście, reggae konkuruje z rockiem. Wannabe poeci popijają espresso w Insomnii. Jim i Melanie siedzą na schodach i sprzedają bransoletki i kostki z konopi. Ile czasu zajmuje zrobienie jednej? „Nie nosimy zegarków” – mówi Jim, wyróżniający się brodą zwisającą do połowy klatki piersiowej. „Nie żyjemy w sposób linearny”. A gdzie wy żyjecie? „Żyjemy w naszych ciałach” – mówi. Zrobić wam zdjęcie? „Nie, nie wierzymy w to. Ale dziękujemy, że pytasz.”

***

Od czasu go-go lat 80-tych Columbus ciągnie za nogawkę majtek świata, szukając uwagi. Był Son of Heaven, AmeriFlora, a teraz szczyt handlowy ONZ, na High Street w Greater Columbus Convention Center.

Pomysł był taki, aby sprzedać delegatom z wielu krajów Columbus jako miasto z pierwszej ligi, w którym można robić przyszłe interesy. W mglistą noc, burmistrz Greg Lashutka poprowadził delegatów w dół HighStreet do Short North, z Sekretarzem Handlu USA Ronem Brownem, który wygłosił przemówienie wcześniej w ciągu dnia na konferencji, oraz 40-osobową wersją orkiestry marszowej OSU. Kobieta z Columbus, która przyglądała się temu z chodnika, krzyknęła przepraszająco: „Mamy większy zespół”. Delegaci wydawali się zdezorientowani, podążając za orkiestrą; nie zaczęli spontanicznie tworzyć Script Ohio, ale też nie zdecydowali się pozostać suchymi w centrum kongresowym.

Columbus postawiło na przyzwoite show, blokując High Street, otwierając galerie, bary i sklepy funky. Delegaci potrząsali swoimi łupami do różnych grup muzycznych, w tym Columbus’s house band, Arnett Howard. Kilku delegatów próbowało zdobyć trochę łupu przed barem dla dziewczyn, machając i rozmawiając z czerwono ubraną kobietą siedzącą w oknie wystawowym. Głównie ssali mnóstwo darmowego jedzenia i gorzały.

Cała scena globalnej harmonii na ulicach Columbus, Ohio, poruszyła pewnego miejscowego z Short North, który wyszedł z baru Mike’a, by obejrzeć przemarsz ministrów handlu. Mężczyzna w średnim wieku, w swojej flaneli i butach roboczych, zauważył: „To jest wspaniała rzecz. Ten facet tam, widzisz go, mówisz do niego słowo, a on nie zrozumiałby nic z tego, co mówisz. Wspaniała rzecz. Pomóc trochę światu, co?”

Kilka mil na południe, innego dnia, Wayne Rayburn ma inny pomysł na to, jak przyciągnąć uwagę i miejsca pracy do Columbus. A jest on tak przyziemny, jak to tylko możliwe: żwir i piasek.

Rayburn jest odpowiedzialny w Olen Corp., firmie wydobywającej żwir i piasek w południowym Franklin County. Dzięki epoce lodowcowej Columbus jest wymarzonym miejscem dla tych, którzy zajmują się wydobyciem kruszywa. Miasto zbudowane jest na jednej pierwszorzędnej kopalni żwiru i piasku. Mówi z żalem: „Przez te wszystkie budowy nie możemy się do niej dostać. To prawdziwy wstyd.”

Olen siedzi na szczycie 150 milionów ton żwiru i piasku, 75 stóp głębokości na 560 akrów. Piasek i 17 różnych rozmiarów żwir są używane między innymi do budowy domów i produkcji betonu. Wydobycie jest zautomatyzowane; pogłębiarka warta 8 milionów dolarów, ważąca 1153 tony i mająca 160 stóp długości, pływa po 110-akrowym stawie. Wygląda jak ogromna zabawka Tonka, ma 60 wiader, które zagłębiają się w brzeg, a następnie zrzucają swój ładunek na serię przenośników taśmowych, przypominających przejażdżki rurami wodnymi w parku rozrywki Wyandot Lake. Oczyszczony i posortowany żwir i piasek ostatecznie trafia na stosy lub do zbiorników magazynowych.

„To nie jest coś, czym mieszkańcy miasta są naprawdę podekscytowani, ale kiedy firmy przenoszą się tutaj, jak deweloperzy z Rickenbacker, to jest coś, o czym chcą wiedzieć. My to mamy” – podkreśla z dumą Rayburn.

***

Dla większości ludzi budynek sądu hrabstwa Franklin staje się obiektem zainteresowania tylko podczas głośnych, sensacyjnych spraw opisywanych przez prasę. Ale dramaty rozgrywają się w rzeczywistości co tydzień, z tysiącami istnień, które zmieniają się subtelnie lub drastycznie. Rozwody, mandaty drogowe, sprawy o znęcanie się nad dziećmi, spory majątkowe, zarzuty o morderstwo i zarzuty o gwałt – wszystko to kończy się tutaj osądzone, rozstrzygnięte lub oddalone. Niektórzy ludzie wychodzą z niewielkimi grzywnami, inni dostają dożywocie.

Wejdź do dowolnej sali sądowej w dowolnym dniu. Na przykład w sali sądowej 6D, gdzie przewodniczy sędzia Franklin County Common Pleas Court Tommy L. Thompson, waży się przyszłość Eddy’ego Griffina III. Jest on oskarżony o dwa zarzuty przyjmowania skradzionej własności.

Proces rozpoczyna się dzisiaj, ale zanim zostanie wybrana ława przysięgłych, Thompson musi orzec, czy pewien istotny dowód powinien zostać odrzucony. Thompson sygnalizuje, że jest gotowy do wysłuchania argumentów, kiedy mówi do wyznaczonego przez sąd adwokata Griffina, Steve’a Mathlessa, „OK, Steve-o, jesteś na ruszcie.”

Griffin i przyjaciel zostali aresztowani po tym, jak policja z Upper Arlington zatrzymała samochód przyjaciela i znalazła 19 sztuk skradzionej odzieży z Limited i Limited Express w Kingsdale Shopping Center. Griffin twierdzi, że nie wiedział, że rzeczy zostały wyniesione.

Mathless chce, aby sędzia odrzucił dowody. Argumentuje, że policja w Upper Arlington stała się podejrzliwa wobec Griffina i jego towarzysza tylko dlatego, że są czarni, że nikt nie widział, jak któryś z nich coś ukradł. Asystent prokuratora okręgowego, Dick Termuhlen, argumentuje jednak, że policjanci, którzy prowadzili śledztwo w sprawie serii kradzieży w centrum handlowym dokonanych przez młodych, czarnych mężczyzn, działali rozsądnie. Podczas gdy Griffin siedzi beznamiętnie, Thompson orzeka, że dowody zostają. Przyszłość Griffina rysuje się w czarnych barwach. Dwa dni później Griffin zostaje uznany za winnego i skazany na trzy lata więzienia.

***

Columbus jest podzielone na kwadranty. Wschód, zachód, północ i południe. Każdy z nich ma swoją własną, odrębną reputację, a żaden nie różni się bardziej niż północny i południowy. Odległość między nimi jest mierzona w czymś innym niż znaczniki milowe na High Street. Mieszkańcy północy to snoby; mieszkańcy południa to hillbillies. Jedyną wspólną cechą północy i południa jest odcinek drogi, który je łączy. Albo tak mówią stereotypy.

Północ jest migawką uciekającego wzrostu Columbus, eksplodującego jak popcorn od I-270 na północ do linii hrabstwa Delaware. Pop! Tu jest Wendy’s. Pop! Blockbuster Video tam. Pop! Wszędzie park biurowy. Praktycznie każda otwarta ziemia w widoczny sposób wyświetla znak „Sprzedaż lub budowa na zamówienie”.

Worthington, który w pewnym momencie naprawdę mógł twierdzić, że był wioską schowaną w metropolii – cichy, osobliwy zbiór wiktoriańskich domów i dużych drzew – jest teraz rozrastającym się miastem, zatłoczonym nowymi domami i dużym ruchem ulicznym. Przedmieście, należące do najbogatszych obszarów w Central Ohio z medianą dochodów rodzinnych 47 000 dolarów, błyszczy bogactwem, którego symbolem jest centrum handlowe Worthington Mall. Ale Burb nadal ma swoje uroki, z centrum dzielnicy kupieckiej małych sklepów, w tym prawdziwy sklep sprzętu z podłogami z drewna i śruby przez luzem, a Worthington Inn, antyczne wypełnione hotel i restauracja mieszcząca się w 160-letnim budynku. W sezonach kwiatowych, są nawet ogromne wiszące kosze na słupach wzdłuż High.

Południe, z drugiej strony, było wysypiskiem śmieci. Masz coś, czego nikt inny nie chce? Jak, powiedzmy, elektrownię spalającą śmieci albo oczyszczalnię ścieków? Zrzuć to na South Side. Spory odcinek South High Street to zlepek różnych rzeczy. Handlarze ruchomymi domami, stare kino (pchli targ w soboty) i postój ciężarówek.

Ale tuż na północ od I-270, South High Street nabiera innego, bardziej uporządkowanego wyglądu. W ostatnich latach ulica została wyasfaltowana, centrum handlowe Great Southern odnowione, otwarto filię biblioteki. Siedziba Bob Evans Farms, który po raz pierwszy znajduje się na tym pasku w 1963 roku i rozszerzony w 1986 roku, również kupił większość pobliskiego Southland Mall, aby przekształcić go w przestrzeń biurową.

I ledwo w widoku z ulicy jest South Fork Acres, 50-hektarowe gospodarstwo należące do Rona i Barb Sams przez ostatnie 10 lat. „To nasza mała farma w mieście”, mówi Barb. Ron uprawia kukurydzę i soję oraz hoduje konie; jest również pastorem w Eastland Christian Church. Są właścicielami prywatnej szkoły wczesnej edukacji, Children’s Academy, która ma swoje siedziby w Columbus i Circleville. Barb prowadziła sklep z meblami amiszów na ziemi uprawnej aż do tego miesiąca – planuje wynająć ją na przestrzeń biurową. Barb mówi, że Ron, który w ostatnich wyborach startował do Rady Miasta Columbus, pomógł w wybudowaniu kościoła, kilku ulic i kompleksu apartamentów na tym terenie.

Ron i Barb Sams dokonali sporej inwestycji w South Side. I jeszcze nie skończyli. Barb mówi, że na części farmy mogą postawić mieszkania dla seniorów. „Wielu ludzi, którzy tu przyjechali, to ludzie z krwi i kości, którzy nie chcą opuszczać South Side, kiedy przejdą na emeryturę. Podoba im się tutaj.”

Barb wie, że South Side było omijane, wyśmiewane i zapominane. „Jak powiedziałby Ron: 'Płacimy podatki, ale zachowujecie się tak, jakby nas tu nie było'”. Dodaje: „Kiedy ludzie myślą o 23 i 270, zawsze myślą o Worthington. Cóż, jest jeszcze jedna 23 i 270.”

***

Tysiące mieszkańców Appalachów używało High Street jako drogi ucieczki. W Zachodniej Wirginii mówiono, że dzieci w szkołach uczono trzech R: Czytanie, 'Riting i Route 23. Wielu z nich przybyło tu w ciągu ostatnich dziesięcioleci, aby spróbować szansy na lepsze życie, pracując w fabrykach i osiedlając się początkowo na South Side lub Short North, a następnie asymilując się w całym mieście.

Wiedzieli, jak wszyscy, którzy mieszkali w tym mieście, że jest tylko jedna droga, która prowadzi do serca Columbus.

Ta historia pierwotnie ukazała się w grudniowym wydaniu Columbus Monthly z 1994 roku.

***

Lubisz to, co czytasz? Zaprenumeruj miesięcznik Columbus Monthly, aby być na bieżąco z najbardziej ekscytującymi i interesującymi wydarzeniami i miejscami, które warto odwiedzić, a także z najgłośniejszymi nowinkami kształtującymi życie w Columbus.

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.