Rzeka płynąca obok reaktora jądrowego w Czarnobylu jest pogłębiana w celu stworzenia śródlądowego szlaku żeglugowego, potencjalnie wydobywając radioaktywny szlam z katastrofy z 1986 r., który może skazić wodę pitną dla 8 milionów ludzi na Ukrainie – ostrzegają naukowcy i obrońcy przyrody.
Pogłębianie Prypeci rozpoczęło się w lipcu i jest częścią międzynarodowego projektu stworzenia drogi wodnej E40 o długości 2,000 km (1,240 mil) łączącej Morze Bałtyckie i Czarne, przechodzącej przez Polskę, Białoruś i Ukrainę. Rzeka – która przepływa w odległości 2,5 km od reaktora odpowiedzialnego za najgorszą na świecie katastrofę nuklearną – została już pogłębiona w co najmniej siedmiu różnych miejscach, z których pięć znajduje się w odległości 10 km od reaktora, jak twierdzi koalicja Ratujmy Polesie.
Jest to sprzeczne z zaleceniami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), zgodnie z którymi strefa wyłączona z ruchu w Czarnobylu powinna pozostać nienaruszona ze względu na długotrwałe skażenie po wybuchu z czasów sowieckich. Przetarg na wykopanie 100 000 metrów sześciennych osadów wygrała ukraińska firma pogłębiarska Sobi, a prace rozpoczęły się w lipcu tego roku, zgodnie z postem na stronie firmy na Facebooku. W poście napisano, że droga wodna jest ważna dla poprawy transportu rzecznego i handlu z sąsiednimi krajami, a mianowicie z Białorusią.
Rząd ukraiński zlecił prace pogłębiarskie za około 12 mln hrywien ukraińskich (320 tys. funtów). Chociaż studium wykonalności zostało zlecone przez konsorcjum ministerstw, firm i UE, kilka organizacji pozarządowych, w tym Save Polesia, WWF i BirdLife, ostrzegło, że rząd łamie prawo, nie przeprowadzając oceny oddziaływania na środowisko (EIA), która jest wymagana przez ukraińskie przepisy. Twierdzą oni, że studium wykonalności projektu E40 z 2015 roku, opracowane przez Instytut Morski w Gdańsku, nie uwzględniło odpowiednio skutków skażenia radioaktywnego spowodowanego pracami pogłębiarskimi w strefie zamkniętej, która znajduje się 100 km w górę rzeki od Kijowa. Ukraińskie Ministerstwo Infrastruktury, które przewodzi projektowi E40, nie odesłało prośby Guardiana o komentarz w związku z EIA.
Francuska organizacja pozarządowa Association pour le Contrôle de la Radioactivité dans l’Ouest (Acro), po badaniach zleconych przez Frankfurckie Towarzystwo Zoologiczne, ostrzegła: „Budowa E40 będzie miała wpływ radiologiczny na pracowników budowlanych i ludność zależną od rzek … MAEA zaleca pozostawienie skażonych osadów w zbiorniku kijowskim na miejscu, aby uniknąć narażenia ludności w dole rzeki. W tym kontekście budowa E40 nie jest wykonalna.”
Główny badacz dr David Boilley, fizyk jądrowy i przewodniczący Acro, powiedział Guardianowi: „Fakt, że chcą zbudować tamę i mieć łodzie pływające tuż przy dnie reaktora w Czarnobylu – dla mnie jest to niewiarygodne. To jest najbardziej skażona część strefy wykluczenia.”
Dmitrij Nadeev, kierownik w Sobi, powiedział Guardianowi, że firma zleciła badania nad promieniowaniem i pobrała próbki gleby. „Bezpieczeństwo naszych pracowników jest najwyższym priorytetem” – powiedział. „Analiza wykazała, że prace mogą być wykonywane bezpiecznie, ale wszyscy pracownicy zostali wyposażeni w środki ochrony osobistej (PPE) i dozymetry”. Podczas prac naukowcy codziennie pobierali próbki wody w dół rzeki od pogłębiarki.”
Nadeev odmówił podzielenia się badaniem promieniowania z Guardianem lub pokazania dowodów na to, że pracownicy nosili PPE. Ukraińskie ministerstwo infrastruktury nie odpowiedziało na prośbę o komentarz.
Sowieccy naukowcy długo utrzymywali, że nie ma potrzeby badania wpływu długotrwałego promieniowania na ludność, a oficjalna liczba ofiar śmiertelnych katastrofy czarnobylskiej z 1986 roku wynosi zaledwie 54. Jednak według niektórych szacunków skażenie, które pozostało po wybuchu, może oznaczać, że co piąta osoba na Białorusi nadal mieszka na skażonej ziemi. „Strefa wykluczenia powinna być strefą wykluczenia na wieki – oznacza to brak ludzi mieszkających w niej i brak aktywności na rzece” – powiedział Boilley.
E40 rozciągałaby się od Gdańska w Polsce, przez południową Białoruś do Chersonia na Ukrainie. Byłaby to najdłuższa droga wodna w Europie, 25 razy dłuższa od Kanału Panamskiego. Budowę forsują rządowe ministerstwa i koalicja organizacji. Już teraz mogą tędy przepływać małe statki, ale zostanie on pogłębiony i poszerzony, aby umożliwić przepłynięcie jednostek o długości do 80 metrów.
W Polsce przeprowadzane jest obecnie drugie studium wykonalności, aby zdecydować, jaka trasa jest najlepsza, a jego wyniki spodziewane są w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Rząd wydaje się kontynuować plany budowy zapory w Siarzewie, jednej z 13 do 15 zapór, które musiałyby zostać zbudowane na Wiśle. Koszty budowy E40 prawdopodobnie przekroczą 13 mld euro (11,7 mld funtów) – większość z nich zostanie wydana w Polsce.
Ochroniarze przyrody są również zaniepokojeni utratą bioróżnorodności. Droga wodna przetnie region zwany Polesiem, obszar o wielkości dwóch trzecich Wielkiej Brytanii, często nazywany Amazonią Europy ze względu na niesamowitą różnorodność dzikiej przyrody, w tym 1,5 miliona ptaków wędrownych, a także żubrów, wilków, rysi i niedźwiedzi. Budowa trasy E40 będzie miała wpływ na sześćdziesiąt ważnych pod względem międzynarodowym miejsc dla dzikiej przyrody.
Znajdź więcej wiek wyginięcia zasięg tutaj, Śledź na Twitterze reporterów ds. bioróżnorodności Phoebe Weston i Patricka Greenfielda, aby uzyskać najnowsze wiadomości i funkcje
{{topLeft}}
{{bottomLeft}}
{{topRight}}
{{bottomRight}}
{{/goalExceededMarkerPercentage}}
{{/ticker}}
{{heading}}
{{#paragraphs}}
{{.}}
{{/paragraphs}}{{highlightedText}}
- Share on Facebook
- Share on Twitter
- Share via Email
- Share on LinkedIn
- Share on Pinterest
- Share on WhatsApp
- Share on Messenger
.